Wędrówka na Skárošką vyhliadkę, Veľký Milič i Jezioro Izra
Byłem już kiedyś w Zemplinskich Wierchach należących do pasma Gór Slańsko- Tokajskich. Wtedy wycieczkę na najwyższy szczyt Velky Milic zrobiłem od strony węgierskiej, gdyż to góra w paśmie granicznym. Kilka lat później urządziłem wypad w tamte rejony od strony słowackiej z ekipą Gorlickiej Grupy Górskiej. Jak się okazało ta trasa była jeszcze ciekawsza i piękniejsza! Dlatego warto wracać czasem w znane miejsca, by odkryć coś nowego… Ale po kolei 🙂
Dojechałem do wsi Slanská Huta, która znajduje się za Koszycami, na samym południu Słowacji, blisko granicy Węgier. Skręcamy na Trebišov, a potem w prawo do wioski. Na miejscu znalazłem mały parking przy cmentarzu parafialnym i mogłem wraz z ekipą ruszyć na szlak. Zrobiliśmy tego pochmurnego dnia wielką pętlę, korzystając z kombinacji różnych dróg. Pasmo Gór Tokajsko-Slańskich ma około 80 km długości (z tego około 50 km na Słowacji) i od 12 do 20 km szerokości.
Rozciąga się z północy na południe z lekkim wybrzuszeniem na wschód. Geografia węgierska i słowacka traktują Góry Tokajsko-Slańskie jako dwa odrębne pasma, rozdzielone granicą państwową: Góry Slańskie po stronie słowackiej i Góry Zemplińskie po stronie węgierskiej. Polscy kartografowie uważają je za jednorodną całość. Na start wybrałem zielony szlak przebiegający początkowo przez wieś, a później od miejsca zwanego „Trebľa” wygodną drogą leśną. Następnie po przecięciu drogi rowerowej już stromiej szlak wyprowadza na „Malá Márovka”.
Tam mamy krzyżówkę szlaków i dalej zielonym dochodzimy na rozległą, malowniczą polanę śródleśną, którą przecina droga bita, przychodząca tu z Węgier. Tą drogą, ale już za znaczkami żółtej trasy dochodzimy do granicy państw. Postawiono tam schron dla turystów, tablice informacyjne oraz jest też miejsce na ognisko. Odtąd wędrujemy już szlakiem granicznym przez las łatwą ścieżką pograniczników. Wznosi się ona dość łagodnie, by doprowadzić nas do atrakcyjnego miejsca zwanego „Skárošská vyhliadka.
To pierwszy punkt widokowy na naszej trasie, więc warto zrobić sobie postój, by podziwiać ciekawe widoczki… Obejmują one Zemplinske Vrchy po węgierskiej stronie. Wędrujemy dalej granicznym grzbietem, aż do słupka granicznego o nr. XVII.20, gdzie warto odbić w lewo na dziką ścieżkę prowadzącą do punktu widokowego nazwanego „Skároš” Z niego widać już wierzchołek Wielkiego Milicia, na który się wspinaliśmy…
Idąc w dalszym ciągu granicznym szlakiem mijamy następny punkt widokowy na małej polance, by dojść do skrzyżowania z węgierskim szlakiem dobiegającym tu z miejscowości Füzér, gdzie kiedyś zwiedzałem interesujący zamek. Krzyżówkę Węgrzy nazwali Herma-ház-tető i stamtąd mamy już blisko na przełęcz „Veľký Milič”. Żółty szlak zbiega tu w dół, więc na pobliską już kulminację masywu (tylko 250 m) docieramy za zielono- niebieskimi znaczkami. I tak stanęliśmy w samo południe na Veľkým Miliču!
Góra wznosi się na 894 m. ( węg. Nagy-Milic) i leży około 14 km na południowy wschód od Koszyc. Jest to jednocześnie najwyższy szczyt węgierskiego pasma górskiego Zempléni-hegység (Zemplinske Vrchy). Znajduje się też na południowym krańcu pasma górskiego Slanské vrchy ( ach te podziały geografów 🙂 ). Północna strona masywu jest częścią pomnika przyrody Miličská skala. Na wschodzie znajduje się zaś Narodowy Rezerwat Przyrody Veľký Milič, który chroni zachowane zbiorowiska leśne rosnące na skałach magmowych.
Na jego wierzchołku postawiono kamienny obelisk, są też tablice informacyjne oraz miejsce na piknik. Z racji tego, że zalesiony wierzchołek zajmuje niewielką polanę szczytową. Żeby podziwiać panoramy należy się jednak udać kawałek dalej, jakieś 500 m na drugą kulminację masywu zwaną po węgiersku Kis-Milic (892 m), a więc trochę niższą. Ale to właśnie tu Węgrzy postawili drewnianą wieżę widokową, która ma wysokość 16,8 m, a jej taras widokowy znajduje się na wysokości 11 m. Ten punkt widokowy zwie się Károly ( węgierski: Károlyi-kilátó ).
Z wieży możemy obserwować okoliczne szczyty Gór Slanskich i Gór Zemplinskich, Kotlinę Koszycką, Nizinę Wschodniosłowacką, Vihorlatské vrchy czy Volovské vrchy i wyjątkowo Tatry przy doskonałej pogodzie. Tego majowego dnia mieliśmy jednak bardzo słabą przejrzystość powietrza! Obok wieży stoi stół piknikowy oraz tablice informacyjne. Spotkaliśmy tutaj miłych Słowaków i wspólnie zrobiliśmy sobie przerwę obiadową. W ruch poszła ichniejsza Becherovka 🙂 I tak wzmocnieni podreptaliśmy dalej przed siebie granicznym szlakiem o kolorze zielonym, gdyż reszta schodziła do węgierskiej wsi Pusztafalu.
Łagodna granióweczka minęła kolejny punkt widokowy, potem kilka wychodni skalnych i wprowadziła nas na następny szczyt. Tym razem był to Orita-hegy (798 m). Fajnie było z niego widać masyw Wielkiego Milicia z tyłu. Zielony szlak granicą ciągnął się bardzo długo, lekko opadając, w pewnym momencie dołączyła czerwona trasa z Węgier. Ostatecznie musieliśmy jeszcze wznieść się na wierzchołek Tolvaj-hegy (670 m), zwieńczony wielką skałą. Następnie czekało nas niespodziewanie bardzo strome zejście w dół w kierunku Słowacji… To była ściana płaczu! 🙂
Po ujeżdżających spod stóp liściach zeszliśmy jakoś, trzymając się czego tylko się dało tą stromizną na turystyczne przejście graniczne w miejscu zwanym „Čatorňa”. Odtąd zawracaliśmy już w kierunku naszego samochodu kierując się w głąb Słowacji. Szliśmy teraz niebieskim szlakiem po wygodnej drodze leśnej, który pokrywał się z cyklotrasą. W końcu doszliśmy do źródła Bodnár, przy którym mogliśmy przyjemnie odpocząć w wiacie turystycznej i posilić się po długim, wyczerpującym marszu! Potem skierowaliśmy się do skrzyżowania zwanego „Bodnár”, gdzie dołączył zielony szlak.
Odtąd spacerowaliśmy już spokojnie szutrową, leśną drogą, która doprowadziła nas do największej niespodzianki tego dnia! Dotarliśmy nad cudne Jezioro Izra, bowiem na wschodnich zboczach masywu Miliča znajdują się dwa jeziora osuwiskowe – Izra i Malá Izra. Jezioro zajmuje powierzchnię 3,70 ha, maksymalna długość jeziora wynosi 250 m, a szerokość 212 m. To ulubione miejsce wypoczynku dla aglomeracji Koszyc, więc w sezonie letnim jest tu pełno ludzi… Początkiem maja był jeszcze spokój, więc mogliśmy się delektować jego pięknem w ciszy i odpocząć po trudach wędrówki!
Cenne krajobrazowo otoczenie jeziora utworzone przez lasy, możliwość kąpieli i pływania łódką, stanowią o atrakcyjności turystycznej jego okolic. Prowadzą do niego liczne szlaki oraz stara szosa. Oczywiście stworzono także infrastrukturę turystyczną dla wczasowiczów. Ponieważ otwarty był bufet zrobiliśmy sobie tutaj przerwę na lody, podziwiając sielski pejzaż! 🙂 Po kilku minutach wytchnienia czekał nas jeszcze powrót do auta zielonym szlakiem przez las. Idąc starą drogą, którą biegnie również trasa rowerowa osiągnęliśmy ostatecznie parking w Slanskiej Hucie.
Poniżej zostawiam mapkę naszej trasy na niecałe 16 km, która trwała 8 godzin z przerwami. Ale, że do zmroku zostało jeszcze trochę czasu to podjechałem z ekipą do niezbyt odległej wsi Herľany. Tam znajduje się największa osobliwość tych gór! Mowa o zimnym gejzerze, jednym z nielicznych tego typu gejzerów na świecie. Powstał on w wyniku prac wiertniczych prowadzonych w celu poszukiwania nowych źródeł wód leczniczych na obszarze, na którym już od XVIII wieku działało uzdrowisko. Obiekt ten od 1987 roku stanowi narodowy pomnik przyrody.
Przerwy pomiędzy poszczególnymi wybuchami gejzeru wynosiły początkowo od 8 do 9 godzin. Gejzer stopniowo jednak słabnie, obecnie przerwy między erupcjami wynoszą od 34 do 38 godzin. Czas ten jest orientacyjny i zależy od wielu czynników! Trzeba zatem mieć dużo szczęścia, by trafić na erupcję będąc tam przejazdem. Pojedyncza erupcja gejzeru trwa ok. 25 minut, a słup wody wytryska na wysokość 15–22 m. Uszczęśliwieni zwiedziliśmy jeszcze park zdrojowy w uzdrowisku, gdzie gejzer się znajduje. W końcu po tym bardzo długim dniu mogliśmy wyruszyć do domu! Dobrze, że dni są takie długie w maju… 🙂
Na koniec jak zawsze zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć z wycieczki i czytania innych wpisów o atrakcjach, choćby Słowacji. Odkrywanie cudów natury i innych ciekawostek krajoznawczych jest stale inspirujące. Dziękuję za przeczytanie! Jeśli ten wpis dał Ci wartość, znalazłeś u mnie potrzebną wiedzę, inspiracje do podróży, to będę wdzięczny, jeśli postawisz mi kawę. Tworzę bloga z ogromną przyjemnością i pasją od ponad 12 lat. Kawa mi się przyda do dalszej pracy. Bardzo dziękuję! To pozwoli mi dalej się rozwijać. 🙂 Z górskim pozdrowieniem
Marcogor