Wędrówka przez Hale Boraczą, Lipowską i Rysiankę do Żabnicy
Kilka lat temu jeden z weekendów przedwiośnia spędziłem w Beskidzie Żywieckim. Żywiecczyzna to chyba najpiękniejszy rejon w całych Beskidach w Polsce. Trafiłem wtedy na nocleg we wsi Żabnica, w gminie Węgierska Górka. Jako, że mieszkałem w przysiółku Skałka przy czarnym szlaku wybrałem się nim na Halę Boraczą, gdyż nigdy wcześniej nie byłem w schronisku tamże. W Żabnicy nadal kultywowana jest tradycja górali żywieckich i działa tu kilka zespołów regionalnych. Postanowiłem tego dnia przejść przez kilka cudnych żywieckich hal pasterskich i zrobić pętlę z powrotem do pensjonatu.
Już po wyruszeniu na szlak natrafiłem na bardzo ciekawy kościółek, a raczej kaplicę z dzwonnicą – przykład beskidzkiego budownictwa ludowego z początku XX w. To kaplica Matki Boskiej Nieustającej Pomocy. Czarny szlak prowadził szosą wzdłuż potoku Studziańskiego, na którym zaobserwowałem kilka ładnych kaskad i bystrzyc. Minąłem schron turystyczny i po wejściu do lasu kontynuowałem wędrówkę już wygodną leśną drogą. Po godzinie marszu skręciłem w prawo i dotarłem szybko do schroniska na Hali Boraczej. Ten ładny obiekt położony jest na wspaniałej polanie z genialnymi widoczkami dookoła!
Ta hala pasterska leży na przełęczy o wysokości około 860 m, zajmując siodło tej przełęczy. Nazwa hali pochodzi najprawdopodobniej od nazwiska właściciela. Na hali znajduje się niewielkie osiedle należące administracyjnie do Żabnicy oraz schronisko PTTK na Hali Boraczej. Zostało wybudowane w 1926 przez Żydowskie Towarzystwo Sportowe „Makkabi” z Bielska. I to jest ewenement na polską skalę… W rejonie hali znajduje się najbardziej znana jaskinia Beskidu Żywieckiego – Jaskinia w Boraczej i węzeł 6 szlaków turystycznych. Hala jest dobrym punktem widokowym na grupę Romanki i Lipowskiego Wierchu, Suchą Górę oraz doliny Żabniczanki i Soły. Wypiłem tu kawę, poczytałem o historii schroniska i ruszyłem dalej.
Pomaszerowałem za zielonymi znaczkami na kolejną ładną halę- Cukiernicę Niżną. Za nią odbiłem znowu na czarny szlak, by dojść na Halę Redykalną. Dodam tylko, że z racji wczesnej wiosny nadal w wielu zacienionych miejscach zalegało jeszcze sporo śniegu, jednak szło się dobrze, gdyż trasa była przedeptana przez turystów. W przeszłości była intensywnie użytkowana pastersko, stąd tradycyjna nazwa „hali”, niemająca jednak nic wspólnego z halą jako piętrem roślinnym w górach. Drugi człon nazwy pochodzi od słowa redyk oznaczającego wiosenne wyjście owiec na halę lub jesienny powrót z hali.
Na Hali Redykalnej krzyżują się dwa szlaki turystyczne, znajduje się tutaj także siódmy przystanek ścieżki przyrodniczej Węgierska Górka-Romanka. Drzewostan w otoczeniu polany jest mieszany – bukowo-świerkowy. Z zachodniej części polany mamy rozległe widoki na Beskid Śląski, z dominującą Baranią Górą i Skrzycznem. Powędrowałem dalej dogrzewany ciepłym, wiosennym słoneczkiem 🙂 na Redykalny Wierch mający 1144 m. Z hali na szczyt wspinałem się już żółtym szlakiem i nim dalej podążałem skrajem Hali Skórzackiej, trawersując następnie stoki Boraczego Wierchu.
Po drodze przechodziłem cudownie położoną Halę Bacmańską. Słońce w samo południe, iskrząca się biel śniegu dawało poczucie, że przebywałem w nieskazitelnej krainie, pośród dzikiej natury… Jedynie udeptana ścieżka burzyła tę harmonię! I do tego bajeczne widoki na południową stronę, szczególnie na graniczny, polsko-słowacki grzbiet od Pilska po Wielką Raczę. Panorama jednak sięga tutaj po Tatry, Góry Choczańskie, Małą Fatrę i Wielką Fatrę. Ogólnie ta miejscówka jest magiczna i gdybym był tu w cieplejszym czasie zapewne przeleżał bym w trawie dobrą godzinkę podziwiając to piękno!
Jednak tym razem wyruszyłem przed siebie po chwilowym delektowaniu się panoramą. Żółto znakowana dróżka w śniegu prowadziła mnie dalej skrajem Hali Gawłowskiej i przez obszerną Halę Bieguńską, gdzie dołączył zielony szlak z Milówki. Jest to jedna z większych hal Beskidu Żywieckiego. Stąd znowu mogłem obserwować panoramę od Pilska po Wielką Raczę. Widoczne z niej były również Tatry i Góry Choczańskie. W takich okolicznościach czas się nie dłużył i wkrótce trawersując stoki Lipowskiego Wierchu zameldowałem się w słynnym schronisku na Hali Lipowskiej…
Hala rozciąga się od wysokości około 1150 po 1290 m. Wypasu na hali zaprzestano już dawno temu. Pozostałością po nim jest drewniany krzyż, przy którym dawniej odprawiano msze święte dla pasterzy z tej hali i z innych okolicznych. Obecnie krzyż odnowiono, wybudowano obok kaplicę i zamontowano głaz pamiątkowy, przy którym kończy się Droga Światła upamiętniająca biskupa krakowskiego Karola Wojtyłę, który bywał tutaj często. Z polany zobaczymy panoramę Tatr, Małej Fatry oraz Beskidu Żywieckiego. Zimą zaś na hali działa orczykowy wyciąg narciarski…
Na górnym skraju Hali Lipowskiej, pod lasem znajduje się schronisko PTTK na Hali Lipowskiej. Wybudowała go w latach 1931–1932 niemiecka organizacja Beskidenverein. Historia tego miejsca, a zwłaszcza gospodarzy obiektu to bardzo frapująca opowieść, ale o tym nie w tym miejscu… Ciekawi turyści niech jednak się z nią zaznajomią, gdyż nadaje się na scenariusz filmu sensacyjnego! Tutaj przyszedł czas na zjedzenie czegoś ciepłego, gdyż pora była już obiadowa. Potem wypoczęty w kwadrans dotarłem do konkurencyjnego, znanego schroniska na Rysiance.
Historia tego schroniska, również z rejonu pogranicza w czasie II wojny św. jest bardzo ciekawa. A rozległa Hala Rysianka stanowi obecnie miejsce licznych wędrówek turystów i spacerów miejscowych… A to z racji tego, że jest jedną z najbardziej widokowych hal w Beskidach. Panorama z niej obejmuje m.in. Pilsko, Babią Górę, a przy dobrej pogodzie również Tatry i Małą Fatrę. W pobliżu hali znajduje się rezerwat Romanka, położony na stokach Romanki oraz rezerwat Pod Rysianką. Latem więc liczne wylegują się tu pasjonaci pięknych, górskich widoków! Ja też długie minuty poświęciłem tu na podziwianie widoków i obserwację walki wiosny z zimą… 🙂
Później kontynuowałem wycieczkę już czerwonym szlakiem przez przełęcz i Halę Pawlusią. To następny dobry punkt widokowy, zatem znowu mogłem prowadzić tu dalekie obserwacje! Z uwagi na swoje ukształtowanie hala umożliwia widoki w dwóch kierunkach: wschodnim (Pilsko, Babia Góra) oraz zachodnim (Barania Góra, Skrzyczne). Powyżej przełęczy na zboczach Martoszki znajduje się jeszcze Hala Łyśniowska, ale ja ominąłem wierzchołek Romanki trawersując jego zbocza, idąc nadal czerwonym szlakiem. Schodzi on tutaj dość stromo w dół, przechodząc przez urwisko, a w wędrówce pomagają tu nawet łańcuchy! Po pokonaniu trudności osiągamy Suchy Groń ( 868 m), gdzie dołącza niebieski szlak.
Oba te szlaki prowadzą odtąd przez ładną łąkę z widokiem na Romankę i las do stacji turystycznej Słowianka, położonej na hali o tej samej nazwie. Hala Słowianka leży na przełęczy o wysokości około 850 m. Poniżej zaczynają się już pierwsze zabudowania przysiółka Suchy Groń. W stacji turystycznej „Słowianka” mieści się sklep i oferuje ona możliwość noclegu ( stan na 2019 r.). Jednak ja byłem już blisko swojego lokum! Ze stacji, gdzie wypiłem popołudniową kawę zszedłem czarnym szlakiem, przez gęsty las do osiedla Płone, czyli pierwszych zabudowań Żabnicy. Po drodze dołączył niebieski szlak ze stacji turystycznej Abrahamów i już szybciutko osiągnąłem swój cel…
I tak dotarłem na skrzyżowanie dróg w przysiółku Skałka, skąd ulicą Boraczą trafiłem na swój nocleg, kończąc moją pętlę, co zobaczycie na mapce powyżej! W ten sposób zakończyła się ta eskapada w piękny wiosenny dzień. Zrobiłem trasę na niecałe 20 km na luzie. Poznałem kolejne czarujące hale Żywiecczyzny i zauroczyłem się nią jeszcze bardziej. Następny kawałek polskich gór został przeze mnie odkryty! A na koniec jak zawsze zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć z wypadu i czytania innych wpisów z różnych gór Polski. Kto zechce może także postawić mi wirtualną kawę za moją pracę przez serwis Buycoffee… Z górskim pozdrowieniem
Marcogor