Doliną Staroleśną do Zbójnickiej Chaty i na Świstowy Szczyt
Latem 2022 roku korzystając z cudownej pogody postanowiłem zdobyć ze swoją górską ekipą bardzo widokowy szczyt w słowackich Tatrach Wysokich. Nie prowadzi na niego żaden szlak, ale wejście jest łatwe dla doświadczonych i wprawnych turystów. Mowa o górującym nad Zbójnicką Chatą Świstowym Szczycie, który położony jest blisko niebieskiej trasy na przełęcz Rohatka. By dojść pod niego musiałem podjąć wędrówkę przez bajeczną Dolinę Staroleśną startując ze Starego Smokowca, a powrót nastąpił tą samą drogą, czyli przez Hrebienok do tego ładnego miasta- odpowiednika naszego Zakopanego.
Jak wspomniałem początek naszej eskapady nastąpił w Starym Smokowcu, gdzie mamy liczne płatne parkingi. Został on założony w roku 1793. Obecnie jest popularnym ośrodkiem turystycznym, głównie dla narciarzy oraz amatorów pieszych wycieczek. Jest również ważnym węzłem zelektryfikowanej linii kolei wąskotorowej, łączącej Poprad, Tatrzańską Łomnicę oraz Szczyrbskie Jezioro. Tutaj znajduje się także dolna stacja kolejki na Smokowieckie Siodełko (Hrebienok) oraz wychodzą liczne szlaki turystyczne…
Ruszyliśmy zielonym szlakiem, który zaczyna się przy stacji kolejki, a potem prowadzi w pobliżu drogi jezdnej na Siodełko. Spacer na rozruszanie kości jest wskazany z rana, więc nie warto korzystać z kolei podobnej do tej na Gubałówkę, zwłaszcza, że trwa niecałą godzinkę. Widoki na imponujące kolosy tatrzańskie na czele z Łomnicą są już tutaj fenomenalne! Później zmieniamy kolor na czerwony i idziemy szerokim i wygodnym chodnikiem stokami Sławkowskiego Grzebienia na Staroleśną Polanę, gdzie w zabytkowej Rainerovej Chacie mamy mini bufet i muzeum tragarzy tatrzańskich…
Odtąd maszerujemy już niebieskim szlakiem, który prowadzi na lewo od Staroleśnego potoku, oddalając się stopniowo od niego. Po 2, 5 km las po lewej stronie urywa się, a pośród wysokiej kosówki występują liczne jarzębiny i limby. Wzdłuż szlaku leżą zwały wielkich złomów i pojedyncze bloki skalne. Po kolejnym kilometrze przekraczamy mostek na potoku i dalej ścieżka wytrasowana wśród kosodrzewin i piarżysk dźwiga się coraz stromiej. Po kwadransie dochodzimy już pod ścianę stawiarską zamykającą glacjalny żłób Doliny Staroleśnej…
Następnie ścieżka pnie się zakosami, a potem linią prostą w lewo, częściowo pasmem ogładzeń polodowcowych. Później musimy skręcić w skalistą rynnę przechodząc nieco eksponowany trawers ubezpieczony 15- metrowym łańcuchem. Potem dróżka przekracza ponownie potok i podchodzi na skraj skalnej misy, w której leży podłużny Warzęchowy Staw. Widoki jakie otworzyły się z tego miejsca powaliły nas na kolana, gdyż całą Kotlinę Popradzką zakrywało morze niskich chmur… 🙂 Szlak skręca tutaj i w 10 minut wprowadza na stok kolejnej kotliny, w której lśni zwierciadło Długiego Stawu!
Tutaj szlak wznosi się równoległe do dłuższej osi stawu, a z prawej strony zamontowano nawet łańcuchy do asekuracji. I tak po 2 godzinach marszu i pokonaniu 6 km z Hrebienoka dochodzimy do słynnej Zbójnickiej Chaty, schroniska położonego na wysokości 1960 m. Obok budynku postawiono też oryginalną dzwonnicę. W końcu mogliśmy odpocząć i posilić się przed głównym atakiem szczytowym. Nasz cel był już dobrze widoczny, choć nie wyróżniał się może w otoczeniu jak inne wielkie kolosy. Po przerwie poszliśmy dalej, jeszcze kawałek niebieskim szlakiem, mijając piękne stawy porozrzucane tutaj!
Po minięciu rozejścia z żółtym szlakiem przy Sesterskim plesie idziemy jeszcze kawałek prosto, by w miejscu, gdzie pojawiają się Zbójnickie Stawy, Niżny po lewej i Pośredni po prawej odbić ze znakowanego szlaku na dziką ścieżkę w prawo. Dokładnie po przekroczeniu Zbójnickiej Wody omijamy Pośredni Staw z lewej i mijając strome partie skalne wychodzimy po trawkach na wierzchołek Małej Zbójnickiej Buli, stanowiącej początek Świstowego Grzbietu. Dalsza droga prowadzi tym grzbietem tworzącym szereg buli, kop i szczycików przedzielonych siodełkami i przełączkami…
W połowie długości grani znajduje się największe skaliste spiętrzenie, zwane Pośrednią Świstową Kopą. Tutaj zrobiliśmy postój, by nacieszyć oczy magicznym widokiem na Dolinę Staroleśną, z jej stawami oraz niesamowite tatrzańskie kolosy ją okalające… 🙂 Widać stąd nawet stawki w Pustej Kotlinie. Wspomniane spiętrzenie najlepiej obejść trawersem z prawej strony i powspinać się potem trochę łagodnym żlebem. Dalej mamy już łatwo do samego końca wspinu, pokonując po drodze kilka wzniesień i przełączek. Ostatecznie w ciągu pół godziny osiągamy nasz cel- Wielki Świstowy Szczyt!
Przed samym szczytem Świstowego Szczytu, który zdobyliśmy w samo południe odkryłem jeszcze murek ułożony zapewne przez biwakujących tu turystów. Potem wspiąłem się na wymarzony wierzchołek, mierzący 2383 m., kolejny do kolekcji tatrzańskich zdobyczy! Postawiono na nim trójkąt triangulacyjny, więc przyszła pora na pamiątkowe fotki najwyższej kulminacji, jak także majestatycznych widoków na wszystkie strony świata. Panorama bowiem z tego miejsca jest genialna!
Widać na pierwszym planie popularną wśród turystów Małą Vysoką oraz m.in Gerlach, Lodowy, Łomnicę, Pośrednią Grań, Jaworowe Turnie, Vysoką i Rysy, a także Tatry Bielskie. Zobaczymy nawet fragmenty Orlej Perci po polskiej stronie Tatr. Długo więc podziwialiśmy te fenomenalne widoczki, tym bardziej, że pogoda była jak marzenie, a przejrzystość powietrza również doskonała! 🙂 Odpoczęliśmy, a potem na lekko udaliśmy się na drugi wierzchołek, czyli środkową kulminację masywu, znaną jako Pośredni Świstowy Szczyt, która według ostatnich pomiarów ma 2385 m, a zatem dwa metry więcej…
Po godzinnej delektacji tym zachwycającym pięknem rozpoczęliśmy zejście innym wariantem. Po dojściu do przełączki przed szczytem trafiliśmy dziką ścieżynę, która sprowadzała nas stromo po piargach i upłazkach w kierunku Dzikiej Kotliny. I tak schodząc środkiem południowego zbocza na skos osiągnęliśmy jego podnóże, skąd już łagodnie mogliśmy schodzić dnem Dzikiej Kotliny. Z zawalonej wantami, piargiem i także częściowo śniegiem doliny wspaniale prezentują się urwiste turnie, znajdujące się w grani głównej Tatr między Dziką Turnią, a Świstowym Szczytem!
Dróżka doprowadza nas do niewielkiego potoku- Warzęchowej Wody, już przy wylocie dolinki. Tam natrafiamy na niebieski szlak wiodący tędy na przełęcz Rohatka. Zaczynamy zejście wygodnym już chodnikiem i po przekroczeniu tego małego potoku wchodzimy do rozleglejszej Kotliny pod Rohatką. Jest ona klasycznym przykładem kamiennego pustkowia górskiego. Szlak wiedzie nas popod skalisto- trawiastą grzędę, gdzie obniżamy się szybko do znanego już nam terenu Doliny Staroleśnej. I tak w niecałe pół godziny docieramy ponownie do schroniska Zbójnicka Chata!
Zmęczeni, ale szczęśliwi, że wszystkim udało się bezpiecznie tu powrócić robimy sobie długą przerwę obiadową… Po niej pozostaje nam tylko zejść powoli po własnych śladach, tą samą trasą do samochodu w Starym Smokowcu. Wędrowaliśmy spokojnie, bo czasu do zachodu słońca zostało nam wystarczająco. I tak minąwszy pod wieczór Hrebienok dotarliśmy na parking kończąc naszą fantastyczną tatrzańską przygodę. Odkrywanie nowych miejsc w Tatrach to największa frajda… A na koniec zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć, a wyszły one doskonale! Czytajcie też inne wpisy o mych tatrzańskich wyrypach!
Dziękuję za przeczytanie! Jeśli ten wpis dał Ci wartość, znalazłeś u mnie potrzebną wiedzę, inspiracje do podróży, to będę wdzięczny, jak postawisz mi kawę. Tworzę bloga z ogromną przyjemnością i pasją od ponad 12 lat. Kawa mi się bardzo przyda do dalszej pracy. 🙂 Dziękuję serdecznie. To pozwoli mi dalej się rozwijać oraz tworzyć tę stronę. Z górskim pozdrowieniem
Marcogor