Zaginiony horyzont
Jako, że jestem pożeraczem książek wpadła mi z premedytacją w ręce kolejna lektura z serii Literatury górskiej w świecie. Tym razem na rozkładzie była pozycja „Zaginiony horyzont. Książka nie o wspinaczce” autorstwa Tadeusza Szczęsnego. Ponoć o życiu każdego człowieka można napisać ciekawą książkę. To prawda, choć w przypadku większości ludzi trzeba się nieźle naszukać oryginalnych, interesujących przeżyć. Niewielu przecież potrafi, a jeszcze mniej chce odkrywać nowe horyzonty, zmieniać zastaną rzeczywistość, czy wskazywać kierunki innym. Nietrudno jednak doszukać się takich cech u ludzi mających pasję. Tak, ich życie to gotowe scenariusze. Książka Tadeusza Szczęsnego jest tego świetnym potwierdzeniem.
Autor urodził się w 1956 roku, jest człowiekiem wielu zawodów i zainteresowań. przez lata związany z branżą turystyczną i hotelarstwem. Taternik, narciarz, żeglarz, członek Klubu Wysokogórskiego we Wrocławiu w latach 1976-1991. Długoletni instruktor wspinaczki w wojskach powietrznodesantowych. Zafascynowany górami i ludźmi, co po nich chodzili od zawsze… mając taki bogaty życiorys jest co wspominać i opisywać! Zanurzyć się w tę magię jest prawdziwą przyjemnością. Zasiądź więc przy ognisku lub w cieple górskiego schroniska, wspomnij wyczyny i wybryki tych, którzy byli tam przed Tobą. I zagłębij się w lekturę…
Świat utrwalony w opowiadaniach pana Szczęsnego to świat, gdzie nostalgia miesza się z zadziornym humorem, męska uczuciowość- z ułańską fantazją, odpowiedzialność zaś – z urokliwą niefrasobliwością. To rzeczywistość, w której plany są zachętą do przedsiębiorczego sabotażu komunistycznej rzeczywistości, ale nade wszystko- w której najważniejszą wartością jest jednostka. Szczęsny uprawia ów kult indywidualizmu wobec osób, z którymi na krócej, czy dłużej zetknął go los i nienachalnie obrazuje, jak ideały taternictwa i alpinizmu wsiąkają w duszę i przenikają na realia poza wspinaczkowe. W swej narracji podkreśla piękno bohaterów opowiadań.
Cechą dominującą narracji jest więc nieuchwytna magia, zdolna do kreowania, lecz nie oszukiwania, do karykatury, lecz nie pozbawionej szacunku, do przyprószania przeszłości, lecz nie patyną, a warstewką złota. Owa magia płynąca z jego opowieści kieruje poszczególne miejsca i wydarzenia w stronę symbolu, więc czytając, niejednokrotnie mamy okazję zidentyfikować się z bohaterem, by tym samym lepiej zrozumieć siebie. Podsumowując tę pozycję wydaną przez Wydawnictwo Stapis czyta się wspaniale, a raczej pochłania na raz… Polecam na długie letnie wieczory, jest do nabycia w dobrych księgarniach. Z górskim pozdrowieniem
Marcogor