Wejście na Kissavos w masywie Ossy

Wejście na Kissavos w masywie Ossy

W tym roku postawiłem na podróże i zwiedzanie dalekich krajów. Ciągnie mnie by odkrywać nowe góry i zdobywać nieznane szczyty. Jeśli w najbliższym sąsiedztwie domu (czytaj 350 km) odwiedziło się już prawie wszystkie pasma górskie to taka jest kolej rzeczy. Zresztą zawsze byłem typem odkrywcy i to co nowe cieszyło bardziej, niż to co już znane, choćby zdobyte w zupełnie idealnych warunkach. W obecnym roku udało mi się odwiedzić pierwszy raz Grecję. Pojechałem tam ze wspaniałymi ludźmi, miłośnikami wędrówek, podobnie jak ja, głównie z Krakowa, choć nie tylko. Wszystko dzięki propozycji wyjazdu i świetnej jego organizacji przez dwoje pasjonatów z Nowej Huty – Dorotę i Marka Szala. Wielkie podziękowania za pokazanie nowego dla mnie świata!

Spilia w otoczeniu gór

Pierwsza sprawa jak mnie zadziwiła już podróżując do celu autokarem była taka, że Grecja znana mi z wyobrażeń, fotek i opowiadań, to miała być kraina ciepłego morza, pięknych plaż i starożytnych zabytków. A tu podczas jazdy przez północ tego kraju przekonałem się, że to także kraina cudnych gór! Grecja jak się okazało to bardzo górzysty kraj, dużo wapiennych pasm cieszących oczy. To nie tylko słynny Olimp nasz podstawowy cel wyjazdu, ale też mniejsze, ale urokliwe pasma. Dziś trochę o wejściu na najniższe ze zdobytych podczas tegorocznego czerwca. Rozpoczynam jakby od końca by potęgować napięcie. Zresztą wszystkie zaliczone podczas tego wyjazdu góry były piękne, a widoki genialne. Odwiedzałem przecież pasma blisko morza, gdzie masywy górskie schodziły nieraz do morza, a takie połączenie jest najpiękniejsze, o czym się już przekonałem nie raz.

masyw Ossy schodzący do Morza Egejskiego

Mieszkaliśmy na riwierze olimpijskiej w miejscowości Panteleimon, dość niedaleko od Salonik, kilkaset kroków od morza, a z drugiej strony otaczał nas potężny masyw Olimpu. Cała ta grecka kraina Tesalia w większości jest pagórkowata, ale centralną Nizinę Tesalską otaczają górujące nad nią masywy górskie. Od północy – Olimp, od zachodu – Pindos, od południa – Otris, a od wschodu – Ossa i Pelion.  Najważniejszą rzeką Tesalii jest uchodząca do Morza Egejskiego rzeka Pinios (Penejos). Właśnie ta rzeka wyznaczała również nasze kierunki komunikacyjne pośród tych gór. By wejść na najwyższy wierzchołek masywu Ossy dojechaliśmy do miejscowości Spilia. Stamtąd mieliśmy wyruszyć na szczyt, ale nastąpiła zmiana planów i autokar dowiózł nas krętymi, widokowymi serpentynami aż na parking przy schronisku Kissavos ( Kissavos refuge). 

schronisko Kissavos

W ten sposób bardzo łatwo znalazłem się na wysokości 1516 m. Schronisko było zamknięte, ale mieliśmy stąd na wierzchołek Kissavos, zwanego też górą Proroka Eliasza przysłowiowy rzut beretem… Nasza wycieczkowa grupa miała w nogach wcześniejsze zdobywanie Olimpu, o którym napiszę wkrótce, zatem na ten dzień mieliśmy tylko zrobić przyjemny dwu godzinny spacer w obie strony. Już z parkingu były ładne widoczki, a wraz z wysokością jeszcze się pogłębiały. Z bliska mogłem podziwiać olbrzymi i rozłożysty masyw Olimpu, niestety jak prawie zawsze osnuty chmurkami. W dole było widać także wybrzeże Morza Egejskiego z nasza bazą noclegową. Podejście na szczyt było krótkie, wyprowadzało kilkoma zakosami na siodełko przełęczy, a potem wygodną ścieżką wprost na wierzchołek Proroka Eliasza o wysokości 1978 m. 

na wierzchołku Kissavos

Początkowo prowadziła nas szeroka, ale miejscami zrujnowana droga prowadząca do budynku greckiego operatora komunikacyjnego OTE. Na trasie można było spotkać dużo pasącego się na porośniętych zieloną trawą bydła. I tak szybko, łatwo i przyjemnie osiągnąłem szczyt. Z drugiej strony otwarły się kapitalne widoki na dolinę Kalipso. To właśnie tam rzeka Kalipso spływa do Morza Egejskiego poprzez  poprzez jeden z najpiękniejszych przełomów w Europie – Wąwóz Kalipso (gr. Faragi Kalipsos). Kalipso spływa z góry Kissavos kanionem tworząc 9 wodospadów oraz tyle samo małych jeziorek z krystalicznie czystą wodą. Mam nadzieję, że będzie mi dane tam być, bo uwielbiam takie klimaty…

masyw Olimpu w oddali

Kissavos, znany również pod nazwą Ossa (tak samo jak cały masyw) wznosi się we wschodniej części Tesalii na południe od doliny Tempe (Tempi Vale), naprzeciwko masywu Olimpu. Dolina Tempe rozdziela oba masywy, stąd wierzchołek ten jest doskonałym punktem widokowym na pobliski Olimp. Można więc próbować wypatrywać stąd śladów bogów greckich na Olimpie. Pogoda dopisywała, tylko nad tym ostatnim kłębiły się niestety chmury. Na szczycie stoi metalowa flaga Grecji, a obok przy betonowym słupku jest metalowa skrzynka z książką wpisów zdobywców szczytu. Pomiędzy flagą i słupkiem mieści się co było niespodzianką dwuspadowy dach nad pomieszczeniem zanurzonym w ziemi. Miejsce to skrywa kaplicę Proroka Eliasza. Zachowały się tu stare ikony. Obok niej na słupach wisi nieduży dzwon kościelny. Być może kiedyś był tu jakiś kościółek…

wnętrze kaplicy na szczycie

Zwiedziwszy najbliższe otoczenie przyszła pora na sesję fotograficzną i przerwę obiadową. A było co fotografować! Szczyt wznosi się nad wielką równiną Larissy, a z drugiej strony można podziwiać piękno greckiego morza. Panoramy zatem miałem przednie, oprócz Olimpu na pasma Pelion, czy Vasilitsa. To bardzo wdzięczna góra, łatwo tu dotrzeć, a oferuje tak wyśmienite widoki! Po długiej sielance, bo czasu mieliśmy mnóstwo nadeszła pora zejścia. Skierowałem się do nadajników OTE po drugiej stronie małej przełączki. Budynki w ich pobliżu okazały się całkowicie zrujnowane, aż strach było podchodzić bliżej. Postanowiłem schodzić do widocznego z daleka schroniska i autokaru na przełaj, odnajdując ciekawe miejsca i ujęcia dla aparatu. Góra porośnięta jest też cudną roślinnością, więc i ona znalazła się na moich fotografiach. Cały masyw Ossy jest ogrodem botanicznym wpisanym w obszar Natura 2000.

piękno natury w masywie Ossy

Tak, zauroczony również przyrodą i niezwykłymi okazami motyli zakończyłem swoją krótką wędrówkę w doborowym towarzystwie górołazów z całej Polski. Dodam jeszcze, że szlak jest wyznakowany czerwonymi kropkami na żółtym tle. Kissavos stojący na uboczu jest mało znany, a szkoda, bo oferuje kapitalne widoki i przede wszystkim widać z niego Olimp, czego nie zaoferuje nam wejście na tego ostatniego… Ogólnie górski świat Grecji zafascynował mnie i chciałbym to kiedyś powrócić. Człowiek całe życie się uczy i dociera do niego, że nie warto zdobywać tylko kultowe Tatry, Alpy i niższe pasma Karpat. Są przecież też inne góry, o których mało kto słyszał, a nie mniej piękne i fascynujące! Wkrótce powrócę z kolejnym opowiadaniem o greckim, niezwykłym świecie górskim. Może znowu Was czymś zaskoczę. A na koniec czekał mnie jeszcze zjazd serpentynami. Panoramy z okna autokaru oszołomiły mnie ponownie spektakularnymi widokami. Zapraszam jak zawsze do oglądania galerii zdjęć z wypadu. Z górskim pozdrowieniem

Marcogor

 

O autorze

marcogor

Bloger z Gorlic, górołaz opisujący swoje górskie wyprawy, zakochany w Tatrach, miłośnik górskich wędrówek i wszystkiego piękna natury. Góry to moja pasja i mój drugi dom.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

TURYSTYKA – GÓRY – PODRÓŻE – BLOG ISTNIEJE OD II.2012

POSTAW KAWĘ MARKOWI

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Pasma Górskie

Translate »