











Jaką mamy zimę tego roku wszyscy widzimy już od samego początku, czyli od grudnia 2015. Korzystając z dobrych warunków i niewielkich ilości śniegu postanowiłem wybrać się ze swoją górską ekipą zaraz po świetach na wypad w Tatry Zachodnie. Zaplanowałem przedreptać cały masyw Czerwonych Wierchów, zaczynając od Doliny Kościeliskiej. Trzeba było przecież spalić gdzieś poświąteczne kalorie. Co prawda ta długa wycieczka wymagała bardzo wczesnego wstania z łóżka, ale dla takiej przygody, w takim towarzystwie i wreszcie dla takich widoków warto było zarwać noc. Uwielbiam takie długie spacery, w wyśmienitych warunkach, gdy stabilna pogoda pozwala delektowac się tylko górami i chłonąć je wszystkimi zmysłami.
Czytaj dalej»Dziś pora na dalszą relację z ostatniego wypadu w Tatry. Po nocy spędzonej w schronisku na Hali Ornak następnego dnia ruszyliśmy z Wiktorem na Czerwone Wierchy. Masyw ten w jesiennych kolorach prezentuje się najpiękniej. Mój przyjaciel – fotograf chciał się przekonać o tym osobiście. To co było nam dane zobaczyć tego cudownego dnia przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Wspinając się na grzbiet Ciemniaka znaleźliśmy się ponad chmurami i trwało to przez cały dzień. Całe Tatry były jak olbrzymia wyspa nad którą był błękit nieba i świeciło słońce, a dookoła otaczało nas morze mgieł. Niskie chmury, białe jak mleko wdzierały się w doliny tatrzańskie, ale nie wzniosły się wyżej jak na 1400 m.n.p.m. Bezchmurne niebo i bezwietrzna pogoda sprzyjały naszemu całodniowemu zachwytowi i podziwianiu tej niezwykłej gry natury.
Czytaj dalej»Październikowy urlop udało mi się wykorzystać na trochę szalony wypad w Tatry. Spędziłem tam tylko 48 godzin, ale spożytkowałem ten czas do maksimum. Noc mnie wyganiała na szlak i noc zganiała na nocleg do schroniska. Wszystko zaczęło się w niedzielę, którą spędziłem w Gorcach, podziwiając panoramy Tatr z masywu Lubania, ale o tym napiszę innym razem. W poniedziałkowe przedpołudnie przedostałem się dzięki fotografowi Wiktorowi, który towarzyszył mi w tej eskapadzie, w Tatry Zachodnie. Dokładnie w południe zagłębiliśmy się w kolorową o tej porze roku Dolinę Kościeliską. Jesień w Tatrach, tak jak w każdych innych górach jest najpiękniejsza. W planie było wyjście przed zachodem słońca na grzbiet Ornaku.
Czytaj dalej»Mój czerwcowy wypad z Grupą Górską rozpoczął się 9.VI przed północą. Wtedy to wsiedliśmy w samochód w Zakopanem, gdzie mieliśmy nocleg i wyruszyliśmy do Kir na spotkanie ze Smykiem i Altairem. Byli ze mną Amelka, Arash i Arek – Niewypał. Tam mieliśmy się spotkać i wyruszyć na nocne spotkanie z górami. Lekko spóźnieni dotarliśmy na miejsce. Nastąpiło oficjalne zapoznanie wszystkich grupowiczów, odstawienie aut i weszliśmy w dolinę Kościeliską na spotkanie przygody. Wszyscy z wypchanymi plecakami i latarkami w ręku lub na głowach. Wkrótce skręciliśmy w las na szlak na Czerwone Wierchy. Plan był prosty i obgadany: dotrzeć na Ciemniak przed wschodem słońca. Dookoła nas była niesamowita cisza i spokój przerywane tylko odgłosami lasu i naszymi głosami. Drugi raz wędrowałem po nocy w górach. Pierwszy raz to było nocne wyjście na Babią Górę w noc świętojańską na wschód słońca. Podejście robiło się coraz stromsze. Zrzuciliśmy z siebie ciepłą odzież. Na dole wiał zimny wiatr, a tutaj w lesie zrobiło się nam gorąco.
Czytaj dalej»
Najnowsze komentarze