Wycieczka do Wodospadu Szklarki i Wodospadu Kamieńczyka oraz na Halę Szrenicką i Szrenicę
Karkonosze to najwyższe pasmo górskie Sudetów i zarazem Czech rozciągające się na przestrzeni ok. 70 km (od Przełęczy Szklarskiej na zachodzie do Przełęczy Lubawskiej na wschodzie). Szerokość pasma waha się od 8 do 20 km. Karkonosze zajmują powierzchnię ok. 650 km², z czego do Polski należy 185 km² czyli tylko 28%. Głównym grzbietem gór przebiega granica polsko-czeska. Najwyższym szczytem jest Śnieżka (1602 m n.p.m.), zarazem najwyższy szczyt Czech. Karkonosze należą do Światowej Sieci Rezerwatów Biosfery UNESCO. Od 1959 r. tereny tych gór są pod ochroną z powodu utworzenia tu Karkonoskiego Parku Narodowego. Dopiero w 2013 roku było mi dane po raz pierwszy zapoznać się z nimi bliżej i zobaczyć wszystkie najciekawsze miejsca. W czasie wrześniowego urlopu przemierzyłem ich główną grań graniczną, w dużej części trzymając się Głównego Szlaku Sudeckiego. Zdobyłem też najważniejsze szczyty leżące po polskiej stronie tych gór. Jako, że to najwyższe pasmo Sudetów, z licznymi wodospadami, kotłami polodowcowymi, stawami, przypominało mi moje ukochane Tatry. I właśnie tak je nazwałem – Małe Tatry, z racji wielu podobieństw, także w świecie fauny i flory.
SZKLARSKA PORĘBA
Moją bazą wypadową w te góry była miejscowość Szklarska Poręba, to największa stacja klimatyczna Dolnego Śląska, znana i ceniona od połowy XIX wieku. Warunki klimatyczne miasta porównywalne są do walorów miejscowości alpejskich położonych na wysokości 2000 m n.p.m. To także miasto znane jako Miasto Ducha Gór. Legenda Ducha Gór, który miał w swym władaniu całe Karkonosze narodziła się ponad 1000 lat temu u źródeł rzeki Łaby i jest żywa do dnia dzisiejszego. Szklarska Poręba jest obecnie promowana przez część mieszkańców jako miasto Ducha Gór. Nawiązuje to do Hali Baśni sprzed II wojny światowej, w której były malowidła ścienne z karkonoskimi legendami. W mieście znajduje się wiele rzeźb Ducha Gór, zwanego inaczej Liczyrzepą, czy Karkonoszem. Z miasta już bardzo blisko do najbliższych szczytów górskich, które były moim celem urlopowym. Ale poznawanie tej pięknej krainy rozpocząłem od wodospadów.
WODOSPAD SZKLARKI
Już przy wjeździe do miasta jest duży parking i wejście do Wodospadu Szklarki. To drugi co do wysokości, po Wodospadzie Kamieńczyka (13 m wysokości) wodospad w polskich Karkonoszach. Jego wody spadają szeroką kaskadą, charakterystycznie zwężającą się ku dołowi i skręcająca spiralnie gdzie tworzy kocioł eworsyjny. Jest najczęściej odwiedzanym wodospadem w Karkonoszach z uwagi na położenie przy drodze E65 (krajowa 3) obok Szklarskiej Poręby Dolnej. Do wodospadu od parkingu prowadzi szeroka dróżka kończąca się platformą widokową. Wejście na teren Parku Narodowego jest oczywiście płatne. Wodospad dostępny jest dla osób niepełnosprawnych poruszających się na wózkach. Przyznam szczerze, że wcześniej nie znałem szlaków dostosowanych dla osób niepełnosprawnych. Wodospad leży w malowniczym wąwozie wśród pięknego lasu mieszanego.
SCHRONISKO ” KOCHANÓWKA”
Tuż przy nim znajduje się schronisko PTTK „Kochanówka”. Schronisko „Kochanówka” mieści się w zabytkowym budynku wybudowanym w 1868 roku w środkowej części Wąwozu Szklarki, na lewym brzegu skalnego progu, wśród jego skalistych zboczy. Przy schronisku znajduje się również mały taras z widokiem na kaskadę wodospadu. „Kochanówka” jest bardzo małym schroniskiem, gdyż posiada zaledwie 12 miejsc noclegowych. Obiekt posiada cztery pokoje, z których największym zainteresowaniem cieszy się dwuosobowy pokój z widokiem na wodospad. Podziwianie Wodospadu Szklarki jest możliwe również nocą, ponieważ jest on podświetlany. Ciekawostkę stanowi fakt, że zasilanie schroniska w energię elektryczną pochodzi z własnej elektrowni wodnej.
WODOSPAD KAMIEŃCZYK
Nacieszywszy się niezwykłym pięknem tego miejsca i po odbyciu długiej sesji fotograficznej ruszyłem dalej na spotkanie przygody. Wiedziałem już, że w Karkonoszach czeka na mnie mnóstwo wrażeń! Pełen energii przemieściłem się czarnym szlakiem, przechodząc przez centrum miasta do kolejnego wąwozu, tym razem Kamieńczyka. Ten kanion ma długość około 100 m. Szerokość przy wodospadzie wynosi około 15 m, a niżej zmniejsza się nawet do 3 metrów. Ściany mają wysokość do 25 metrów. W nim właśnie znajduje się najwyższy wodospad w polskich Sudetach. Woda potoku Kamieńczyk spada trzema kaskadami z wysokości 27 m. Za środkową kaskadą znajduje się grota, zwana Złotą Jamą, sztucznie wykutą przez Walończyków. Żeby wejść do kanionu i podziwiać wodospad, należy wykupić bilet i założyć kask ochronny! Dla tego widoku naprawdę warto, na dół sprowadzają nas metalowe schodki i także metalowa, albo kamienna promenada, która zaprowadzi nas do samego celu.
SCHRONISKO KAMIEŃCZYK
Po opuszczeniu tego cudownego miejsca wydostałem się szybko do schroniska Kamieńczyk, usytuowanego dokładnie nad wodospadem. Z góry także widać spienione wody kaskad, ale już nie tak efektownie, jak z dołu. Pierwszy schron istniał tutaj już od połowy XIX w. Rozbudowano je znacznie w latach 20. XX wieku – kierował nim wówczas Franz Adolph, człowiek zasłużony dla rozwoju sportów zimowych w Karkonoszach. To z jego inicjatywy w pobliżu powstał tor bobslejowy z wyciągiem, który mógł ciągnąć sanki wraz z pasażerem oraz skocznia narciarska. Od 1995 r. to prywatny obiekt turystyczny, prowadzony przez państwa Sieleckich. Z racji magicznego sąsiedztwa, miejsce bardzo popularne wśród turystów. Po krótkim odpoczynku ruszyłem dalej pod górę w kierunku Hali Szrenickiej. Prowadziła mnie doskonała droga wybrukowana kamieniami, która szybko i łatwo doprowadziła mnie do kolejnego schroniska, tym razem już na hali powyżej lasu, więc mogłem zacząć delektować się w końcu panoramami górskimi.
HALA SZRENICKA
Hala Szrenicka, bo tam dotarłem, jest wysokogórską łąką torfową, skąd roztacza się efektowny widok na Góry Izerskie. Na hali istnieją dobre warunki narciarskie, występują liczne trasy zjazdowe, a w ciepłych miesiącach miłośnicy przyrody znajdą tutaj wiele interesujących gatunków roślin. Natomiast poszukiwacze skarbów, przy odrobinie szczęścia mogą wśród zwykłych kamieni znaleźć ametyst. Na hali znajduje się wielkie schronisko, jest też stacja Karkonoskiej Grupy GOPR. Budynek to wielki moloch, nie zrobił na mnie dobrego wrażenia, również z racji częściowej dewastacji.
KOŃSKIE ŁBY
Zjadłem tutaj drugie śniadanie i wyruszyłem dalej w stronę Szrenicy. Jednak nie najkrótszą trasą, tylko szlakiem zielonym, gdyż koniecznie chciałem zobaczyć Końskie Łby. To piękna formacja skalna, składająca się z kilku granitowych ostańców, które swoim charakterystycznym kształtem przypominają końskie łby. To jedne z najciekawszych i najchętniej odwiedzanych skałek karkonoskich. Często można spotkać tutaj malarzy, czy rysowników, przenoszących ten widok do swoich prac. Ja także miałem okazję spotkać jednego z takich artystów. Kształt tych fantazyjnych i malowniczych skał dał okazję do powstania wielu legend. Według jednej z nich, są to konie rycerzy rozbójników, którzy za swoje czyny zostali zamienieni w skałki i rozrzuceni po całych Karkonoszach. Z tego miejsca już bardzo blisko do wyciągu krzesełkowego na Szrenicę, więc skałki są bardzo popularne wśród turystów. Zmierzając na szczyt musiałem tamtędy przejść i uciekać przed naporem kolejkowych turystów, którzy wyjeżdżają tutaj ze Szklarskiej Poręby. Po drodze minąłem jeszcze Szrenicką Skałę i już byłem na wierzchołku Szrenicy.
SZRENICA
Szczyt Szrenicy wyniesiony jest ponad główny grzbiet Karkonoszy (Śląski Grzbiet) na wysokość 60 m. Dlatego jest doskonałym punktem widokowym na Kotlinę Jeleniogórską oraz Góry Izerskie, a także czeskie Karkonosze. Pochodzenie nazwy „Szrenica” ma prawdopodobnie związek ze szrenią (szadzią), która zimą pokrywa skały i drzewa. Na szczycie stoi schronisko PTTK, a poniżej na wysokości 1331 m n.p.m., znajduje się Obserwatorium Górskie, będące jednocześnie klimatyczną stacją meteorologiczną. Pracowników tej stacji mogłem obejrzeć w akcji, w trakcie pomiarów, ale jeszcze milszym przeżyciem, było spotkanie panny młodej, która tu na wysokości 1362 m. postanowiła zrobić sobie sesję zdjęciową ze swoim mężem. Prezentowała się cudownie, co możecie ocenić sami na fotce. Sam wierzchołek pokrywa rumowisko skalne, na jednym z głazów jest umieszczony efektowny napis „Szrenica”. Obok budynku schroniska jest też taras widokowy, z którego skwapliwie skorzystałem, popijając zimne piwko, które w czasie tego upalnego wrześniowego dnia było prawdziwym nektarem bogów.
SCHRONISKO NA SZRENICY
Schronisko na Szrenicy to duży masywny murowany budynek zbudowany na kopulastym szczycie. Lokalizacja nie jest zbyt korzystna – panują w tym miejscu silne wiatry, długotrwałe opady oraz zjawisko szadzi. Oferuje jednak 90 miejsc noclegowych, jest też bufet i jadalnia. Jako, że pora była obiadowa skwapliwie skorzystałem z możliwości zjedzenia ciepłego posiłku. Widziałem już w oddali mój kolejny cel – Śnieżne Kotły. Po drodze zrobiłem jeszcze kilka fotek następnej interesującej formacji skalnej, zwanej Trzy Świnki. To grupa efektownych zamczysk skalnych, na południowych stokach Szrenicy. Znalazłem się znowu na Głównym Szlaku Sudeckim i po minięciu Mokrej Przełęczy dotarłem do Twarożnika – granitowej skałki na granicy polsko-czeskiej. To kolejna efektowna skała, z charakterystycznym słupkiem granicznym na wierzchołku. Dobiega tutaj od południa czeski szlak z Voseckiej Budy.
ŚLĄSKI GRZBIET
Dalej miałem wędrować po Śląskim Grzbiecie, czyli grzbietem górskim, którym biegnie granica państwowa między Polską a Czechami. Ma on charakter rozległej zrównanej wierzchowiny, położonej na wysokości 1350-1400 m n.p.m., z której wznosi się większość karkonoskich szczytów. Grzbiet tworzy długi wał z wystającymi niezbyt wysoko, szpiczastymi lub kopulastymi wierzchołkami. Miałem w planie na ten dzień jeszcze kilka do zdobycia, ale o tym już przeczytacie w następnym odcinku mej opowieści. W każdym razie prowadzić mnie miała dalej Droga Przyjaźni Polsko-Czeskiej, czyli szlak turystyczny o długości ok. 30 km, oznakowany kolorem czerwonym, prowadzący głównym grzbietem Karkonoszy – na przemian po polskiej i czeskiej stronie granicy. Szlak ten rozpoczyna się na Szrenicy i biegnie, aż do Przełęczy Okraj.
Przemierzyłem tego pamiętnego dnia spory jego kawałek, o czym przeczytacie już wkrótce. To co mnie zadziwiło w tym paśmie, to fakt, że główne szlaki prowadzą tutaj wygodnymi drogami, nieraz wybrukowanymi, albo wręcz chodnikami. Nie jest łatwo urazić się więc w przysłowiową nóżkę. W moich Beskidach nie ma tak łatwo, widocznie w tych górach jest inna kultura turystyczna. Chodzi się zatem po Karkonoszach wyśmienicie. Długie odcinki mogłem przemierzać bez butów górskich, w lekkim obuwiu. Wkrótce zabiorę Was na Wielki Szyszak, nad Śnieżne Kotły oraz na Łabski Szczyt. Dziś zatrzymajmy się na kolejnym rozstaju, gdzie dobiega czeski szlak z Łabskiej Budy oraz zbiega Mokra Ścieżka do schroniska pod Łabskim Szczytem. Na koniec tego fragmentu opowieści zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć, a graficzny obraz odbytej wycieczki znajdziecie jak zawsze tu. Z górskim pozdrowieniem
Marcogor
Karkonosze… jak powrót do przeszłości…
Moje pierwsze zetknięcie z górami i wielki sentyment. Ja i moja rodzina na Śnieżkę szliśmy szlakiem z Karpacza. Pięknie było. Pamiętam, że kiedy wracaliśmy, mijaliśmy symboliczny cmentarzyk ofiar gór, to chyba był jak dobrze kojarzę Kocioł Łomniczki. Mój wtedy 8-letni syn powiedział: 'Mama, jak dobrze, że tu naszych tablic nie ma…’ Chociaż minęło prawie 15 lat, na samo wspomnienie tych słów mam ciarki…
Chociaż wielu miejsc z Twojej opowieści nie kojarzę, to i tak dziękuję Ci za to wspomnienie. Jak zwykle rewelacyjne zdjęcia!!
Pamietam moje pierwsze spotkanie z Sudetami i zdziwenie, że są takie 'mało wymagające’:)
Dziś sobie to chwalę, bo góry są górami, a przy słabszej kondycji łatwo je pokonać;)
Ale gdybyś zaglądnął np. w Góry Kamienne i Wałbrzyskie, to zobaczyłbys klimaty bardziej beskidzkie.
Co do dróg – częśc z nich była strategicznymi, bo granicznymi, nie dla turystów, a bardziej dla tzw. służb, stąd te asfalty, ale nie wiem, czy dotyczy to też Karkonoszy.
Zdjęcia slubne wymagaja poświęceń, swego czasu widziałam parę moczącą się – dosłownie – w lodowatych wodach Tanwi, a wszystko dla potomnych:)
Mi Karkonosze bardziej kojarzą się z bieszczadzkimi połoninami. Piękne o każdej porze roku.
Pozdrawiam Ciebie Marku i wszystkich górołazów 🙂
Wspomnienia studenckie 🙂 a Śnieżne Kotły „z bardziej bliska” widziałeś? Warto. 🙂
oczywiście, niedługo o tym przeczytasz…
Świetne góry, piękne fotki i jakie super wodospady;)
Faktycznie świetne widoki. W czasie wrześniowego urlopu byłam tam po raz pierwszy i również mi się podobało. Zaskoczyły mnie wybrukowane kamieniami drogi, które dla takiego laika jak ja były doskonałe. Ps. Pozdrowienia dla właściciela tego świetnego bloga :).
Świetna relacja!!! Sama wybieram się w Karkonosze w sierpniu. I jak się tak naczytałam i naoglądałam to jeszcze bardziej nie mogę się doczekać.
Gdzie jesteście
Serce rozdarte tęsknotą
bólem nie do zaleczenia
szczytem wysokim
wstydzącym się w chmurach
jeziorem kamiennym
mocno niebieskookim
lasem świerkowym
pachnącym żywicą
bukami chlubiących się
szelestem liści w brązach
kosodrzewiny krzakiem
niezwykłym w sobie
Pamiętam… mgły zaczarowane
gdy maszerowało się w deszczu
wichry które wzbraniały oddechu
herbatki w schroniskach
jak ambrozja smaczne
zmęczenie – było esencją zachwytu
Grzbiety słońcem skąpane
górskie kamieniste ścieżki
com je zdeptał
butami zdartymi na szlaku
porzuconymi gdzieś w koszu
– na zawsze
plecakiem niepotrzebny już i niczyim
Przyjaciele z tego samego szlaku
gdzie teraz jesteście
Lech Kamiński