Trzeci raz na Lubaniu
Lubań z racji swego położenia należy do moich ulubionych górek. Wznosi się w bocznym ramieniu Gorców, blisko Zalewu Czorsztyńskiego, górując wyraźnie nad otoczeniem, przez co oferuje kapitalne widoki. Doskonale widać z niego Tatry, a także Pieniny, czy Beskid Sądecki. Dzięki inwestycjom gminy Ochotnica i budowie na szczycie wieży widokowej widoki pogłębiły się i odsłoniły się panoramy także na drugą stronę. Zobaczymy więc teraz także resztę gorczańskich szczytów z Turbaczem i Gorcem na czele, czy Beskid Wyspowy z Mogielicą. Do kolejnej wycieczki przez ten potężny masyw górski skłoniła mnie właśnie nowo wybudowana wieża. Chciałem ją zobaczyć na własne oczy i porównać, czy jest taka sama jak poznana tydzień wcześniej wieża na Koziarzu, po drugiej stronie Dunajca.
Opisywałem już dwukrotnie swe poprzednie pobyty na Lubaniu, co znajdziecie tutaj lub tu, więc nie będę powtarzał szczegółowo co tam zobaczycie. Każdy turysta raczej już wie, że na Polanie Wierch Lubania tuż poniżej szczytu znajduje się studencka baza namiotowa, ale czynna tylko latem. A niedaleko stoją ruiny schroniska zniszczonego w czasie ostatniej wojny. Na południowych obrzeżach polany znajdują się duże, zbudowane z piaskowca magurskiego głazy zwane Samorodami, a przy nich właśnie stoją ruiny Na głównym wierzchołku do niedawna stał tylko krzyż i ołtarz polowy z tablicą upamiętniającą górskie wędrówki Karola Wojtyły, który wielokrotnie bywał w Gorcach. Obecnie całą przestrzeń szczytową wypełnia olbrzymia konstrukcja wieży widokowej. Mocna i solidna, na której można śmiało nocować, czy przeczekać złą pogodę. Trafiłem tu znowu jesienią wykorzystując zapowiadane okno pogodowe.
Wycieczkę rozpocząłem tym razem w Ochotnicy Dolnej, przy kościele parafialnym, gdzie jest olbrzymi parking i rozpoczyna swój bieg niebieski szlak na szczyt Lubania. W centrum wsi odnajdziemy też pomnik upamiętniający mieszkańców poległych w czasie wojennej pacyfikacji wsi, znaną jako Krwawa Wigilia. Warto zajrzeć do pięknego, drewnianego kościólka. Ochotnica Dolna wraz z Ochotnicą Górną tworzą najdłuższą wieś w Polsce (Ochotnicę), która liczy niespełna 25 kilometrów. Pola i zabudowania miejscowości zajmują dolną część doliny rzeki Ochotnica wraz ze zboczami dwóch pasm górskich otaczających dolinę tej rzeki; od południowej strony jest to pasmo Lubania, od północnej pasmo Gorca. Przez Ochotnicę Dolną biegnie droga z Tylmanowej do Harklowej przez przełęcz Knurowską (846 m n.p.m.). Jest to jedyna przejezdna dla samochodów droga przecinająca pasmo Gorców.
Szlak bardzo szybko wyprowadził mnie na pierwszą widokową polanę, z której zobaczyłem już kolejny mój gorczański cel – wieżę widokową na Gorcu. Trasa w większości wiodła jednak zalesionym terenem, w dużej mierze szeroką leśną drogą, na której spotkałem nawet jeepa. To wynika z tego, że szlak w pewnym momencie prowadzi aż do głównego grzbietu górskiego trasą rowerową, których tak wiele gmina Ochotnica ostatnio wybudowała, czasem kosztem przyrody! Po dojściu na grzbiet pozostało mi tylko najstromsze podejście na wierzchołek Lubania. Końcówka zniszczonego szlaku to naprawdę masakra! Ale widoki ze szczytu wynagradzają nam wszystko.
Po nasyceniu wzroku cudnymi barwami jesieni i panoramą morza szczytów dookoła mnie zszedłem niżej na polanę, żeby pod zadaszoną wiatą bazy namiotowej posilić się. Na górze zbyt mocno wiało, żeby można było dłużej posiedzieć na wieży. Pokręciłem się po znanych mi już zakamarkach okolicy, odnajdując nawet wychodek z widoczkiem na Gorce. W pobliżu wiaty stoi natomiast krzyż upamiętniający śmierć zabitych dwóch partyzantów. Jako, że dzień teraz krótki rozpocząłem odwrót czerwonym szlakiem, czyli GSB, przez masyw Lubania, ale doszedłem tylko do Polany Morgi, po drodze spotykając dwójkę przewodników beskidzkich, którzy przyszli obejrzeć zniszczenia w naturze, spowodowane przez nowe inwestycje gminne w terenie górskim. Do wieży nie mam nic, ale zgadzam się z ich opinią, że wybudowanie tylu dróg w lesie, jako infrastruktury turystycznej, często rozjeżdżając i poszerzając stare szlaki to duża przesada.
Błotko przez to jest niezłe, jesienią i wiosną stuputy raczej konieczne. Na polanie skręciłem na zielony szlak, który sprowadził mnie z powrotem do Ochotnicy. Jako, że wyszedłem 3km powyżej auta złapałem okazję, dzięki czemu nie musiałem dreptać nielubianym asfaltem. To był już koniec tego przyjemnego spaceru. Jako, że pogoda wciąż się utrzymywała podjechalem jeszcze na pobliskie osiedle Studzionki, już w Ochotnicy Górnej, skąd jest genialna panorama Tatr, o czym się już przekonałem podczas pierwszej wędrówki przez cały masyw Lubania. Tym razem było podobnie, Tatry znowu zauroczyły mnie z tego miejsca.
Na koniec dnia podjechałem jeszcze na Przełęcz Knurowską, skąd też widać Tatry, aby wypić kawę we wspaniałej agroturystyce nad siodłem przełęczy, czyli u przemiłej, młodej gosposi Majki, gdzie kiedyś nocowałem. Po cudownym zakończeniu dnia pozostał tylko nocny powrót do domu. Po drodze udało się jeszcze sfotografować zachód słońca nad Tatrami! Na koniec dziękuję niezawodnemu Mariuszowi za towarzystwo. Taką ma formę ten mój kolega, że chyba zacznę biegać, żeby dorównać mu kondycyjnie. Znalazłem właśnie ciekawą ofertę butów do biegania w tym sklepie http://www.butydobiegania.pl/. Trzeba będzie chyba się wziąść za siebie, żeby dorównać młodszym! Z górskim pozdrowieniem
Marcogor
piekne zdjecia! 🙂
Piękna wycieczka, krajobrazy do pozazdroszczenia 🙂 Lubię wszelkie wieże widokowe, ale najbliżej mam do tej w Głobikowej 🙂
Super relacja, gratuluję!
Dużo osób krytykuje wieże, jednak to właśnie nie ją trzeba krytykować, a te drogi prowadzące na Lubań. Może nie drogi, a raczej autostrady. Nie ma co mówić ale widoki tam są kapitalne. Byliśmy niedawno na wschodzie słońca i to jest po prostu magia. Sami szliśmy kiedyś taką samą trasą co Ty. Na Lubaniu byliśmy już chyba po raz 5, jednak zawsze zachwyca. Polecamy te nowe szlaki od strony Kluszkowiec.
Jak tam ostatni raz byłam to nie było wieży na Lubaniu. Koniecznie muszę tam wrócić 🙂
Rewelacyjny blog, ciekawy, super zdjęcia. Z miłą chęcią zajrzałam.
Niestety -Lubań /najpiękniejszy szczyt Gorców/ został doszczętnie zniszczony. To co zrobiono z drzewostanem, szlakami, i wreszcie z samym jego otoczeniem wola o pomstę do nieba… Żeby wiedzieć o co chodzi, trzeba zobaczyć fotografie tego ongiś magicznego szczytu z lat 70 -tych i wcześniejsze. A za tę klęskę ekologiczną winne jest m. innymi nadleśnictwo z Krościenka.