











Przy okazji pobytu w paśmie Braniska odwiedziłem też pobliskie małe góry Bachuren. To niewielkie i zwarte w kształcie pasmo górskie, stanowiące wschodnie przedłużenie Rudaw Słowackich. Pasmo jest wybitne, rozczłonkowane, ze stromymi stokami i głębokimi dolinami. Na zachodzie uskok tektoniczny, dziś dolina Sławkowskiego Potoku, dzieli je od Gór Lewockich, na północy pasmo opada w dolinę Torysy, dzielącą je od Gór Czerchowskich, na wschodzie opada w Kotlinę Koszycką, na południu łączy się z krystalicznym pasmem Braniska. Oba pasma, choć zróżnicowane geologicznie, są podobne pod względem ukształtowania powierzchni i brak między nimi wyraźnej granicy. Najwyższym szczytem jest mierzący 1081 m wierzchołek Bachuren, który odwiedziłem w ramach akcji zdobywania Korony Gór Słowacji.
Czytaj dalej»Pora na dalszą część mej opowieści po malowniczym paśmie Braniska. Po zdobyciu najwyższego szczytu Smrekovicy i przeżyciu tam upojnych górskich chwil, pełnych niesamowitych widoków wiedziałem, że to nie może być koniec i ruszyłem dalej na spotkanie przygody i odnalezienie kolejnych cudownych miejsc w tych górach. O początku eskapady przeczytacie tutaj. Na szczycie odnalazłem tablicę z planem tego pasma i wiele zdjęć uroczych szczytów, na które odrazu zapragnąłem wyjść! Zaktualizowałem moją mapę według słowackiego planu i rozpocząłem spokojny odwrót z wierzchołka. Okazało się, że musiałem przedzierać się przez wiatrołomy schodząć w dół, ale na szczęście szlak był już oczyszczony z powalonych drzew, więc tragedii nie było.
Czytaj dalej»Lubicie odkrywać nowe pasma górskie? Bo ja uwielbiam… zwiedzanie zupełnie nowych miejsc, całkowicie dla mnie nieznanych to jest coś co mnie najbardziej nakręca i przynosi same pozytywne doznania. Jest we mnie nutka dawnego odkrywcy i włóczęga tam, gdzie w domyśle „prawie” nikogo jeszcze nie było, przynajmniej spośród górskich znajomych sprawia mi dużą frajdę. Lubię czasem powracać wspominkowo w znane mi i zarazem najpiękniejsze miejsca, szczególnie jeśli robię to z innymi ludźmi lub o innej porze roku. Ale nic nie przebije penetracji dziewiczych dla mnie gór, gdzie wszystko jest dla mnie nowe i nie wiem czego mam się spodziewać. Nawet opisy i zdjęcia znalezione wcześniej to nie to samo, jak przekonanie się na wlasnej skórze, jak „smakuje” dane pasmo górskie. Taką wielką przygodą dla mnie było odwiedzanie przez dwa lata z rzędu pasm sudeckich w ramach zdobywania Korony Gór Polski. Po zdobyciu celu za kolejny postawilem sobie skolecjonowanie najwyższych szczytów Słowacji. Wiele z nich zdobyłem niejako przy okazji, teraz pora skupić się na pozostałych z 37 pasm.
Czytaj dalej»Kolejny już raz sylwestrową noc i pierwszy dzień Nowego Roku postanowiłem spędzić na górskim szlaku i w górskim klimacie. Na powitanie roku 2016 wybrałem sobie malownicze miejsce w Beskidzie Sądeckim, czyli Halę Przehybę, gdzie w tamtejszym wielkim schronisku organizowano nawet małą sylwestrową imprezkę. Zarezerwowałem miejsca dla mojej grupy górskich przyjaciół i w piętnastoosobowym składzie wyruszyliśmy w ostatni dzień 2015 roku na szlak. Pora była już późna, więc do schroniska doszliśmy po ciemku. Na trasę dojściową obrałem drogę dojazdową do schronu, więc mimo zimy mieliśmy komfortowe warunki. Zresztą jakie teraz mamy zimy… śnieg spotkaliśmy dopiero przed szczytem, ale za to w dolinie Jaworzynki, którą podchodziliśmy ładnie prezentowały się zamrożone kaskady na potoku. Dobrym tempem, w zwartej grupie dotarliśmy na miejsce imprezy sylwestrowej, przed czasem.
Czytaj dalej»Jaką mamy zimę tego roku wszyscy widzimy już od samego początku, czyli od grudnia 2015. Korzystając z dobrych warunków i niewielkich ilości śniegu postanowiłem wybrać się ze swoją górską ekipą zaraz po świetach na wypad w Tatry Zachodnie. Zaplanowałem przedreptać cały masyw Czerwonych Wierchów, zaczynając od Doliny Kościeliskiej. Trzeba było przecież spalić gdzieś poświąteczne kalorie. Co prawda ta długa wycieczka wymagała bardzo wczesnego wstania z łóżka, ale dla takiej przygody, w takim towarzystwie i wreszcie dla takich widoków warto było zarwać noc. Uwielbiam takie długie spacery, w wyśmienitych warunkach, gdy stabilna pogoda pozwala delektowac się tylko górami i chłonąć je wszystkimi zmysłami.
Czytaj dalej»Dziś na wieczór piękny, nostalgiczny wiersz o tęsknocie za górami. A jak mówi przysłowie: każdy marzyciel wie, że to zupełnie możliwe tęsknić za miejscem, w którym się nigdy nie było, może nawet bardziej niż za rodzinnym miejscem. Ja też uwielbiam odkrywać nowe miejsca, podróżować, poznawać nieznane, bo to bardzo wabi człowieka, ale jak już coś się dobrze poznało i pokochało, to tęsknota jest naturalnym uczuciem każdego, także zakochanego w górach górołaza… Bo jak napisał poeta:
Błogosławione opoki które dotykają nieba błogosławione turnie które kwiaty sieją w oczach błogosławieni pielgrzymi echem wpisani w nurtach źródeł słoneczną barwą utkanych błogosławieni wyniesieni na szczyty z bezdroży.
Czytaj dalej»Dziś przygotowałem dla was humorystyczną ciekawostkę, bo w święta trzeba przecież się radować. Oczywiście związaną z górami. Znalazłem arcyciekawe i dowcipne humoreski górskie zebrane przez Pana Koneckiego. Słowniczek klubowy taterników dla wtajemniczonych i zaawansowanych. Szczytowanie kojarzy się również wspinaczom na różne sposoby, bo przecież ludzie gór to jedni z nas. A dowcip mają naprawdę cięty, możecie się o tym przekonać czytając poniższy słownik… Zapraszam do miłej lektury i życzę dobrej zabawy.
Czytaj dalej»Dziś trochę humorystycznych tekstów o górach nadesłanych przez kolegę Koneckiego, oczywiście utrzymanych w poetyckim tonie, o koncie w banku i nie tylko, poczytajcie sami!
Czytaj dalej»Mam konto w pewnym banku
Wyłożone lustrami tektonicznymi ściany
Obrotowe drzwi dolin lodowcowych
Ochrona z kolorowych pomurników
Schludna i uważna
Dziś kolejny piękny wiersz jednej z laureatek konkursu na najlepszą poezję górską na mym blogu. Bo cóż lepsze na ukojenie tęsknoty za górami, gdy nie możemy w nie jechać, od czytania górskich tekstów, ogladania zdjęć z gór, czy wodzenia palcem po mapie i planowaniu następnych wypraw? Któż z nas tego nie lubi? Ale na dobranoc, aby przyśniły nam się ukochane góry poczytajmy sobie cudną kołysankę, która utuli nas do snu, autorstwa znajomej, ukrywającej się pod pseudonimem – Piołun. Zapraszam do bajkowego świata, jakby z innej planety, z lepszego wymiaru, odrealnionego trochę, ale przez to uroczego, niezwykłego, tajemniczego i fascynującego świata blisko natury i górskiej krainy. Miłych snów…
Czytaj dalej»
Najnowsze komentarze