Znad jeziora Misurina na przełęcze Forcella di Misurina oraz Forcella Torre del Diavolo, czyli droga ku pięknu

Znad jeziora Misurina na przełęcze Forcella di Misurina oraz Forcella Torre del Diavolo, czyli droga ku pięknu

Ostatni już trekking w Dolomitach tego lata odbyłem w jednym z najsławniejszych i najpiękniejszych rejonów tych gór, czyli w okolicach jeziora Misurina. Miejsca, z którego można zobaczyć słynne Tre Cime di Lavaredo. Jako, że przebiega tutaj dość ważna droga w kierunku granicy z Austrią i trafia tu mnóstwo turystów, dookoła jeziora pobudowało się bardzo wiele hoteli, restauracji i pensjonatów. Jest też kilka parkingów, pól biwakowych i kolejek, bo to przecież również region narciarski. Tego pięknego dnia dojechaliśmy właśnie nad Misurinę, by tam rozpocząć naszą ostatnią wędrówkę, zresztą zgodnie z planem wycieczki. Pogoda rozpieszczała, jakby chciała nas zachęcić do powrotu za rok w to pasmo górskie. I się jej to udało… choć i tak bym to pewnie zrobił! Bo Dolomity to najcudowniejsze góry Europy…

Ale po kolei… w tafli jeziora Misurina przeglądają się majestatyczne szczyty, właściwie można by tu pozostać na długie godziny i delektować się magicznymi widokami. Jednak my mieliśmy plan, by wyruszyć w górne partie gór i tak się stało. Ponieważ to był zarazem dzień powrotu do Polski skorzystaliśmy z kursującej kolejki Seggiovia Col de Varda, która wywiozła nas prosto pod schronisko Col de Varda trzysta metrów wyżej. Panorama z tego miejsca na niebotyczne wierzchołki oraz błękitne jezioro w dole wprost poraża swym pięknem! Nie było jednak zbyt wiele czasu na podziwianie, gdyż moja grupa ostro ruszyła pod górę szlakiem o numerze 117. Droga ta jest nazwana jako Sentiero A. Bonacossa . Prowadzi przez cudowną grupę skalną Cadini di Misurina. 

Już na początku, niedaleko od Rifugio Col de Varda mijamy obelisk poświęcony włoskiemu alpiniście Albertowi Bonacossa, którego nazwiskiem nazwano tę widokową drogę. Szlak prowadził nas trawersem u podnóży ścian Cima Ciadin de la Neve oraz Cima Ciadin di Misurina. Doszliśmy do małego kominka z zamontowanym łańcuchem, który ułatwiał wspinaczkę na ostre wcięcie w grani , zwane Forcella di Misurina. A obok nas boska sceneria turni, turniczek, wieżyczek, czy iglic skalnych oraz jezioro w dole. Przed samym siodłem zaskoczyły mnie wygodne schodki umocnione deskami. Stąd czekało nas ostre i ubezpieczone zejście w głąb doliny Cadin della Neve. Tutaj ścieżka przecina trasę nr.118,którą można zejść do Misuriny, ale moja grupa trzymała się planu. 

Widok przed nami na niezwykle wcięcie siodełka Forcelli della Neve  kusił bardzo, ale poszliśmy ostro pod górę na bliższe siodło, czyli groźną z nazwy przełęcz Forcella Torre del Diavolo. Podejście nie było zbyt trudne, choć zabezpieczone kilkoma metalowymi drabinkami. Jednak nie taki diabeł straszny, jak go malują… Z siodła otworzyła się panorama na najsłynniejszą górę Dolomitów, czyli Drei Zinnen. Kilka minut odpoczynku i czekało nas strome i niebezpieczne zejście po usypujących piargach, początkowo ubezpieczone łańcuchami. Po kilku minutach pełnej koncentracji szlak przeszedł w kolejny trawers, prowadząc dosyć poziomo u stóp Cima Cadin di San Luciano, kulminacji tegoż masywu. Tak doszliśmy do następnego tego dnia schroniska położonego na Passo del Toco. Rifugio Fratelli Fonda Savio leży cudnie usytuowane na płaskowyżu. Nieopodal znajduje się początek via ferraty Merlone. 

A nad samym schroniskiem jest doskonały punkt widokowy na cała okolicę, na czele z Tre Cime di Lavaredo. Oczywiście sesja zdjęciowa trwała tutaj długo, był też czas na piwo i pomału rozpoczęliśmy zejście w dół szlakiem nr.115 w kierunku jeziora Misurina. Wygodna ścieżka prowadziła nas u podnóży Cima Ciadin del Toce oraz Torre Wundt. Natomiast wzrok przykuwał centralnie położony nad doliną wierzchołek Cima dei Antorno. Schodziliśmy coraz niżej, by znaleźć się na zielonym wypłaszczeniu zwanym Pian dei Spirite. Mijaliśmy także słupy kolejki towarowej, obsługującej schronisko powyżej. I tak nieuchronnie weszliśmy w las, a potem dróżką obok asfaltu dotarliśmy na skraj jeziora Misurina, które pod wieczór prezentowało się jeszcze bardziej urokliwie.

Musieliśmy obejść jego zachodni brzeg, by dojść na parking z autokarem. I tak zakończyła się ostatnia wycieczka tegorocznego urlopu we Włoszech. Chciałbyś zamieszkać w tak pięknym miejscu? Co powiesz na przeprowadzkę międzynarodową? Choć niezbyt długa była najbardziej frapującą widokowo częścią mego poznawania kolejnych fragmentów tych gór. Pogoda była wyśmienita, co skutkowało nie tylko zachwytem nad unoszącą się w powietrzu mistyką Dolomitów i ich niebiańskich krajobrazów, ale również zrobieniem setki fotografii, które nie zmieszczą się pod tym wpisem. Dlatego będzie następny z samą galerią zdjęć z drugiej części dnia. A na koniec zapraszam do obejrzenia obecnej fotorelacji i do czytania innych wpisów o mych dolomitowych eskapadach. Z górskim pozdrowieniem

Marcogor 

O autorze

marcogor

Bloger z Gorlic, górołaz opisujący swoje górskie wyprawy, zakochany w Tatrach, miłośnik górskich wędrówek i wszystkiego piękna natury. Góry to moja pasja i mój drugi dom.

3 komentarze

  1. Ela

    Tym tematem .znów mi przypomniałaś. Że mam czego żałować 🙁

    Odpowiedz
  2. globtroterek.com

    Rok temu tam byliśmy, piękne rejony, via ferraty, dużo schronisk – mega i polecam 🙂

    Odpowiedz
  3. Mariusz

    Bardzo lubię Cadini. To jedna z moich pierwszych tras w Dolomitach. Byłem w tej grupie kilka razy. Zawsze mówię, że jest niedoceniana. Może dlatego, że ścieżki tu nie są trudne. Ale turnie to są jedne z najpiękniejszych.

    Odpowiedz

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

TURYSTYKA – GÓRY – PODRÓŻE – BLOG ISTNIEJE OD II.2012

POSTAW KAWĘ MARKOWI

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Pasma Górskie

Translate »