
I Bóg stworzył góry.

Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia.
Można pokonać alkoholizm, narkomanię, seksoholizm, słabość do leków. Fascynacji górami nie można.
„Pewnego razu człowiek
zmęczył się i zniecierpliwił
bieganiem wokół spraw codziennych
odwrócił od siebie
poszedł drogą w nieznane
usiadł pod cieniodajnym drzewem
i zaczął marzyć
a marzenia jego były piękne
tak bardzo piękne
że Panu Bogu w niebie
łzy wzruszenia ciekły
po starych policzkach
zadumał się Pan Bóg na chwilę
nad człowieczym marzeniem
wytarł nos i oczy
i wszechwładnym gestem nakazał
niech się spełnią… „
”Są to może najpiękniejsze chwile życia w górach, kiedy usypiająca, słoneczna cisza spływa ku nam z turni i dolin,
kiedy przychodzi na nas jakieś za ziemskie omdlenie, a dusza rozpływa się w słonecznych, bezkresnych dalach i tęskni za czymś nieznanym.
I chwile takie wypłyną później z pamięci i każą nam tęsknić i powracać do gór…”
Mieczysław Świerz – ” Daleką Granią” (1910)
Piękny tekst. Góry faktycznie mają w sobie coś wybitnie boskiego. Ciekawie wyraził się kiedyś o tym Maciej Sieczka – jeden z pierwszych tatrzańskich przewodników: „Co też to w tym jest, że gdy człek na dole, to go coś ciągnie na te wirchy, a gdy tu stanie, na tych wirchach, to mu jakosi tęskno i znowu rad by być dołu…”, zadumał się i po chwili odrzekł sam sobie „Może i to, że człek ma duszę, która nie jest z tej ziemi, i tu nie jej ojczyzna, ale hań w niebie… więc to nas ciągnie na te wirchy, ale ciało należy do ziemi, to już tu zostać musi, więc ono znów z wirchów ciągnie dołu”.