Kominiarski Wierch
Kominiarski Wierch (dawniej nazywany Kominami Tylkowymi) – wybitny masyw górski w Tatrach Zachodnich, pomiędzy Doliną Chochołowską i Kościeliską. Jego szczyt ma wysokość 1829 m n.p.m., jest płaski i rozległy, ma powierzchnię ponad 4 ha. Przez pasterzy góralskich nazywany był Pustą Równią. Z południowej strony oddzielony jest od Ornaku Iwaniacką Przełęczą. W kierunku wschodnim ciągną się od niego rozdzielone Doliną Smytnią dwie równoległe granie. Większa, mająca ok. 2 km długości, w końcowej części przechodzi w Raptawicką Grań zakończoną Raptawicką Turnią górującą ponad Polaną Pisaną. Odchodzi od niej w górnej części na północny wschód grzbiet Stołów, następnie poprzez Przysłop Kominiarski łączący się z masywem Kościeliskich Kopek. Mniejsza zakończona jest Smytniańskimi Turniami. Szczyt ten kusił od dawna, widziany przecież z wielu miejsc w Tatrach.
Już w XIX w. Mieczysław Karłowicz wyznakował pierwszy szlak na niego, później powstały kolejne, więc na wierzchołek można było wejść praktycznie z każdej strony. Z Polany Stoły, Niżnej Kominiarskiej Polany, czy najbardziej popularnym szlakiem z Iwaniackiej Przełęczy. Niestety obecnie wszystkie te ścieżki zarastają, szlaki pozamykano. Wytrawni turyści chodzą tam jednak. Oczywiście wcześniej trzeba wystarać się o pozwolenie od TPN na legalne wejście. Sam wierzchołek Kominiarskiego Wierchu przypomina lądowisko, jest taki płaski i rozległy, a widoki z niego zaliczają się ponoć do najlepszych w Tatrach Zachodnich.
Masyw Kominiarskiego Wierchu jest wyjątkowo piękny, z jego niezwykłymi formacjami skalnymi i widokami. Czy wart zobaczenia na własne oczy, niech każdy rozstrzygnie we własnej głowie. Ja do niczego nie będę zachęcał, każdy ma swój sposób na życie i granice ekstremalnych potrzeb, także tych turystycznych i mniejszą lub większą chęć poznawania świata i nowych miejsc, również z górach. Jedno ostrzeżenie na koniec rozważań – wspinaczka taka związana jest z o wiele większym wysiłkiem, więc trzeba to wziąć pod rozwagę.
To cisza, obcowanie z dziką przyrodą pozwala odciąć się od wszystkiego i mieć choć kawałek gór dla siebie. Wchłanianie tatrzańskiego piękna w spokoju i ciszy pozwala kontemplować i uchwycić te wszystkie malutkie niuanse, które sprawiają, że obcowanie z górami sam na sam jest najwspanialszym sposobem spędzania wolnego czasu. Ale, żeby spokojne przeżywanie górskiego piękna sprawiało nam taką radość, trzeba mieć po prostu zamiłowanie do tego. Każdemu człowiekowi szczęście przynosi co innego, ja pokochałem Tatry nade wszystko i jestem w stanie podjąć dla obserwacji ich uroków i czaru wzmożony wysiłek. Ale to naprawdę trzeba pokochać, żeby przedkładać taki aktywny, nieraz wyciskający hektolitry potu wypoczynek nad ten bierny. Szczęście z przebywania w górach, wypoczynek psychiczny, ładowanie akumulatorów jest więcej warte niż zmęczenie fizyczne. Każdy kto chodzi po górach dobrze to jednak wie, tylko każdemu z nas odpowiadają inne górskie wyzwania. Tak więc wracajmy znowu na szlak, nieważne gdzie…
Marcogor
źródła: Wikipedia, przewodnik Tatry Polskie J.Nyka
zdjęcie pochodzi z zasobów internetu