Zimowy spacer na Wielki Kopieniec i Gęsią Szyję
Dziś chciałem przedstawić Wam propozycję łatwej, bezpiecznej i przepięknej wycieczki w Tatrach Wysokich. Chcę Was zaprosić do zimowej wędrówki tą trasą, przy trzaskającym mrozie, gdy widoki są najlepsze, a słoneczko na niebie potrafi podczas takiej cudnej zimy opalić nasze twarze. Tura jest niezbyt długa i wcale nie wymagająca technicznie, zatem każdy da sobie radę. Tym bardziej, że jest bardzo popularna wśród turystów, więc nie będziemy musieli przecierać szlaku. Najlepiej oczywiście trafić na ładną, mroźną pogodę, wtedy genialne panoramy mamy zapewnione!
Wypad z kamratami z Gorlickiej Grupy Górskiej rozpocząłem w Zakopanem poniżej pięknego kościółka na Jaszczurówce, u wylotu Doliny Olczyskiej, gdzie zostawiliśmy auta na małym parkingu. Ruszyliśmy stąd zielonym szlakiem, który wchodzi w dolinę obok dawnego kąpieliska cieplicowego. Trasa prowadzi łagodnie dnem Doliny Olczyskiej na początku silnie zwężonej między stokami Małego Kopieńca i Nosala. Droga przekracza kilka razy potok, który skuty lodem w wielu miejscach wyglądał nieziemsko. Zresztą piękna, śnieżna zima początkiem marca 2021 pozwalała nacieszyć się cudnym zimowym pejzażem.
Krzyż przy mostku upamiętnia śmierć dwóch górali przy przewozie drzewa. Huragany w ostatnich latach poczyniły tam olbrzymie szkody, więc już od początku szlaku mamy ciekawe widoki. Po prawej stronie ze zbocza wyrasta turnia zw. Piórem. Przechodzimy przez stokową polankę Brylówkę, a później dolina rozszerza się, a jej dno rozpłaszcza. Droga oddala się od potoku i wyprowadza na skraj Polany Olczyska. Ścieżka wiedzie wzdłuż polany, a potem skręca w lewo przez potok i wznosi się podnóżami Suchego Wierchu. Świerkowe lasy w zimowej szacie wyglądały bajecznie i tak docieramy na kolejną polanę.
Polana Kopieniec zajmuje płaskie siodło grzbietowe. Połowa zasłana jest głazami morenowymi, druga to część kośna, gdzie prowadzony jest kulturowy wypas owiec. Tam też stoją stare szopy i szałasy pasterskie, które tworzą klasyczną rzędówkę. Miejsce jest bardzo klimatyczne i uwielbiam tu przesiadywać. Tym razem także zrobiliśmy sobie przerwę po 4 km wędrówki. Zielony szlak rozdziela się tu na dwa warianty. Wprost można zejść z polany w dół, a w lewo skręca druga ścieżka na kamienistą grzędę, którą pnie się do góry.
I tak po półtorej godzinie marszu osiągnęliśmy wierzchołek Wielkiego Kopieńca mierzącego 1328 m. Rozległa panorama ze szczytu od Osobitej po Hawrań zapiera dech w piersiach! Szczególnie dobrze widać stąd obszar Doliny Suchej Wody. Pobliskie szczyty Orlej Perci też robią niesamowite wrażenie! Najbliżej mamy widok na potężne masywy Koszystej i Wołoszyna. Sam wierzchołek jest skalisty i goły, nie brak też wystających ponad poziom zbocza gołych skał wapiennych. Zrobiliśmy tu przerwę na drugie śniadanie, kontemplując te majestatyczne widoczki…
Szlak odtąd zbiega na pn. skalistym grzbietem „Między Uszy” osiągając przeciwległy skraj polany Kopieniec, już poniżej szałasów, gdzie przy granitowym krzyżu łączy się z krótszym wariantem. Dalej idziemy w dół drogą przez las. pokonując skalisty próg zw. Stusem. Dołącza tu czerwony szlak, którym poszliśmy dalej w stronę Psiej Trawki. Ścieżka skręca w prawo i wiedzie mylnymi perciami przez lasy świerkowe. Zimą jednak jest dobrze wydeptana przez turystów, więc nie mieliśmy rozterek gdzie iść.
Czerwony szlak wkracza na obszar rozległego systemu moren Dol. Suchej Wody kształtujących morfologię terenu na przestrzeni najbliższych 3 km naszej eskapady. Z lewej dobiega nas dłuższy czas szum potoku Sucha Woda, w którego dolinę schodzimy. Tak dochodzimy do zarośniętej polanki Psia Trawka, którą przecina droga dojazdowa do schroniska Murowaniec. Stąd szeroki chodnik prowadzi nas przez młodniki i lasy, po kilometrze przekraczając Pańszczycki Potok. Z łożyska potoku zakosem wchodzimy na wał moreny ciągnącej się u podnóży szczytów należących do grupy Kop Sołtysich.
Tak trafiamy na piękną łąkę u stóp masywu Koszystej, przykrytą zimą nieskazitelnym białym puchem. Stojący tu krzyż przy ścieżce został odlany w hucie w Kuźnicach. Wędrujemy dalej 5 minut północną stroną tej cudnej Polany Waksmundzkiej, podziwiając potężną Koszystą. Osiągamy tak kolejną polanę w siodle Waksmundzkiej Przełęczy. To Rówień Waksmundzka skąd kapitalnie widać było ośnieżone szczyty Tatr Bielskich. Tu zrobiliśmy przerwę na odpoczynek, gdyż czekała nas najdłuższa wspinaczka tego dnia.
Odbiliśmy tutaj na zielony szlak, który miał nas doprowadzić na Gęsią Szyję. Pnie się on na lewo od grzebienia skał dość ostro pod górę. Już po kilku minutach oglądając się za siebie ujrzeliśmy uroczą panoramę Tatr i niesieni zachwytem zdobyliśmy wierzchołek Gęsiej Szyi mający 1489 m. Z dolomitowego szczytu zw. Waksmundzkimi Skałkami roztacza się jedna z najsłynniejszych panoram tatrzańskich obejmująca 50 szczytów Tatr Wysokich i Bielskich. Dlatego przeważnie zawsze spotkamy tu tłum turystów. Jakoś jednak udało się całej grupie GGG umieścić na skałach i mogliśmy ekscytować się widokiem.
Wierzchołkowa część grzbietu Gęsiej Szyi zbudowana jest z dolomitowych skałek wypiętrzonych na ok. 15 m. Panorama z wierzchołka była propagowana przez Tytusa Chałubińskiego jako „widok na 100 szczytów i przełęczy” już w 1878 r. Można długo tu siedzieć w kontemplacji i zachwycie piękna gór, ale kiedyś musieliśmy zacząć zejście na Rusinową Polanę. Wydeptana ścieżka schodzi stromo na pn. zach. wąskim upłazem zw. Gęsią Szyją. Później po drewnianych, szerokich schodach zawalonych śniegiem zeszliśmy na zach. cypel polany, a potem przez bujną łąkę przykrytą zimową kołderką na dół polany, by spocząć przy stołach tutaj rozmieszczonych dla turystów wraz z ławami. Cały czas towarzyszyły nam genialne widoki!
Zdjęciom i wybuchom radości nie było końca, gdyż dopisała nam wspaniała pogoda i niesamowita zimowa aura. Groźna sceneria tatrzańskich kolosów w oddali budziła podziw i lęk jednocześnie… Na polanie zachowało się kilka szałasów pasterskich, w jednym z nich w lecie można zakupić oscypki i inne wyroby z owczego mleka. My zeszliśmy jeszcze niebieskim szlakiem na pobliską polanę Wiktorówki. Zarosła ona lasem świerkowym, ale jest na nim niewielki wyrąb, na którym wybudowano Sanktuarium Maryjne na Wiktorówkach. Powstanie Sanktuarium Matki Bożej Królowej Tatr lub Matki Bożej Jaworzyńskiej wiązane jest z osobą góralki Marysi Murzańskiej, pasterki krów z Rusinowej Polany, której około 1860 roku ukazała się tu Piękna Pani (Maryja).
Kaplica dzisiaj to drewniany budynek na granitowej podmurówce. Przykrywa go dwuspadowy dach z oknami oświetlającymi pomieszczenia na poddaszu i sygnaturką. W budynek wkomponowane jest pomieszczenie odwiedzane równie często jak kaplica – turystyczna kuchnia. Woda doprowadzona do kuchni pochodzi ze źródełka i ma mieć właściwości uzdrawiające. Miejscem zadumy jest też wbudowana w skarpę podwójna ściana z tablicami zawierającymi nazwiska ofiar gór, przymocowane na skalnym murze otaczającym kaplicę, po obu stronach cudownego źródełka. Jest to miejsce, gdzie rodziny i przyjaciele upamiętniają swoich bliskich. I to zarówno tych, którzy zginęli w górach, jak i tych którzy choć zmarli „śmiercią naturalną”, byli związani bardzo blisko z górami. To symboliczny cmentarz ludzi gór po polskiej stronie Tatr. Też pragnę kiedyś takiej upamiętniającej tablicy w tym miejscu…
Po długiej zadumie wróciliśmy po własnych śladach na Rusinową Polanę, by niebieskim szlakiem zejść do Palenicy Białczańskiej, skąd odjeżdżają busy do Zakopanego. Z polany niebieskie znaki okrążają ją, by z jej pd.-wsch. części zejść przez tzw. Czerwone Brzeżki w dół na wspomniany parking z busami. I to był koniec naszej grupowej wycieczki, która trwała 15,5 km, co widać na mapce powyżej. Został nam tylko powrót do samochodów w Jaszczurówce. Z tym nie było problemu, a Was zapraszam jeszcze do obejrzenia galerii zdjęć z wypadu. Kapitalna pogoda sprzyjała robieniu ładnych zdjęć wyjątkowo! Polecam tę trasę na zimowe wyprawy w Tatry, bo jest łatwa i bezpieczna! Zachęcam także do czytania innych mych opowieści z tatrzańskich wyryp… Z górskim pozdrowieniem
Marcogor
Piękne zdjęcia! Nasze polskie góry są wspaniałe przez cały rok. Zimą jednak wyglądają najlepiej. A spacery po śniegu nalezą do bardzo perzyjemnych, między innymi ze względu na cudowną przyrodę. Wtedy przydadzą nam się jedynie ciepłe ubrania, najlepiej takie wykonane z wełny, aby było nam ciepło i przyjemnie podczas wielogodzinnych marszów.