Przez Malinowską Skałę na ławeczkę na Baraniej Górze
Było to jakoś osiemnaście miesięcy temu, gdy odbyłem tygodniową wędrówkę przez Beskidy. Wędrowałem przez Beskid Śląski i Żywiecki od schroniska do schroniska, z wielkim plecakiem, który ciążył mi jak nigdy dotąd. Start wycieczki nastąpił w Szczyrku, a pierwszy nocleg był w schronisku na Skrzycznem, najwyższym szczycie Beskidu Śląskiego. Ale o tym już pisałem, kolejny dzień moja trasa biegła przez Małe Skrzyczne, Kopę Skrzyczeńską na Malinowską Skałę. Dzień był wtedy pochmurny i deszczowy, ale w przerwach między opadami wyłaniały się ciekawe widoki na wszystkie strony świata.
Malinowska Skała
Około 60 m na północ od szczytu, tuż przy szlaku turystycznym, znajduje się wychodnia skalna w kształcie rozczłonkowanej ambony długości 13 m, szerokości 5 m i wysokości ok. 5 m. Na jej ścianach widać interesujące formy wietrzenia, m.in. dość głęboką niszę.
Wychodnia na Malinowskiej Skale jest jednym z najlepiej rozpoznawalnych symboli Beskidu Śląskiego. Jej fotografie znajdują się prawie we wszystkich publikacjach krajoznawczych opisujących te góry, jest też przedstawiana na kartach pocztowych. Od 1977 r. jest objęta ochroną jako pomnik przyrody nieożywionej. Jako ciekawostkę podam, że w rejonie znajduje się też jaskinia Malinka i całoroczny stawek, ale poza szlakiem.
Barania Góra
Dalsza moja trasa biegła prawie płaskim grzbietem pasma Baraniej Góry, po drodze przywitała mnie tablica informująca o wejściu na teren rezerwatu przyrody Barania Góra, który chroni w szczególności obszary źródliskowe dwóch głównych cieków źródłowych „królowej polskich rzek”: Czarnej i Białej Wisełki. Pokonałem wzniesienia Zielonego Kopca, Gawlasa i dotarłem na Magurkę Wiślańską, ważny szczyt zwornikowy pasma. Szło się lekko i przyjemnie po wyrównanym odcinku grzbietu, jedynym urozmaiceniem były liczne wychodnie skalne w postaci ciągów ambon i grzybów skalnych. W końcu przez Siodło nad Roztocznym dotarłem na Baranią Górę, będącą najwyższym szczytem polskiej części Śląska Cieszyńskiego i polskiego Górnego Śląska. Szczyt jest węzłem szlaków turystycznych i dobrym punktem widokowym, dzięki stalowej wieży widokowej. Panorama obejmuje m.in.: Beskid Śląski, Beskid Śląsko-Morawski, Beskid Żywiecki, Małą Fatrę, Beskid Mały.
Polana Przysłop
Beskidy są bardzo dobrym miejscem na jesienne wędrówki. Kolorki są tu równie piękne jak w Bieszczadach, a turystów bardzo mało. Możemy więc do woli w ciszy i spokoju upajać się górami, sam na sam. Dopiero tutaj idąc od rana spotkałem pierwszych tego dnia turystów. Była to szansa na zrobienie fotek, a potem długie podziwianie widoków z ogólnodostępnej wieży. Mi najbardziej spodobała się ławeczka na wierzchołku wieżyczki. Można na niej spędzić romantyczne i leniwe chwile, będąc zapatrzonym w panoramę na wszystkie strony świata. Po długich chwilach błogiego relaksu ruszyłem na dół, żeby zboczem Równiańskiego Wierchu dojść do Polany Przysłop, gdzie stoi olbrzymie murowane schronisko PTTK. Kubatura gmachu przypomina bardziej jakiś peerelowski hotel robotniczy niż turystyczny schron. Niestety stare, drewniane schronisko zostało rozebrane i przeniesione w 1985 roku do centrum Wisły!
Schronisko na Przysłopie
Na polanie stoi również dawna gajownia Habsburgów, obecnie „Izba Leśna” oraz budynek gospodarczy starego schroniska (tzw. „GOPR-ówka”), mieszczący Baraniogórski Ośrodek Kultury Turystyki Górskiej. Do 1977 roku istniała tu także skocznia narciarska, później rozebrana, obecnie jest za to wyciąg orczykowy. Nowy, trzypiętrowy budynek schroniska w środku sprawia bardzo miłe wrażenie, zabawiłem tutaj dłużej z powodu ciągłego opadu deszczu, który zdawał się nie mieć końca. Był czas na ciepłe jedzonko i kaweczkę z ciastkiem, a nawet piwko na deser…Niestety z powodu aury odpuściłem odszukanie źródeł Wisły, będących gdzieś w pobliżu.
Razem z dzielnym towarzyszem wędrówki Danielem mieliśmy nadzieję przeczekać opady, ale postanowiliśmy dotrzeć tego dnia do granicy Beskidu Śląskiego i Żywieckiego, więc nie patrząc na deszcz ruszyliśmy dalej, korzystając z ostatnich godzin dnia. Niestety dopiero wtedy rozpętała się ulewa, która chwilę wcześniej zanikała! Kompletnie przemoczeni dotarliśmy przez Karolówkę i Gańczorkę na Przełęcz Koniakowską. Powróciliśmy do cywilizacji po dwóch dniach wędrowania pasmem Baraniej Góry. Dalszy mój plan zakładał dojście niebieskim szlakiem do Zwardonia, ale z powodu nieustającego deszczu postanowiłem złapać okazję. To się udało i autostopem dotarliśmy do celu.
Nocleg miał być w schronisku Skalanka na obrzeżach Zwardonia, a tu niespodzianka w postaci remontu obiektu. Wylądowaliśmy wobec tego w przytulnej agroturystyce, którą możecie znaleźć przy początku czerwonego szlaku granicznego na Wielką Raczę. Dzięki temu w komfortowych warunkach mogliśmy się wysuszyć. Rano miała się zacząć nowa przygoda, już na ścieżkach Beskidu Żywieckiego, o czym przeczytacie wkrótce. Ale wcześniej obowiązkowo zaliczyłem kolejny podczas tej tygodniowej wędrówki zachód słońca. Dobrze, że się na koniec dnia wypogodziło wreszcie. Uwielbiam wręcz te chwile, gdy słoneczko chowa się za horyzontem. Zawsze wschody i zachody słońca lubiłem w górach najbardziej. To najcudowniejsze momenty w górach, czas dla którego warto żyć i trudzić się w czasie górskiej aktywności. Ale to wiecie zapewne bardzo dobrze…
Pierwszy dzień wycieczki przez Beskid Śląski opisałem wcześniej tutaj. A tu znajdziecie opis eskapady przez pozostałe pasma tego rejonu górskiego. Graficzne przedstawienie trasy zobaczycie jak zawsze tutaj. Na koniec zapraszam do fotorelacji z wypadu, gdzie obejrzycie szersze spojrzenie na ten region Beskidów. Z górskim pozdrowieniem
Marcogor
Wspaniała rzecz – wędrówka górskimi szlakami, przynosi tyle wrażeń i radości, czytając Twoje wpisy wręcz czuje się to zadowolenie z obcowania z przyrodą , z poznawania kolejnych tras.Miło się czyta , tekst zawiera wiele cennych dla turysty informacji a zdjęcia są wręcz wspaniałe:) .Pozdrawiam serdecznie i oczekuję dalszych ciekawych wpisów:)
Dlaczego nas z Baraniej Góry zawsze przepędza burza?
Następnym razem pójdziemy z Tobą, może i nam zaświeci słońce i przejdziemy suchą stopą.
Pozdrawiamy.
Wspaniale się czyta i ogląda, zachodzik trafił się niczego sobie 🙂 Beskidy jesienią są piękne, ale po dalekosiężne widoki chyba jednak najlepiej wybierać się zimą 🙂 Pozdrawiam.
Byłem we wrześniu i muszę napisać że zdjęcia mam ciekawsze. hahaha pozdrawiam
Najtłoczniej na szlakach jest zwykle latem i wczesną jesienią. Zimą natomiast zapełniają się narciarskie stoki. Turyści chętnie wybierają na wędrówki widokowe tereny, skąd podziwiać mogą rozległe panoramy.
Osobiście polecam Zwardoń przez który idzie szlak do Koniakowa i na Baranią Góre.
A na urlop polecam pobyt w uroczym dworku, miejsce gdzie naprawdę można wypocząć w prawdziwie magicznej atmosferze 😉
http://dworekszwajcaria.pl
Marek potrafisz świetnie opisywać!
Też byłem, pozdrawiam