Ciche, mistyczne Tatry
Piękna nie da się opisać słowem – bo słowo swym ubóstwem nie odda tego, co piękne i niepowtarzalne. Kto nie wie dokąd zmierza, nigdy nigdzie nie dojdzie – nawet gdyby stąpał po ścieżkach usłanymi płatkami róż. Ogród życia….Nie lękaj się – zaczaruje twe chwile… Uśmiechasz się – to dobrze. Poprowadzę cię do radości. Nie będzie lęku i samotności… Skradnę skrzydła wiatrom. Poszybujemy ku słońca promieniom. Sprawię, że do twych drzwi zapuka szczęście. Ważne, by w twym sercu było dobro, by życzliwość i szczęście kwitło… Pamiętaj życie to twój ogród… Wyrywaj z niego smutki i porażki. Gromadź kolorowe, pozytywne dnia blaski. Zbieraj pozytywne uczucia. Miej odpowiedzialność.
My ludzie, skarżymy się często,
że tak mało jest dni dobrych,
a tak wiele złych, przeważnie niesłusznie.
Gdybyśmy zawsze z otwartym sercem przyjmowali dobro,
które nam Bóg na każdy dzień gotuje,
mielibyśmy także dość siły, by znieść zło, jeśli się zdarzy.– Johann Wolfgang Goethe
To marcowi zima w głowie i te takie dzikie wiosenne harce, chce być lutym albo kwietniem, byle by – nie być marcem… Śniegiem prószy, a po śniegu deszczem mocno tnie ukośnie. – Czy to wiosna? – Czy to zima? To po prostu jest przedwiośnie.
„Żyjemy tylko po to, aby odkryć piękno. Wszystko inne, jest jedynie sztuką oczekiwania. ” /Khalil Gibran /
A teraz pora na piękny wiersz poety Młodej Polski, Kazimierza Przerwy-Tetmajera, (ur. 12 lutego 1865 w Ludźmierzu, zm. 18 stycznia 1940 w Warszawie), znanego też ze swych noweli i powieści.
Ciche, mistyczne Tatry,
owe wieczne głusze
zimowych, śnieżnych pustyń, owe zapadliska
niedostępne wśród złomów, gdzie jeden się wciska
mrok i gdzie wicher końcem swych skrzydeł uderza
z głuchym jękiem, jak końskie na polu kopyto,
uderzające w zbroję martwego rycerza:
ty, pustko, w siebie wołasz błędną ludzką duszę…Ty, pustko nieskalana, kędy myśl człowieka
w dumną, zimną samotność wolno się odwleka,
jak lew ranny w pieczarę zapadłą i skrytą;
ty, pustko nieskalana, gdzie się dusza rzuca
zmęczona i ponura, by z krwi ochłodzić płuca,
oczy myć z kurzu, ręce ogarnywać z błota…O Tatry! Jakże drogą jest wasza martwota!
ten chram, kędy ofiarę niezmiernemu Bogu
odprawia wiatr u skały lodowej ołtarza,
a tej mszy słucha turni zwieszonych milczący
tłum i białego lasu przepastna ciemnota
i kędyś uczepiony na szczytowym rogu
blask wschodzącego słońca, co lody rozżarza,
na kształt lampy ofiarnej, u stropu wiszącej…A kiedy się gwiazdami zaświecą przestrzenie
wiekuistego nieba i nieprzeniknione
zejdzie na ziemię nocy zimowej milczenie:
wówczas mi się wydaje, że już lat tysiące
ubiegły, że już życie dawno pogrzebione
i że jest to dusz ludzkich, dawno nie pamiętnych
dusz do szału zuchwałych, do szaleństwa smętnych,
uroczysko grobowe, senne i milczące.Kazimierz Przerwa- Tetmajer