Z Piwnicznej szlakiem granicznym przez Eliaszówkę do rezerwatu Biała Woda i Jaworek
Uzdrowisko Piwniczna-Zdrój, o którym niedawno pisałem to jedno z najbardziej malowniczych miasteczek Beskidu Sądeckiego, a zarazem świetna baza wypadowa na beskidzkie szlaki. Będąc tam pewnego słonecznego dnia, wiosenną porą, gdy przyroda powoli budziła się do życia postanowiłem zrobić sobie przeskok z Beskidów w stronę Pienin. W tym celu wybrałem najkrótszy szlak, prowadzący grzbietem granicznym do Jaworek. Początkowo trasa prowadziła więc drogą wśród zabudowań Piwnicznej, by wyprowadzić mnie do przysiółka Piwowarówka, skąd miałem już ciekawe widoki na dolinę Popradu i samo uzdrowisko oraz pobliskie pasmo Jaworzyny Krynickiej. Na wzniesieniu stoi tu piękna kaplica wśród starego drzewostanu.
Osiągnąwszy to wzgórze bardzo blisko już miałem do granicy polsko – słowackiej, którą w dużej części prowadzi dalsza droga. Dawniej było tu nawet turystyczne przejście graniczne. Szeroka droga graniczna wije się przez ładne widokowe łąki i doprowadza na zalesiony szczyt Eliaszówki. Zanim tam wybudowano wieżę widokową jedyną atrakcją były polany pełne jagód. Jest ona najwyższym szczytem słowackich Gór Lubowelskich (słow. Ľubovnianska vrchovina). Swoją wizytę na nowej wieży opisałem już tutaj. Dawniej stoki Eliaszówki były znacznie bardziej bezleśne, trawiaste i służyły jako wielkie pastwisko. Widoki ze szczytu były też znacznie bardziej rozległe. W czasie II wojny światowej okolice Eliaszówki były popularnym miejscem przekraczania granicy przez kurierów. Na wierzchołek prowadzi także szlak z Litmanowej oraz polskie trasy rowerowe i konne.
Ze szczytu zszedłem na przełęcz Gromadzką. Znajduje się ona w grzbiecie łączącym Wielkiego Rogacza z Eliaszówką, na granicy polsko-słowackiej. Gromadzką przełęcz uznaje się za umowną granicę między pasmem Radziejowej a Górami Lubowelskimi. Granica ta biegnie od Popradu doliną Czercza, przez Gromadzką Przełęcz i dolinę potoku Wielki Lipnik. Dochodzą tu zabudowania Obidzy – przysiółka Piwnicznej-Zdroju. Tuż poniżej przełęczy, na jej północnych stokach znajdują się dwa schroniska – gospodarstwa agroturystyczne: Bacówka na Obidzy i Chatka Wątorówka. Zatrzymałem się na popas w bacówce – wspaniałym budynku z pachnącego żywicą drzewa, gdzie oferują dobre jadło, a nawet noclegi. Jest tutaj również plac zabaw dla dzieci, więc w niedzielę przybywa tu wiele rodzin, tym bardziej, że można dojechać na samo miejsce autem. Przełęcz Gromadzka i pobliskie tereny są na dość dużym obszarze niezalesione, co sprawia, że są one dobrym punktem widokowym. Polana Obidza oferuje malownicze widoki na dolinę Popradu i Beskid Sądecki, zwłaszcza pasmo Jaworzyny Krynickiej.
Jest tu ponadto duży węzeł szlaków turystycznych. Po odpoczynku skierowałem się łagodnie w górę w kierunku rozległej i płytkiej przełęczy Obidza. Leży ona na uboczu trawiastej Polany Litawcowej i nie odznacza się zbytnio w terenie. Jako, że szlak prowadził mnie właśnie przez tę polanę mogłem podziwiać fantastyczne widoki na Pieniny i łańcuch Tatr oraz zwarty masyw Magury Spiskiej. Niegdyś były to łąki Łemków z miejscowości Biała Woda. Po ich wysiedleniu w ramach Akcji Wisła część łąk została zalesiona, niezalesiony pozostał tylko wąski pas na grzbiecie i dzięki temu turyści mogą cieszyć się genialnymi panoramami do dziś. Na zachodnich obrzeżach Polany Litawcowej znajduje się stary i rozrośnięty buk, a na nim tabliczki szlaków turystycznych. Krzyżują się tutaj dwa szlaki turystyki pieszej. Kiedyś poszedłem stąd na pobliskiego Rogacza, ale tym razem skręciłem na niebieski szlak, prowadzący bocznym grzbietem na Szczoba. Ścieżka znowu biegła granicą państwową, po słowackiej stronie ciągnie się również długa polana, z dość ciekawymi widokami i pozostałościami zabudowań.
Zalesiony, nieciekawy wierzchołek Szczoba minąłem z rozpędu i rozpocząłem łagodne zejście na przełęcz Rozdziela. Tutaj moim oczom ponownie ukazały się cudne widoczki, już w stronę Pienin i Małych Pienin, więc schodziłem wolno skupiając się na interesujących ujęciach fotograficznych. Rozdziela to szerokie i płaskie siodło. Przełęcz oddzielająca Pieniny od Beskidu Sądeckiego, a konkretnie należący do Beskidu Sądeckiego Szczob (920 m) od Wierchliczki (960 m) należącej do Małych Pienin. Przez przełęcz tę i szczyty, oraz cały główny grzbiet Małych Pienin i grzbiet Beskidu Sądeckiego do Gromadzkiej Przełęczy biegnie granica polsko-słowacka. 400 m na północ od przełęczy Rozdziela znajduje się skrzyżowanie szlaków turystyki pieszej, rowerowej i konnej, a przez przełęcz przechodzi polna droga do Litmanowej na Słowacji (dawne turystyczne przejście graniczne). Z rejonu przejścia granicznego i szlaków prowadzących do Beskidu Sądeckiego doskonale widać Tatry, przy dobrej pogodzie oczywiście!
Przełęcz Rozdziela leży na północnej granicy Pienińskiego Pasa Skałkowego, który w tym miejscu „wychodzi” za granice Polski. Obszar przełęczy oraz całe zachodnie, północne i południowe zbocza, a także duży obszar wschodnich (słowackich) zboczy jest odkryty i trawiasty. Rozciągają się stąd kapitalne i szerokie widoki na Pieniny, Beskid Sądecki, Gorce. Muszę przyznać, że to jedno z najpiękniejszych górskich siodeł, na jakich miałem okazję odpoczywać. Jakiś czas temu istniała tutaj socjalistyczna spółdzielnia mleczarska. Powyżej przełęczy, na północnych zboczach Wierchliczki istnieje jeszcze zrujnowany budynek będący pozostałością po niej. Obecnie na dawnych polach uprawnych prowadzony jest kulturowy wypas owiec i bydła. Poniżej przełęczy istnieje bacówka, w której kupić można oscypki. Znajduje się ona przy żółtym szlaku, którym schodziłem do Jaworek.
Ścieżka, a potem szeroka droga prowadziła w dół przez tereny rezerwatu Biała Woda. Z jego górnej części świetnie prezentują się pobliskie wapienne Brysztańskie Skały oraz moja ulubiona Smolegowa Skała, która widziana z góry swoim kształtem przypomina grzbiet dinozaura. Rezerwat obejmuje jednak więcej fantazyjnych skał, jak Bazaltowa Skałka, Czubata Skała, Czerwona Skałka, Kociubylska Skała, Kornajowska Skała. Pośród nich właśnie schodziłem coraz niżej, podziwiając ich niezwykłą rzeźbę. Ten, jeden z najwspanialszych wąwozów Pienin, nadający się do spacerów jak i turystyki rowerowej leży już w obrębie Małych Pienin. Dla mnie jest ciekawszy i ładniejszy niż pobliski wąwóz Homole, na początku wsi Jaworki, gdzie miałem dotrzeć.
Rezerwat, składający się z 4 oddzielnych, blisko siebie położonych fragmentów, położony jest w dolinie potoku Biała Woda oraz jego dopływu Brysztańskiego Potoku. Fragmenty rezerwatu oddzielone są od siebie pastwiskami i polami uprawnymi. Celem jego utworzenia była ochrona cennego i pięknego krajobrazu, licznych elementów przyrody nieożywionej (skały wapienne i turnie, kamieniste koryto potoku z kaskadami) oraz interesującej flory naskalnych roślin wapieniolubnych i innych rzadkich roślin. Rezerwat ma bardzo ciekawą budowę geologiczną z przewagą skał wapiennych z okresu jury i kredy, tworzących urozmaicone formy przestrzenne. Sam ten opis powinien już zachęcić turystów do odwiedzenia tego niezwykłego miejsca. Dlatego ja powracam tu tak często, jak tylko odezwie się tęsknota za tymi genialnymi tworami natury.
Oprócz skalnego amfiteatru, który aż kusi wspinaczy i cieszy oczy, najciekawszym miejscem w dolinie jest skalny Wąwóz Międzyskały. Potok Biała Woda tworzy tu liczne kaskady, bystrza, skałki i głębokie, wybite przez spadającą wodę baniory. Kilka z tych cudnych, niewysokich kaskad udało mi się uchwycić na swoich fotkach. Przy Smolegowej Skale koryto potoku jest zwężone właśnie w ciasny wąwóz. Naprzeciwko Smolegowej Skały, po drugiej stronie potoku inne, mniejsze, ale również strome skały, wybarwione są miejscowo na czerwony kolor. Nie mogłem się powstrzymać, żeby nie wspiąć się na jedną z nich. Potem ścieżka przekracza potok wygodnym drewnianym pomostem. Tak doszedłem do końca doliny, gdzie przy wejściu do rezerwatu ustawiono dydaktyczne tablice informacyjne. Wstęp do rezerwatu w sezonie turystycznym jest płatny.
Mi pozostało tylko zejść drogą asfaltową wzdłuż rzeki Grajcarek, obok stadniny koni, słynnej „Muzycznej Owczarni” i domu noclegowego Biała Woda do centrum wsi, gdzie jest ostatni przystanek autobusowy, na którym to miałem łapać busa do pobliskiej Szczawnicy. Po drodze na autobus minąłem jeszcze ładną kapliczkę z cebulastą kopułą drewnianą, a przy niej najdalej położony parking samochodowy dla zmotoryzowanych, płatny u pobliskiego gospodarza. Tak zakończyłem kolejną górską wędrówkę, by kolejnego dnia ruszyć na spotkanie z przygodą, ale już w Pieninach, które tak kusiły swym majestatem podczas tej eskapady. Takie jest życie włóczęgi górskiego, raz tu, raz tam, gdzie człowieka nogi poniosą, a oczy pokierują w poszukiwaniu piękna. Na koniec jak zawsze zapraszam do obejrzenia fotograficznej fotorelacji z wycieczki. Z górskim pozdrowieniem
Marcogor
piękna wycieczka 🙂 przynajmniej raz w roku jetem w Pieninach i prawie za każdym razem odwiedzam rezerwat Białej Wody 🙂
…Nie nacieszyłem się urokami Białej Wody, tak w pełni, gdy 2-ego maja zeszłego roku miałem okazję tamtędy wędrować, od Przeł. Rozdziela do Jaworek. Plucha z kapuśniakiem od rana do popołudnia taka panowała, że przy przejściach dróg w dolinie, wprost przez potoki, buty tego już nie wytrzymały i przemokły :-)…