Wybierz stronę

Przez Bystrą Ławkę na Skrajne Solisko

Przez Bystrą Ławkę na Skrajne Solisko

W ostatni weekend wakacji postanowiłem znowu jechać w słowackie Tatry Wysokie. W końcu to właśnie tam jest dla mnie najwięcej białych plam! Na mój post na forum górskim pozytywnie odpowiedziała Biedronka, która postanowiła dołączyć do mnie i mojej gorlickiej Grupy Górskiej. Jak się później okazało jeszcze jedna osoba wybrała się w te same rejony Tatr, aby wspólnie z nami powędrować, ale o tym później. Tak wiec w sobotę 25 sierpnia wyjechaliśmy wcześnie rano moim autkiem w kierunku Szczyrbskiego Plesa. A ze mną jak zawsze Amelka, Arash oraz Krzyś i Karolina. Przed ósma byliśmy na miejscu, tj. w Tatrzańskiej Szczyrbie, gdyż tam postanowiliśmy poszukać taniego noclegu. Po odwiedzeniu hotelu Rysy i autocampingu trafiliśmy w końcu do kwatery prywatnej, gdzie miła pani zgodziła się przyjąć nas na jedna noc.

Nie spieszyliśmy się zbytnio, gdyż Ola- Biedronka miała do nas dojechać z Zakopanego komunikacją publiczną. Po przepakowaniu plecaków ruszyliśmy na stacje kolejki zębatej , popularnej Zubacki, aby nią dojechać do Szczyrbskiego Plesa na spotkanie z Olą, skąd mieliśmy wyruszyć na szlak. Sms-y od niej informowały nas ,że już jedzie kolejką elektryczną ,czyli TEŻ na spotkanie z nami. Kupiliśmy bilety i pełna konsternacja! Okazało się, że kolejka odjechała, a następna dopiero za godzinę! Wiec to Biedronka będzie musiała czekać na nas, a nie odwrotnie jak przewidywaliśmy

Zamawiamy więc kawę w kafejce dworcowej i myślimy co robić. Może jechać autem do Szczyrbskiego Plesa? Ale chcieliśmy wracać razem z Olą, a bilety już kupione. Wcześniej nasza gosposia informowała nas, że Zubacka jeździ co godzinę, a tu taka przykrość. Kolejne sms-y do Oli i znowu szok! Kolejka TEŻ zepsuła się i ona czeka na podstawienie zastępczych autobusów, które dowiozą ja do celu podrózy. To chyba pierwszy przypadek awarii TEŻ ! A więc nie jest źle orzekamy, mimo że przykrych niespodzianek dzisiaj ciąg dalszy. W końcu wsiadamy do Zubatki i jedziemy do Szczyrbskiego Plesa. Bilety po 30Sk, a przejażdżka nią to tez swoista atrakcja.

Kolejka ciężko sunie po wielkiej stromiźnie, nastromienie linii sięga 15%. Na odcinku 4,8km pokonuje 427m wzniesienia! Wyglądajać przez okno widzimy chmury i mgły zasłaniające Tatry. A więc może nie ma się po co śpieszyć? Docieramy do celu podroży. Na stacji rozglądamy się za Biedronką. Kto na kogo będzie czekał? Ona tez miała tutaj dojechać. Wychodzę do toalety i po powrocie kogo widzę? Ole w ramionach Amelki! A więc po tylu perypetiach dojechaliśmy prawie jednocześnie do punktu wyjścia dzisiejszej wycieczki! Po gorących powitaniach, bo w końcu nie widzieliśmy się od kwietnia ruszamy w kierunku jeziora. Nad Szczyrbskim Plesem rozchodza się szlaki, my wybieramy ten do doliny Młynickiej. Tatry ciągle zamglone!

Ledwo widać skocznie FIS nad tafla jeziora. Mijamy ośrodek narciarski z kompleksem skoczni, gdzie w 1970r. odbyły się mistrzostwa świata. Bardzo ładny obiekt, szkoda, że nie ma tu Pucharu świata w skokach. Wchodzimy z wygodnego chodnika na leśny szlak. Amelka z Biedronką zostają z tyłu, mają przecież tyle do pogadania, jak to kobiety. Idziemy szybko, żeby nadrobić stracony czas. Już po 90min.  stajemy przy wodospadzie Skok opadającym z wysokiego progu skalnego ciągiem kaskad z wysokości ok.25m. Wodospad piękny, ale gdzież tam mu do naszej Siklawy! Korzystając z bliskości stawu pod Skokiem robimy pierwszą przerwę na posiłek i oczywiście sesję zdjęciową. Po dłuższej chwili wspinamy się na próg skalny, w czym pomaga nam nawet łańcuch.

Po chwili intensywnej wspinaczki jesteśmy już nad stawem nad Skokiem. Tutaj dochodzimy do wniosku , że musimy trochę odciążyć Olę, która ma ciężki plecak i zostaje przez to w tyle. Każdy z nas bierze wiec coś od niej do swego plecaka. Widok w głąb doliny Młynickiej nie jest zbyt optymistyczny, nadal nisko wisząca mgła zasłania większość szczytów. W dole ledwo majaczy w oddali Szczyrbskie Pleso. Idziemy dalej w głąb doliny na tzw. Zadnią Polanę. Po drodze mijamy małe Wołowe stawki i zanikające Kozie stawy. Szlak dalej skręca w lewo, pokonujemy nim zawalony blokami morenowymi próg, w rejonie którego wydarzyła się najtragiczniejsza w Tatrach katastrofa ratownicza. Tutaj rozbił się spieszący z pomocą helikopter TANAP.

Po mozolnej wspinaczce po blokach skalnych dochodzimy do Capiego stawu- najpiękniejszego i największego w dolinie. Zatrzymujemy się tutaj na ostatni postój przed najostrzejszym podejściem. Pogoda się poprawia , mgły opadają powoli odsłaniając nam gran Baszt z najwyższym Szatanem i z drugiej strony turnie Soliska, a nad stawem pojawia się majestatyczny Szczyrbski szczyt wyłaniający się z mgły. Po krótkim odpoczynku ruszamy dalej w kierunku przełęczy. Podejście staje się coraz stromsze. Z trudem łapiemy oddech. W dole odsłania się Kolisty staw pokryty taflami lodu! Na szczęście nie trwa to długo i stajemy tuż przed małą szczeliną skalną , zwaną Bystrą Ławką na wysokości około 2300m.

Wspinamy się na przełęcz przy pomocy krótkiego łańcucha i zajmujemy kawałek wolnej skały na grani Furkotu. Miejsca na przełęczy jest jak na lekarstwo, wisimy na skrawku skały czując się jak w orlim gnieździe. Ale trzeba przecież posiedzieć trochę na najwyższym punkcie dzisiejszej wyprawy, zwłaszcza że widoki jakie nam się ukazały wynagrodziły nam wysiłek. Pod nami z jednej strony Capi staw i górna część doliny Młynickiej, a z drugiej dolina Furkotna z Wyżnim stawem. Ale najlepszy widok pojawia się przed nami- to Krywań wyłaniający się z oparów mgły ponad grania Ostrej i Krótkiej! Im dłużej tam siedzieliśmy tym widok na Krywań był coraz ładniejszy. Jeszcze nie widzieliśmy go z tej strony, ale on jak zawsze prezentuje się najpiękniej. W końcu to święta góra Słowaków i moja też!

Cały czas myślimy o wyjściu na Furkot, ale pora już mocno popołudniowa, wiec rezygnujemy z tego planu. W końcu wyszliśmy na szlak dopiero o 10.45, a droga przed nami jeszcze długa. Zejście doliną Furkotną przebiega szybko i sprawnie przerwane posiłkiem nad Wyżnim Stawem Furkotnym. Popołudniowe słońce cudownie przypieka, ślicznie oświetlając szczyt Siodełka. W oczy rzuca się duża ilość dzieci , które znajdują się w ten dzień na szlaku, wycieczki szkolne, czy co? Jeśli w wieku 10 lat zaczynają od wysokości 2314m, to gdzie zajdą w dorosłym życiu? Jeszcze kilka pamiątkowych zdjęć i idziemy dalej. Za niedługo jesteśmy na rozejściu szlaków powyżej Małych Furkotnych Stawów. Jest godzina 18.

Pogoda zrobiła się już od paru godzin wyśmienita. Postanawiamy wiec iść do Chaty na Solisku i dalej na szczyt. Po chwili jesteśmy przy chacie. Jesteśmy sami, pewnie ostatni turyści zjechali ostatnim kursem kolejki krzesełkowej! Widoki na Krywań i Szczyrbskie Pleso są przedniej marki. Plan został wykonany, teraz zostało tylko zejście nad jezioro. Ze spokojem pijemy zimne z pianką. Każdy kto pił w górach po wzmożonym wysiłku wie jak wybornie smakuje. Żałujemy teraz, że nie wzieliśmy śpiworów, bo tutaj moglibyśmy przenocować i podziwiać zachód słońca. Ale jest tak pięknie, że wpadam na pomysł, aby wyjść na Skrajne Solisko i stamtąd podziwiać zachodzik.

Zdążymy jeszcze zejść za widoku z powrotem do schroniska. Ta decyzja była strzałem w dziesiątkę! Mimo zmęczenia całodniowym wysiłkiem zdążyliśmy na czas na szczyt. A widoki zachodzącego słońca chowającego się za grań Krywania na zawsze pozostaną w moim sercu. To był niezapomniany spektakl, jeden z tych, których się nie zapomina! Z jednej strony czerwone niebo nad Krywaniem, a z drugiej panorama w kierunku grani Baszt i Osterwy oświetlonych ostatnimi promieniami słońca! Ciężko było powracać po takich boskich widokach, ale niestety trzeba było. Wracamy do chaty jeszcze za widoku, ale dalsze zejście nastąpiło już w półmroku.

Schodzimy wzdłuż słupów wyciągu, wiec nie było to zbyt trudne. Zrobiła się noc, minęła 21h, ale niebo było gwiaździste, księżyc nam świecił, a my mieliśmy przecież czołówki i latarki! Zejście pod gwiazdami było wesołe i bez większych przeszkód. Gdy szlak zrobił się kamienisty i mroczny w ciemnym lesie, zboczyliśmy na łąkę i nią doszliśmy do skoczni i do początku szlaku nad Szczyrbskim Plesom. Po 11h wędrówki wróciliśmy do cywilizacji i Zubatką  zjechaliśmy na nasz nocleg. Zmęczeni, ale szczęśliwi, że tyle wspaniałych chwil udało nam się przeżyć wspólnie udaliśmy się na spoczynek, przedtem ustalając plan na dzień następny. Już wcześniej zaplanowałem, że będzie to Koprowy wierch, który podobno słynie ze wspaniałych panoram. Chciałem się o tym przekonać na własne oczy. Tylko czy pogoda dopisze tak jak dzisiejszego dnia? O tym przekonacie się tutaj. A foto album znajdziecie tu.

                                        Marcogor

Bystry Przechód (słow. Bystré sedlo) – przełęcz tatrzańska położona na wysokości 2314 m n.p.m., w południowo-wschodniej grani Furkotu (Furkotský štít) od odchodzącej od niego w kierunku Bystrej Ławki i Grani Soliska. Przez przełęcz do 1993 r. poprowadzony był szlak turystyczny oznaczony kolorem żółtym z Doliny Młynickiej do Furkotnej. Obecnie szlak prowadzi przez sąsiednią przełęcz, położoną ok. 200 m na południe Bystrą Ławkę (ok. 2300 m). Na wielu mapach zaznaczona jest jedna przełęcz Bystry Przechód, na innych podane są błędne wysokości.

O autorze

marcogor

Bloger z Gorlic, górołaz opisujący swoje górskie wyprawy, zakochany w Tatrach, miłośnik górskich wędrówek i wszystkiego piękna natury. Góry to moja pasja i mój drugi dom.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

TURYSTYKA – GÓRY – PODRÓŻE – BLOG ISTNIEJE OD II.2012

POSTAW KAWĘ MARKOWI

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Pasma Górskie

Translate »