Wybierz stronę

Kolejny raz na Magurze Spiskiej, czyli odkrywanie uroków Zamagurza

Kolejny raz na Magurze Spiskiej, czyli odkrywanie uroków Zamagurza

Wczoraj trochę na szybko, nie mając pomysłu na nic konkretnego z racji zawirowań transportowych udałem się po raz kolejny w bliskie, a zarazem urocze pasmo Magury Spiskiej, wyróżniające się wspaniałymi widokami na Tatry. Miałem tam ostatni ukryty cel, a mianowicie przejście brakującego mi odcinka głównej grani tego pasma. Jako, że pogoda rozpieszczała, a moja wędrówka to miało być tylko marne 20km to nie spiesząc się rano ze wstawaniem dotarłem w rzeczone góry dopiero koło południa. Wyremontowaną bryką dojechałem na Przełęcz Magurską, gdzie dwa lata temu zakończyły się moje ostatnie odwiedziny tego regionu Słowacji. Do przejścia pozostał mi kawałek głównego grzbietu od tejże przełęczy przez Toporecką Przełęcz, do Zbójnickiego Stołu. Miałem jeszcze zamiar dojść po raz drugi w życiu na Wietrzny Wierch (Veterny Vrch), ale przeliczyłem się z siłami, a pora rozpoczęcia wycieczki okazała się zbyt późna. Ale najważniejszy cel został osiągnięty.

pierwszy widok na Tatry z Przełęczy Magurskiej

Z siodła Przełęczy Magurskiej, a zwłaszcza ze szlaku ciut powyżej rozciągają się przepyszne widoki na Tatry, a zwłaszcza na Bielskie oraz gniazdo Łomnicy. Dodam tylko, że przez przełęcz przechodzi droga ze Spiskiej Starej Wsi do Spiskiej Beli, więc łatwo się tam dostać. Szlak trawersuje szczyt Jaworza (943m), ale ja wspiąłem się na niego, by oglądać szerszą panoramę Tatr. Tutaj też po raz pierwszy mogłem podziwiać widoki na Pieniny, z kulminacją w Trzech Koronach. Dalsza trasa na kolejną przełęcz, Toporecką prowadzi starą, asfaltową drogą, równolegle do ścieżki rowerowej. Tutaj doszło do spotkania sam na sam z młodym jelonkiem, który dosłownie zgłupiał na mój widok, po wyjściu z lasu na drogę, dzięki czemu mogłem zrobić mu całą sesję zdjęciową.

Od przełęczy, gdzie przebiega następna ważna droga łącząca Zamagurze Spiskie i Pieniny z resztą Słowacji szlak już nie jest tak ciekawy, bo prowadzi zalesionym grzbietem trochę do góry, trochę w dół, cały czas na północny zachód. Niebieski szlak wspina się tu dwoma szerokimi zakosami na kolejny szczyt –  Kamenarkę ( 935m). Po prawie dwóch godzinach marszu od ostatniej przełęczy dochodzi się do skrzyżowania szlaków na zboczach Plontany. Stąd zielony, łącznikowy szlak prowadzi na Wietrzny Wierch, ale odpuściłem go z braku czasu i bocznym grzbietem obszedłem wyraźny wierzchołek Zbójnickiego Stołu, by zawrócić w drogę powrotną. Przyznam się, że po wielkich wiatrołomach w tym regionie łatwo jest się tutaj zgubić, co mi się także przytrafiło dwa razy. Jednak te rejony były mi już znane, więc nie było bardzo żal z powodu odwrotu.

rejon Toporeckiej przełęczy

Prawie, że po własnych śladach zawróciłem do auta, by resztę czasu do zmroku poświęcić na odwiedzenie fascynującego regionu Słowacji, tj. Zamagurza. Uważam go zresztą na najurokliwszy zakątek tego kraju, podobnie jak Zakarpacie na Ukrainie. Ten niewielki subregion geograficzny i etnograficzny w północnej części Spisza przedzielony jest granicą polsko-słowacką. Zwłaszcza rejon na północnych skłonach Magury Spiskiej, z drugiej strony ograniczony pasmem granicznym, gdzie usytuowane są pięknie wśród gór, wydawałoby się , że zapomniane przez wszystkich wioski jest moim ulubionym. Takie wsie, jak Osturna, Mała i Wielka Frankowa  są to najdalej na zachód wysunięte wsie rusińskie, z żywym folklorem i zachowanym do dziś ciekawym budownictwem. Poświęciłem w końcu trochę czasu, by się im dokładniej przyjrzeć. Dojechałem ostatecznie przez widokową Hanuszowską Przełęcz do Osturni, która ciągnie się na odcinku 7 km wzdłuż Osturniańskiego Potoku i jest prawdopodobnie najdłuższą wsią na Słowacji.

greckokatolicka cerkiew w Osturni

Osobliwością Magury Spiskiej są dwa osuwiskowe jeziorka położone w lesie na jej północnych zboczach. Do wsi Osturnia można dojechać najszybciej z Polski z Łapszanki, maleńkiej wioseczki w paśmie granicznym, gdzie kawałek za kultową kapliczką na Przełęczy nad Łapszanką, z niezwykłą panoramą Tatr jest wąski zjazd na Zamagurze. Tutaj właśnie dojechałem na koniec tego magicznego dnia, by obserwować cudny zachód słońca. Nie wyobrażam sobie lepszego zakończenia dnia. Choć jeszcze przed zapadnięciem zmroku zdążyłem dostać się nad Jezioro Czorsztyńskie, by podziwiać spokojną toń wód zalewu. Pyszne lody na koniec tego upalnego dnia to już był „miód w gębie”.

zapora na Zalewie Czorsztyńskim, w tle Pieniny

Gór więc tego dnia było mało, bardziej to była wycieczka krajoznawczo – kondycyjna, ale takie dni na regenerację zmęczonego organizmu też są potrzebne. Zwłaszcza jeśli za tym idzie świetny wypoczynek psychiczny i sielanka duchowa. Była magia i restart oraz czas na przemyślenia. A 20 km w nogach w tym upale sprawiło, że o formę nie muszę się martwić. Mój samochód po remoncie też wrócił do pełnej sprawności, więc pora na letnie podboje. Najpierw jednak obejrzyjcie fotorelację z tego objazdowego wypadu i zajrzyjcie też do innych wpisów o zwiedzaniu tego małego, ale jakże cichego, pustego i urokliwego pasma. I do tego mega widokowego. Z górskim pozdrowieniem

Marcogor

O autorze

marcogor

Bloger z Gorlic, górołaz opisujący swoje górskie wyprawy, zakochany w Tatrach, miłośnik górskich wędrówek i wszystkiego piękna natury. Góry to moja pasja i mój drugi dom.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

TURYSTYKA – GÓRY – PODRÓŻE – BLOG ISTNIEJE OD II.2012

POSTAW KAWĘ MARKOWI

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Pasma Górskie

Translate »