Na Stolicę – kulminację Gór Stolickich na Słowacji
Dzisiaj o kolejnym paśmie górskim na Słowacji, które odwiedziłem w ramach realizacji projektu zdobywania Korony Gór Słowacji (KGS). Wymyśliłem sobie ten plan, żeby odwiedzić i poznać wszystkie zakątki górskie tego wspaniałego kraju. To konkretne pasmo leży na południe od Niżnych Tatr, więc jadąc od Gorlic trzeba pokonać około 230 km drogi, to daje cztery godziny jazdy, zatem najlepiej udać się tam co najmniej na weekend. Tym bardziej, że w okolicy atrakcji nie brakuje, a samych gór jest mnóstwo. Góry Stolickie (słow. Stolické vrchy) to wyróżniana przez geografów słowackich część Rudaw Słowackich (Slovenské rudohorie). Najwyższym szczytem jest Stolica mierząca 1476 m. Zachodnia część Gór Stolickich włączona została w obszar Parku Narodowego Muránska Planina, który odwiedzałem nieraz.
Góry Stolickie tworzą silnie wydłużoną grupę górską ciągnącą się od doliny Krywańskiego Potoku w miejscowości Lovinobaňa w kierunku północno-wschodnim po Słowacki Raj i Volovské vrchy. Granica między tymi pasmami jest umowna, biegnie od przełęczy Besník przez szczyty Ondrejisko (1266 m), Honzovské (1172 m) i miejscowość Rejdová. Od północno-zachodniej strony graniczą z Niżnymi Tatrami, Murańską Płaniną i Rudawami Weporskimi. Od południowego wschodu graniczą zaś z Pogórzem Rewuckim (Revúcka vrchovina). Najlepszą bazą wypadową jest miasteczko Revuca, gdzie nie będzie problemu ze znalezieniem noclegu. W maju zeszłego roku wyruszyłem stamtąd do wsi Muranska Zdychava, to zaledwie dziesięć minut jazdy samochodem, by rozpocząć poznawanie tych gór!
To stara wieś , pierwsze wzmianki o miejscowości pochodzą z roku 1551. Z centrum wioski można sobie zaplanować fajną pętlę z wejściem na Stolicę. Auto najlepiej zostawić przy kościele. Moja trasa była dość długa, ale przecież przyjechałem tam, aby odkrywać nowe góry! Należy zabrać pełny ekwipunek na całodzienną wyprawę, gdyż nie znajdziemy tam ani jednego schroniska, spotkanie turysty też graniczy z cudem, prędzej rowerzystę, bo dużo szlaków pokrywa się z cyklotrasami. Z Muranskiej Zdychavy ruszyłem zielonym szlakiem doliną potoku Zdychavka, prowadzącym dobrą drogą leśną, właściwie, aż na przełęcz. Po wejściu w las jedyną atrakcją był szum potoku i Zdychavske Skałki wyłaniające się czasem między drzewami.
Tak dotarłem na leśniczówki Karafova, gdzie wypasały się konie, piękny widok, jak zawsze, gdy te zwierzęta są zespolone z naturą! Dotąd można by dojechać autem, gdyby ktoś chciał atakować tylko najwyższy szczyt – Stolicę. Od tego miejsca droga łagodnie wspinała się do góry, wieloma serpentynami, wraz z trasą rowerową. Minąłem kolejną leśniczówkę – Chatę Ondrejka, a potem następną, Chatę Janka. Przy tej drugiej zrobiłem sobie przerwę, bo były ławki i stoły oraz pojawiły się pierwsze nieśmiałe widoki na Góry Stolickie. Stamtąd miałem już blisko na przełęcz Severna Luka. Co prawda mogłem wcześniej odbić na czerwony szlak, ale byłem ciekawy widoków z siodła przełęczy i te nie rozczarowały, tym bardziej, że przejrzystość tego dnia była niezła. Cyklotrasa przechodziła tu na drugą stronę grzbietu, a ja zawróciłem czerwonym już szlakiem, w kierunku przeł. Slanskiej.
W tym celu musiałem przetrawersować stoki Kyprova, by dojść na wymienioną przełęcz. Tu czekała mnie niespodzianka, nowa wiata turystyczna z ładną panoramą. Tylko wiatrołomy na pobliskich masywach górskich psuły obraz, choć potrafią być fotogeniczne, co zapewne dostrzeżecie na zdjęciach z wycieczki. Nacieszyłem chwilę oczy i ruszyłem stąd stromo, niebieskim szlakiem wprost na szczyt Stolicy. Po pół godzinie jej wierzchołek był mój! Stoi tu drewniany krzyż i tabliczka szczytowa z drogowskazami, na skraju polany odnalazłem symboliczną mogiłę słowackiego turysty, który zapewne tutaj zmarł. Wierzchołek poza szczytową polaną jest zalesiony, ale jeśli chcemy coś zobaczyć to musimy zejść kawałek na stronę południowo- zachodnią. Wpisałem się do książki szczytowej, później kilka fotek i rozpocząłem zejście dalej Rudną Magistralą, znakowaną na czerwono, czyli dalekobieżnym szlakiem turystycznym, ciągnącym się przez kilka pasm górskich Słowacji. Nazwa szlaku nawiązuje do bogatych tradycji górnictwa rud metali na terenach, przez które szlak przebiega.
Dosyć stromo i szybko znalazłem się na przełęczy Harova. Tutaj, na kolejnym już rozejściu wybrałem jednak inny wariant, w stronę przełęczy Faltenovo. Trasy niebieska i zielona obniżają się po łagodnym grzbiecie Lehostskiej Holi w stronę Doliny Kohutskiej i trawersują jej górną część. A to dlatego, że gdzieś wyczytałem, że ten halny odcinek oferuje fajne widoczki. Niestety obecnie jest prawie całkiem zarośnięty przez młody las. Zanim doszedłem na Faltenovo czekała mnie jeszcze jedna niespodzianka – grób słowackich partyzantów, uczestników SNP w 1944 r. Ale dopiero idąc jeszcze dalej znowu doczekałem się na cudne panoramy. Stało się to w miejscu zwanym Skalica. Stoi tam kolejna leśniczówka, tym razem nazwana Anka. Zrobiono tam również miejsce na ognisko, ławy, stoły, nawet wc! Myślę, że to popularna miejscówka, bo widoki przednie i dochodzi tam solidna leśna droga. Ładnie widać nawet miasto Revuca.
Wykorzystałem ten potencjał na ostatnią dawkę delektowania się górskim pięknem i wyruszyłem w dół, ponownie za czerwonymi znakami. To już było zejście lasem bez historii, ale ogólnie widoki w tych górach zaskoczyły mnie bardzo na plus, można ujrzeć ciekawe panoramy, na czele z królową Kralovą Holą w Niżnych Tatrach. Jak każde nowe pasmo odsłoniło troszkę swoich sekretów i zachęciło do powrotu, bo w każdych górach jest cudownie. Tutaj magiczny był spokój, cisza i całkowity brak turystów! Dopiero będąc z powrotem na parkingu w Muranskiej Zdychavie wróciłem do świata ludzi… Zresztą zobaczcie sami w fotorelacji, czy warto tu się wybrać, zamiast zatłoczonych naszych Beskidów itp. Zachęcam też do czytania innych wpisów o KGS, wkrótce następne. Z górskim pozdrowieniem
Marcogor
Góry Stolickie z okolicą miałem na oku na jesienny urlop w tym roku. Niestety wiadoma sytuacja spowodowała, że muszą poczekać. Czy tylko do przyszłego roku? To się okaże…