Z doliny Demianowskiej na Siną i Polanę w głównym grzbiecie Niżnych Tatr

Z doliny Demianowskiej na Siną i Polanę w głównym grzbiecie Niżnych Tatr

Ostatniej niedzieli po długiej przerwie udało mi się powrócić w samo centrum pasma Niżnych Tatr, które swoją powierzchnią przewyższają Tatry i oferują różnorodne atrakcje i zmienność krajobrazów. Pogoda w połowie lipca rozpieszcza, zatem można do woli planować długie wycieczki, gdyż dnia nie zabraknie… W czerwcu byłem na krańcach zachodnich tego słowackiego pasma, wcześniej odwiedzałem część kralowoholską, a tzw. Dziumbirskie Tatry nie oglądałem już bardzo dawno. Właściwie to byłem tam tylko dwa razy podczas wejścia na Chopoka, a później na Dumbiera. Teraz przyszła w końcu pora przypomnieć sobie jak tam jest pięknie.

Pojechaliśmy z moją Gorlicką Grupą Górską do Doliny Demianowskiej, w pobliże słynnego ośrodka narciarskiego Jasna u stóp Chopoka. Dolina ta słynie z mnóstwa jaskiń, ale dwie są atrakcjami turystycznymi na skalę europejską, to Jaskinia Lodowa oraz Jaskinia Wolności. Na parkingu obok tej drugiej zaczęła się nasza długa, bo 11 godzinna eskapada, przez dzikie i rzadko odwiedzane rejony tych gór! I ta dzikość była jedną z kluczowych atrakcji oraz niewielka ilość turystów na szlaku, przez co mogliśmy mieć ten obszar prawie dla siebie. Co jest praktycznie niemożliwe w Tatrach Wysokich.

Dumbier, Chopok i Derese, czyli 3 dwutysięczniki 

Dolina Demianowska leży w zachodniej (tzw. dziumbierskiej) części Niżnych Tatr, po północnej stronie ich głównego grzbietu i jest najbardziej znaną doliną w tej grupie górskiej. Ma ok. 15 km długości i ok. 47 km² powierzchni. Jej wylot znajduje się na wysokości ok. 700 m n.p.m. w rejonie wsi Pavčina Lehota, ok. 7 km na południowy zachód od Liptowskiego Mikulasza. Od południa jej zamknięcie stanowi odcinek wspomnianego grzbietu głównego od Krúpovej Hali (1922 m) na wschodzie przez Chopok (2024 m) po szczyt Poľana (1890 m) na zachodzie. I te przepiękne szczyty mieliśmy przed oczami wraz z najwyższym Dziumbierem prawie przez cały dzień. 

Natomiast od wschodu dolinę ogranicza grzbiet biegnący od Poľany (1890 m)  przez Bôr (1888 m) i Siną (1560 m) po niewybitne wzniesienie Pálenicy (1021 m). I ten boczny grzbiet był naszym celem tego dnia. Żółty szlak zaczyna się obok przystanku autobusowego na przeciwko parkingu. Idziemy początkowo szosą w górę bocznej doliny, którą później będziemy schodzić. Po chwili na rozejściu tras skręcamy ostro w prawo w ciemną i mokrą dolinę Radovej. Trasa wiedzie ciekawym kanionem pośród skał i bystrego potoku z licznymi bystrzycami. Idziemy najpierw dnem doliny, potem lewym, stromym zboczem. W kilku miejscach podejście ułatwia nawet stalowa lina! Mozolnie wspinamy się przez las na sedlo Sinej. Wspinaczkę czasem utrudniają wiatrołomy i tak było na całej, zalesionej trasie. Jednak są one poprzecinane, więc większych trudności nie ma.

widok z Sinej na pasmo Małej Fatry i W. Chocza

Z przełęczy, gdzie zakwitły już wrzosówki doskonale już widać Dziumbirską cześć Niżnych Tatr oraz naszą dalszą trasę bocznym grzbietem w kierunku głównej grani. Stąd należy odbić w prawo na ślepą ścieżkę na wierzchołek Sinej. I tu spotkamy stalową linę w najstromszych miejscach podejścia. N szczyt idzie się wąskim, miejscami skalistym grzbietem mijając Repiska ( 1406 m), czyli charakterystyczną widokową skałę. Warto poświęcić trzy kwadranse na zdobycie Sinej. Z wierzchołka, wysuniętego dość znacznie na północ w stosunku do głównego grzbietu, rozciąga się wyjątkowo malowniczy widok na Liptów i najbliższe otoczenie Doliny Demianowskiej. Widać Morze Liptowskie, Liptowski Mikulasz i wiele pasm górskich, z Tatrami, Małą i Wielką Fatrą, Górami Choczańskimi, Magurą Orawską, Beskidem Żywieckim i oczywiście mnóstwo szczytów Niżnych Tatr. 

 

Panorama obejmuje 360 stopni, a widok w jednej linii najpiękniejszych gór Słowacji, czyli Wielkiego Chocza, Wielkiego Rozsutca i Wielkiego Krywania na zawsze pozostanie w moim sercu… Tutaj spotkaliśmy wielu turystów i biegaczy, nawet z psami, gdyż dojście z parkingu zajmuje 2- 2,5 godziny, a więc jest łatwo dostępne to magiczne miejsce! Po godzinnej delektacji widokami ruszyliśmy z powrotem na przełęcz w Sinej, by kontynuować wędrówkę bocznym grzbietem w górę. Początkowo szlak jest mało widoczny i zarośnięty, ale im wyżej tym lepiej, choć trafiają się powalone drzewa, a schody w lesie robią się coraz stromsze… poczuło to moje kolano, przy zetknięciu z jakimś kamieniem! Niezauważalnie mijamy kulminację Havrany ( 1452 m) podczas jednostajnego podejścia. 

W lesie czasem są miejsca widokowe na przecinkach, zatem można odsapnąć w mozolnym podejściu. Potem droga wije się już pośród kosodrzewiny i borówczyn. Pojawia się coraz więcej fantazyjnych skałek i wychodzimy na północny wierzchołek Boru. Panorama zwłaszcza na pobliskie kolosy Niżnych Tatr, czyli trzy najwyższe dwutysięczniki wprost powala z nóg… Mnie też wywróciła i długo siedziałem zapatrzony na górujące na doliną potężne masywy Deresze, Chopoka i Dumbiera, które z tej strony chyba prezentują się najefektowniej. Grzbiet staje się tutaj szerszy i trawiasty, a dalsza wędrówka czystą przyjemnością. Można zachwycać się widokami i uduchawiać do woli!

urwiska Zakluków, Polany i Skalki

Idąc można obserwować odmienność skał budujących główny grzbiet Niżnych Tatr ( gnejsy i granity ) od wapiennych bocznych grzbietów, do których należy również Sina. Spacerując tą uroczą granią osiągamy wkrótce południowy, wyższy szczyt Boru, a potem po przejściu przez małe siodełko Zakluky, najwyższą kulminację naszej wyprawy. Później czeka jeszcze większe zejście na obniżenie ostatniej przełączki w bocznym grzbiecie i końcowa wspinaczka na wierzchołek Polany, już na głównym grzbiecie, gdzie żółty szlak dołącza do czerwonego. Tu musiała być dłuższa przerwa obiadowa i na odpoczynek, gdyż naszym oczom ukazał się majestatyczny widok na wysunięte na południe zielone niczym monsunowa dżungla potężne masywy Skałki, Chabenca i Durkovej. Niesamowite opadające urwiska i zerwy skalne robiły olbrzymie wrażenie i oddawały w pełni mistykę gór, o której pisałem na swoim blogu… 

 

Po długim zapatrzeniu na te cuda ruszyliśmy kawałek głównym grzbietem w stronę Chopoka, by po kwadransie zacząć się obniżać wraz z żółtymi znaczkami szerokimi zakosami w lewo do rozległej, trawiastej kotliny. Po wejściu między kosodrzewinę, a niedługo potem do lasu trasa schodzi stromo wzdłuż potoku. Wkrótce, w miejscu połączenia trzech potoków odgałęzia się czerwony szlak prowadzący do górnej stacji kolejki kabinowej. My zaś schodzimy nadal stromo w dół razem ze ścieżką przyrodniczą do wylotu tego żlebu, a potem dolinki, która doprowadza do szosy. Po drodze mijamy nowe zbiorniki na wodę służące do naśnieżania w zimie tras narciarskich.  Asfaltowa już droga doprowadza nas do skrzyżowania szlaków nad Vrbickim Jeziorem, skąd jeszcze raz możemy spojrzeć na najwyższe szczyty Niżnych Tatr!

Miejsce to jest bardzo czarujące, stworzono tu mnóstwo ścieżek spacerowych z ławeczkami, placami zabaw dla dzieci, ale to nie dziwi, gdyż to już teren ośrodka narciarskiego Jasna, gdzie stoi potężna baza noclegowa dla turystów i narciarzy. Vrbickie Pleso to największe jezioro tych gór i naprawdę jest przeurocze. Zatem odsapnęliśmy tu chwilę po ostrym zejściu dając odpocząć nogom, by kontynuować zejście do aut niebieskim już szlakiem, który łagodnie obniżał się zachodnią częścią Doliny Demianowskiej, czyli doliną potoku Zadna Voda. W dolnej jej części prowadziła nas już wygodna szutrowa droga, by ostatecznie starą szosą dotrzeć na parking. Wcześniej mogliśmy rzucić okiem ostatni raz na szczyty w górze. Tak zakończyła się ta niezwykła wycieczka, przez cudne i dzikie ostępy Niżnych Tatr. 

widok znad Vrbickiego Plesa na główny grzbiet Niżnych Tatr

Na szlaku mogłem przetestować całkiem nowy sprzęt górski, a dokładnie to odzież i obuwie dzięki firmie Regatta Polska, której serdecznie dziękuję! I tak pierwszy raz miałem na stopach sandały górskie! Na upalne lato okazały się bardzo dobrym wyborem i mimo trudnych i zmiennych warunków na szlaku  (kamienie, trawy, piargi, skały) zdały doskonale egzamin. Sandały Regatta dobrze trzymają się podłoża, są bardzo lekkie i przewiewne z powodu swej otwartej budowy, do tego bardzo wygodne. Nie obtarły mnie w ogóle mimo, że były pierwszy raz użyte! Nie byłem do tej pory przekonany do niskich butów w górach, ale teraz będę musiał zmienić zdanie, bo po co przegrzewać stopy podczas upałów… szczegóły techniczne sandałów poczytacie po kliknięciu w link.

Do testów ubrałem także nowe spodnie z kolekcji Regatta. Wykonane z lekkiego, elastycznego materiału Isoflex spisały się na medal. Leciutkie, przewiewne dają wspaniały komfort cieplny, a ich największą zaletą jest to, że można odpiąć nogawki i iść w krótkich spodenkach w czasie największego skwaru. Posiadają też bardzo przydatne liczne kieszenie zapinane na zamek. Stworzone do ruchu spodnie trekkingowe pokryte są hydrofobową powłoką DWR oraz odporne są także na promieniowanie UV. Uszyte zostały z lekkiego, elastycznego materiału, który nie krępuje ruchów. Gdy potrzebujesz kompromisu na zmienną, górską pogodę spodnie Highton Zip Off przyjdą Ci z pomocą. 

na przełęczy w Sinej w produktach Regatty

Do tego na szlaku wypróbowałem również lekki softshell firmy Regatta. Wykonany z elastycznego materiału Isoflex, zapewnia doskonałą swobodę ruchów i trwałość. Posiada hydrofobowe wykończenie, które chroni przed lekkim deszczem. Idealny jest do noszenia na spacerach i wędrówkach w sezonie wiosenno-letnim, gdy potrzebujemy się zabezpieczyć przed podmuchami zimnego wiatru. Kurtka męska Nantfeld marki Regatta jest odporna na lekki deszcz, elastyczna i wytrzymała. Specyfikację użytych technologii przeczytacie po kliknięciu w link.

Oczywiście możecie wybrać inne produkty tej niedrogiej, a solidnej marki. Produkty, które przetestowałem pozytywnie polecam, a zakupić je można wraz z innym sprzętem w góry w sklepie internetowym Regatty Polska . A wracając do mej ostatniej górskiej przygody polecam każdemu wyprawę w Niżne Tatry. Często dzikie i zdecydowanie mniej oblegane przez turystów góry, niż popularne Tatry. Tutaj też możecie odbyć długie całodniowe eskapady, osiągając wysokości bliskie dwóch tysięcy metrów. Spotkacie tutaj też mnóstwo kozic, które nie boją się ludzi i ładnie pozują do zdjęć! A widoki powalają i są bardzo urozmaicone. Innych atrakcji dla turystów na Liptowie nie brakuje poza górami! Jaskinie, centra narciarskie, wody termalne i liczne aquaparki itd…

jedna z dziesiątek kozic spotkanych na szlaku

Na koniec jak zawsze zapraszam do obejrzenia fotorelacji z wypadu, który trwał przez 24 km powolnego spaceru podziwiając cuda Matki Natury i czytania innych wpisów o dzikich i majestatycznych górach Słowacji, gdzie można poczuć dzikość i bliskość przyrody. Zatem komentujcie, czytajcie i polecajcie mego bloga. U mnie znajdziecie artykuły o nie oczywistych kierunkach wypraw…Przyjrzyjcie się też marce Regatta Polska. Do zobaczenia na szlaku podczas tego lata, jak ostatnio to miało miejsce ze znajomymi tylko z neta, pod szczytem Bora, pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję mojej niezawodnej GGG za towarzystwo podczas wycieczki. Z górskim pozdrowieniem

Marcogor

A jeśli moja praca Ci się podoba, a wiedza zawarta w artykułach przydaje możesz postawić mi kawę…

 Postaw mi kawę na buycoffee.to

O autorze

marcogor

Bloger z Gorlic, górołaz opisujący swoje górskie wyprawy, zakochany w Tatrach, miłośnik górskich wędrówek i wszystkiego piękna natury. Góry to moja pasja i mój drugi dom.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

TURYSTYKA – GÓRY – PODRÓŻE – BLOG ISTNIEJE OD II.2012

POSTAW KAWĘ MARKOWI

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Pasma Górskie

Translate »