Babia Góra po słowacku, czyli Diablak i Cyl ze Slanej Vody
Dziś chciałbym zabrać Was na wyprawę na jedną z najbardziej kultowych i rozpoznawalnych gór, czyli Babią Górę. Ale chcę przedstawić wejście na ten widziany z daleka i z wielu stron potężny masyw od strony słowackiej. Zdarzyło mi się raz zdobywać w ten sposób szczyt Diablaka w ramach projektu zdobywania Korony Gór Słowacji. Babia Góra to część Beskidu Żywieckiego, ale słowaccy kartografowie ten rejon górski nazywają Orawskimi Beskidami ( Oravské Beskydy ). Jego głównym grzbietem przebiega Wielki Europejski Dział Wodny między zlewiskami Bałtyku i Morza Czarnego i granica polsko-słowacka. Polacy swoją część tego pasma nazywają Beskidem Żywieckim, a Słowacy Beskidami Kysuckimi (część zachodnia) i Beskidami Orawskimi (część wschodnia).
Beskidy Orawskie znajdują się w historyczno-etnograficznym regionie zwanym Orawą. Charakterystyczną cechą Beskidów Orawskich jest występowanie w dolinach torfowisk i młak. Żeby wyruszyć na ten szlak musiałem dojechać do wsi Oravská Polhora, kierując się na Jabłonkę, małe przejście graniczne Winiarczykówka za Lipnicą Wielką oraz Namestovo. W centrum wsi odbija w prawo wąska droga do Chaty Slana Voda, gdzie jest parking i rozejście szlaków. Można dojechać jeszcze dalej na parking Paseky, ale chciałem zrobić fajną pętlę od schroniska, którego zwiedzanie zostawiłem sobie na koniec dnia. Ze Slanej Vody możemy iść bezpośrednio na Babią Górę (Diablaka), albo na Małą Babią Górę (Cyl), dlatego najlepiej jest zaplanować sobie ciekawą pętelkę przez oba te wierzchołki rozległego masywu Babiej Góry.
Mnie i moją ekipę czekała długa i męcząca wycieczka, bo licząca 8 godzin samego czasu przejścia. W czerwcowym upale było to dość wymagające. Na szczyt można dojść czerwonym szlakiem przez Borsučie i Małą Babią Górę (5 godz.) lub żółtym obok gajówki Hviezdoslava (4 godz.). Obie trasy są ciekawe pod względem widokowym, zatem nasza pętla była bardzo atrakcyjna. Wybrałem wejście żółtą trasą i powrót czerwonym szlakiem. Do schroniska Slana Voda można dojechać lub dojść szosą z Oravskiej Polhory – około 2 km. Chata Slaná Voda była niegdyś jednym z obiektów uzdrowiska, w którym wykorzystywano tutejsze słone źródła. Obok schroniska rozpoczyna się też trasa ścieżki dydaktycznej, która towarzyszy żółtemu szlakowi aż na szczyt Babiej Góry.
Od chaty żółte szlaki wiodą razem z czerwonymi przez 50 m szosą. Na najbliższym rozwidleniu dróg za mostkiem skręciliśmy w prawo w Hviezdoslavovą aleję – jest to utworzony w 1974 r. rezerwat przyrody obejmujący gruntową drogę z Chaty Slana Voda do gajówki Hviezdoslava. Szlak prowadzi przez świerkowy las, w górnej części przez ładne polany, na których rosną wspaniałe okazy świerków. Przed końcem alei z lewej strony dochodzi szosa z chaty oraz niebieski szlak. Obie trasy prowadzą razem około 200 m do gajówki, by tam odbić w prawo. Gajówka stanowi oddział Muzeum Orawskiego. Wewnątrz jest niewielka ekspozycja poświęcona wybitnemu słowackiemu poecie związanemu z Orawą – Pawłowi Hviezdoslavowi. A w budyneczku przyległym do gajówki jest mała ekspozycja związana z innym słowackim twórcą – Milem Urbanem.
W węźle szlaków obok obudowanego źródełka i stołu z ławkami szlaki się rozdzielają. Niebieską trasą można dojść wygodną drogą do przejścia granicznego w Stańcowej. Natomiast żółte znaki poprowadziły nas w lewo na szeroką leśną drogę. Na kolejnych dwóch rozwidleniach należy skręcić w lewo. Trasa wznosi się dość łagodnie ponad szumiącym z lewej strony potokiem Bystra i po chwili przekracza po drewnianym mostku jego dopływ, a następnie przecina szeroką stokową ścieżkę. Od tego miejsca podejście robi się strome. Za zrębem ścieżka prowadzi zakosami i wkrótce dociera do granicy rezerwatu ’ Babia Góra”. Tu skręca w prawo w kierunku polany Szczawiny , na której stoi duża wiata turystyczna z miejscem na ognisko. Z łąki poniżej roztacza się piękna panorama Orawy z Jeziorem Orawskim, Magurą Orawską, Wielkim Choczem i Tatrami.
Oczywiście zrobiliśmy tutaj dłuższy odpoczynek, delektując się widokami. Przed nami była najciekawsza część wędrówki ponad lasem, ale zrobiło się też gorąco. Ruszyliśmy dalej mijając dużą płytę piaskowcową zwaną Diablim Stołem, gdzie jest kolejne dogodne miejsce do odpoczynku. ( dwa stoły z ławami, poniżej 100 m źródło). Stąd kamienna dróżka skręca w prawo i trawersując zbocze doprowadza do następnego źródła ponad górną granicą lasu, przy którym możemy podziwiać panoramę Orawy. Obok stoi także kolejna, niewielka wiata. Dalej trasa podąża na wschód, w skos zbocza Babiej Góry do granicy państwowej na południowym stoku. Tutaj szlak skręca w lewo i wspina się wzdłuż granicy.
Dość wyraźne ślady dróżki w kosodrzewinie są pamiątką czasów, kiedy w pobliżu stało schronisko Beskidenverein, obecnie będące w zupełnej ruinie. Żółta trasa mija niewielką wiatkę, a w chwilę potem dociera na wierzchołek Diablaka, czyli kulminację masywu Babiej Góry, mierzący 1725 m. To jeden z najlepszych punktów widokowych w polskich i słowackich górach. Kamienny murek na szczycie jest bardzo przydatny – osłania od silnego wiatru, który wieje tu prawie bez przerwy! Jako, że zdobywałem tę górę ponad 20 razy widoki na Orawę i Beskidy oraz Tatry były mi doskonale znane. Zrobiliśmy kilka fotek i zrobiliśmy sobie długą przerwę obiadową…
Warto zwrócić uwagę na kilka ciekawych pamiątek na szczycie: obelisk z węgierskim napisem postawiony w 1876 r. na pamiątkę 70. rocznicy zdobycia góry przez arcyksięcia Józefa Habsburga, pomnik z 1996 r. z tablicą poświęconą Janowi Pawłowi II oraz wyryty na skalnej płycie napis ku czci marszałka Józefa Piłsudskiego. Zaś w niszy skalnej po północnej stronie Diablaka stoi statuetka Matki Bożej Królowej Babiej Góry. Mało turystów wie o tylu ciekawostkach w kopule szczytowej. W końcu rozpoczęliśmy zejście wzdłuż granicy niebieską trasą, która aż do przełęczy Brona pokrywa się z polskim czerwonym szlakiem. Na głębokie siodło przełęczy schodzi się po grzbiecie szeroką ścieżką wzdłuż tyczek pomiędzy kosodrzewiną. Cały czas możemy podziwiać piękne widoki na prawo i lewo. Z Brony rozpoczyna się krótkie i łagodne podejście na Małą Babią Górę.
Widok potężnej kopuły szczytowej Diablaka z tego miejsca robi niesamowite wrażenie. Z węzła szlaków na szczycie Cyla wychodzi słowacka czerwona trasa, którą mieliśmy schodzić. Niebiesko znakowana graniówka idzie dalej na zachód wzdłuż granicy. Czerwony szlak schodzi z Małej Babiej Góry po łagodnym wyraźnym grzbiecie. Po 500 metrach ścieżka skręca w lewo do lasu, tu zejście jest bardziej strome. Za rezerwatem „Babia Hora” droga staje się wyraźniejsza , ale po chwili należy skręcić w prawo na ledwo widoczną dróżkę. Obok niewielkiego wypłaszczenia stoi nieco zniszczona chatka myśliwska, a trasa prowadzi dalej przez las i wyręby na siodło przełęczy Borsučie. Tuż poniżej jest źródło , przy którym ścieżka skręca w lewo i szeroką drogą leśną podąża wzdłuż potoku Vonžovec.
Schodzimy cały czas w dół, przy domku myśliwskim zaczyna się asfaltowa droga, która chwilę potem przechodzi na drugą stronę potoku. Na skrzyżowaniu kilkaset metrów dalej ( Pod Borkom ) z prawej strony dołączają niebieskie znaki z doliny Kohutovej. Z węzła szlaków schodzimy dalej szosą w dół mijając następny, zamknięty domek myśliwski. Na kolejnej polanie, zwanej Vonžovec trasy rozdzielają się, niebieska prowadzi asfaltem do znanej mi już gajówki Hviezdoslava, a czerwoną schodzimy w pół godziny do Chaty Slana Voda, czyli punktu wyjścia. Jeśli mamy jeszcze siły to warto pospacerować po leżącym w pobliżu schroniska torfowisku ” Rašelinisko Slaná voda”. Ułatwiają to drewniane kładki, ułożone w owal, by zawrócić po nich do punktu startu. Powyżej torfowiska napotkaliśmy jeszcze niespodziewanie zagrodę z hodowlą dzików…
Pozostało nam przejść ostatnie metry asfaltu, by dotrzeć do auta na parkingu. Ale przed odjazdem wstąpiliśmy do chaty posilić się i nawodnić… Schronisko jest bardzo klimatyczne i przyjemne, mogliśmy tam nawet pograć w ping-ponga. Potem już mogliśmy wyruszyć naszym samochodem w drogę powrotną do domu. Kto nie szedł jeszcze tą trasą na Babią Górę to szczerze polecam. Jest odmienna od tych utartych polskich szlaków, a równie piękna. Zrobiliśmy ponad 19 km i ponad 1000 metrów sumy podejść, ale w długi dzień nie trzeba było się śpieszyć. Na koniec jak zawsze zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć z wyprawy i czytania innych wpisów z cyklu KGS. Zostawiam również mapę naszej pętli. A komu wpis się podobał lub okazał się pomocny może postawić mi wirtualną kawę. Z góry dziękuję za wsparcie mojej pracy… Z górskim pozdrowieniem
Marcogor