Z Levočskiej Doliny na Javorinę oraz zwiedzanie Lewoczy

Z Levočskiej Doliny na Javorinę oraz zwiedzanie Lewoczy

Chodząc tyle po górach co ja ciągle muszę szukać nowych celów, by moja górska droga nie była nudna… Mam zaplanowane wiele tras w różnych pasmach górskich, ale stale przeglądam internet w poszukiwaniu nowych pomysłów, by nic mi nie umknęło. W ten sposób wypatrzyłem nową wieżę wybudowaną w Górach Lewockich. Co prawda wcześniej słyszałem o jej budowie, będąc na Ihli jesienią, ale dopiero jak zobaczyłem zdjęcia, że już stoi wybrałem się tam w towarzystwie niezawodnej Gorlickiej Grupy Górskiej. Po latach, gdy ten wspaniale położony teren był niedostępny z powodu obecności tamże poligonu wojskowego, teraz prężnie się rozwija i nadrabia stracony czas, jeśli chodzi o dostępność turystyczną. Najpierw powstało tam mnóstwo tras rowerowych, dzięki wykorzystaniu istniejącej infrastruktury drogowej, a obecnie mamy już coraz więcej szlaków turystycznych.

Wykorzystując te nowe możliwości możemy planować całkiem fajne i okrężne wędrówki. Moja rozpoczęła się w Lewockiej Dolinie, która jest typową osadą turystyczną i miejscem wypoczynku i rekreacji dla mieszkańców miasta Lewocza, które odwiedziłem na koniec dnia. Droga przez malowniczą dolinę ciągnie się do wsi Zavada, a ja zostawiłem auto na leśnym parkingu w miejscu zwanym ” Levočská dolina, Podhrby”. Odbija stąd w lewo, do góry spiska cyklomagistrala o numerze 014.  Ruszyliśmy zatem tą wygodną szutrową drogą w kierunku Chaty Hrby. Na trasie jest kilka polan, na jednej stoi duży krzyż, a z kolejnej mamy ładne widoki na okolicę. Szybko i sprawnie zameldowaliśmy się na szerokim siodle przełęczy, gdzie stoi wspomniana chata. To dom myśliwych, więc niedostępny dla turystów, ale można skorzystać z infrastruktury turystycznej na zewnątrz.

Chata Hrby

Zrobiliśmy tu przerwę na drugie śniadanie wypoczywając przy zadaszonych stołach. Bierze tutaj swój początek żółty szlak prowadzący w stronę głównego grzbietu „Levockich Vrchov”. Dalej prowadziła nas wygodna leśna dróżka, wspólnie ze szlakiem rowerowym o nr. 2889. Wznosiła się ona bardzo łagodnie pod górę i zaprowadziła nas na obszerną, widokową łąkę, ponad lasem. Stoi tutaj zadaszona ławeczka, a widoki są naprawdę czarujące. Krajobraz w ogóle jest w tym miejscu wyjątkowo sielankowy. Oddaliśmy się na długą chwilę delektacji tego piękna, by odkryć później, za małym zagajnikiem, z rzadkim drzewostanem, rewelacyjną panoramę na Tatry. Zobaczyliśmy też stąd nasz cel, czyli wieżę widokową na szczycie Javoriny. Widok tak nas oszołomił, że długi czas trwaliśmy w bezruchu zauroczeni klimatem tej niezwykłej miejscówki! A widać też stąd Kralovą Holę.

widok na Tatry z Brinek

Z tego miejsca zwanego Brinky szliśmy dalej delikatnie w górę, tym razem w większości przez las, ale często przechodziliśmy przez urocze polany, gdzie raz po raz ukazywały nam swój majestat niebotyczne granie tatrzańskie. Odnaleźliśmy tu nawet rosnące dziko krokusy. Minęliśmy odbicie do starej leśniczówki trzymając się szlaku, by dojść do następnej krzyżówki szlaków przy pomniku SNP. Upamiętniono tutaj lotników radzieckich, którzy zginęli w katastrofie samolotu w czasie II wojny św. Dołączał tu czerwono znakowany szlak, którym mieliśmy schodzić. Zrobiliśmy małą przerwę przy schronie turystycznym, by uzupełnić płyny i poszliśmy w dalszą drogę. Biegnie tędy również pątniczy szlak św. Jakuba. Do wierzchołka było już blisko, szliśmy odtąd czerwonym szlakiem, który prowadzi przez ” Sedlo pod Škapovou” grzbietem przez najwyższe szczyty tych gór.

pomnik SNP

My jednak po kilku minutach idąc wzdłuż starego płotu odgradzającego młodnik skręciliśmy ostro w lewo, w stromą ścieżkę, która doprowadza pod nową wieżę widokową. Miejsce jest dobrze oznakowane drogowskazem, więc nie można przegapić. Tak dotarliśmy do celu, tj, pod wieżę na wierzchołku nazwanym Javorina (Marčulina), a mierzącym 1250 m. Kawałek dalej jest główna kulminacja Javoriny , na którą podeszliśmy wygodną ścieżyną. Najpierw interesowało nas jednak wejście na wieżę. Jak się okazało nie była ona jednak całkowicie ukończona. Wstęp na spiralną metalową drabinę na jej szczyt, który znajduje się wewnątrz betonowej rotundy zagradzała nam zamknięta brama wejściowa na kłódkę. A to dlatego zapewne, że trwają tam jeszcze prace wykończeniowe. Obok wieży widokowej stoi też duży krzyż.

wieża na Javorinie

Ale idąc za przykładem licznych turystów ze Słowacji, którzy dotarli tu głównie na rowerach skorzystaliśmy z pozostawionej przez robotników metalowej drabinki, żeby dostać się na pierwsze piętro i już przez przeszkód wejść na samą górę. Nie dziwię się, że cyklistów dociera w to miejsce mnóstwo, gdyż większość tras, także turystycznych to drogi szutrowe lub asfaltowe. A więc raj dla kolarzy, niestety dla turystów mniejszy komfort… Panorama 360 stopni z wieży obejmuje rozległy wachlarz pasm górskich, na czele z widocznymi jak na dłoni Tatrami. Ale widać też Gorce, Pieniny, Niżne Tatry, masyw Magury Spiskiej, Beskid Sądecki i Wyspowy, a nawet Babią Górę. Prawdziwa uczta dla oczu i duszy! Osoby, które nie lubią chodzić po drabinach niech jednak poczekają na oficjalne otwarcie wieży, by nie przeżyć rozczarowania jej niedostępnością. Myślę, że do lata to się stanie!

panorama z wieży na pofałdowane grzbiety Lewockich Wierchów

A zresztą 80 metrów poniżej jest tzw. ” lavička lásky”, czyli ławeczka miłości, skąd także zobaczymy Tatry. Udaliśmy się tam, by porobić fotki, a potem wybraliśmy się na wspomnianą najwyższą kulminację masywu Jaworzyny. Przy ścieżce napotkaliśmy nawet mały, okresowy stawek, ślicznie wyglądający pośród zeschniętych po zimie traw. Idąc z wierzchołka Javoriny dalej prosto wróciliśmy na czerwony szlak, tylko kilkaset metrów poniżej skrętu do wieży. Miejsce to oznakowane jest jako odbicie do Kamiennej Doliny. Możemy stąd zejść do wsi Toryski lub Majerki, albo iść ciągle głównym grzbietem gór. My zawróciliśmy w stronę pomnika SNP, gdzie czerwony szlak schodził w dolinę, gdyż musieliśmy wrócić jakoś do auta. Trasa dalej prowadziła szeroką, szutrową drogą, po której jeździły nawet auta!. Jak się okazało leniwi mieszkańcy Levocy potrafią tu dojechać pod pomnik, by oszczędzić sobie marszu!

stawek pod szczytem Javoriny

Swoją drogą spacer tymi w większości utwardzonymi drogami rozczarował, ale kto mógł przewidzieć, że tak to będzie wyglądać. Trasa wiła się długimi zakosami w głąb Doliny Lewockiej. Minęliśmy tzw. ” Dvorčianka, lúka”, gdzie poniżej było widać kolejną leśniczówkę, których tutaj nie brakuje, by przy schronie turystycznym, gdzie czerwony szlak ostro skręca w prawo, odbić w lewo w kolejną cyklotrasę, tym razem o nr. 8907. Rozejście to nazywa się Kozí hrb. Schodziliśmy coraz niżej, a głębia krajobrazu podobała mi się coraz bardziej. Już nie narzekałem, że stopy bolą od twardego podłoża, gdyż klimat tego niesamowitego pejzażu urzekł mnie całkowicie. Im niżej, tym efektowniej i stromiej wyglądało też urwisko masywu Javoriny, gdzie byliśmy na wieży. A będąc na górze wszystko wydawało mi się takie płaskie… jak to się mówi: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia!

głębia krajobrazu Doliny Lewockiej

Zostawiliśmy za sobą kolejną zadaszoną wiatę turystyczną, by schodzić dalej wzdłuż Peklianskiego potoku, którego przyjemny szum towarzyszył nam, aż do zabudowań w Lewockiej Dolinie. Wcześniej jeszcze przeszliśmy przez piękną i sielską, rozległą polanę z pozostałościami sadów i dawnych podmurówek, zapewne po jakiejś nieistniejącej już wiosce. Na końcu trasy zaskoczyły nas jeszcze ładne stawy rybne i dotarliśmy do głównej drogi z Lewoczy do Zavady. Pozostało nam jeszcze dojście asfaltem 2 km do samochodów pozostawionych na leśnym parkingu powyżej. A na koniec dnia zajechaliśmy jeszcze na rynek w Lewoczy, by zjeść pyszne lody, wypić kawę przed powrotem do domu i pozwiedzać cudowną starówkę tego średniowiecznego miasta! A jest tam co obejrzeć, co opisałem już kiedyś we wpisie o Marianskiej Horze

ratusz i kościół św. Jakuba w Lewoczy

Levočské vrchy oferują turystom spokój i ciszę, czego ciężko obecnie doświadczyć w polskich górach. To także raj dla rowerzystów, zatem polecam dla lubiących aktywność i święty spokój! Na koniec jak zawsze zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć z wypadu oraz czytania o innych moich wycieczkach. Może znajdziecie coś dla siebie na majowe wędrówki. Zachęcam także do obejrzenia filmu z panoramą z nowej wieży widokowej na Javorinie. Nieodległa zbytnio Słowacja oferuje naprawdę tysiące kilometrów nie obleganych przez turystów szlaków! Zatem do zobaczenia gdzieś tam w cudnych plenerach, czy górskich bezdrożach… A komu się podoba moja praca może postawić mi kawę. Z górskim pozdrowieniem

Marcogor

 

 
Postaw mi kawę na buycoffee.to

 

O autorze

marcogor

Bloger z Gorlic, górołaz opisujący swoje górskie wyprawy, zakochany w Tatrach, miłośnik górskich wędrówek i wszystkiego piękna natury. Góry to moja pasja i mój drugi dom.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

TURYSTYKA – GÓRY – PODRÓŻE – BLOG ISTNIEJE OD II.2012

POSTAW KAWĘ MARKOWI

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Pasma Górskie

Translate »