Dokąd zmierzacie Tatry moje
W ostatnich dniach turystów tatrzańskich, a zwłaszcza ich część bardziej świadomą i stawiającą sobie coraz wyższe cele obiegła niedobra wieść, o kradzieży łańcuchów ułatwiających wejście na Łomnicę, a więc drugi co do wysokości szczyt Tatr. Co prawda nie ma tam szlaków znakowanych, ale jeśli są sztuczne ułatwienia, to znaczy, że można tam bezpiecznie wejść. Z czego korzystało wielu wysokogórskich, wytrawnych turystów. Ostatnio idąc na Baranie Rogi też stwierdziłem naocznie fakt usunięcia kilku metrów łańcucha, w newralgicznych miejscach. Pozostały po nich tylko kotwy. Łańcuch na Łomnicy także zniknął w niewiadomych okolicznościach i obecnie zostały jedynie wbite w skały specjalne stalowe kotwy. I przynajmniej na razie wszystko wskazuje na to, że stalowe zabezpieczenia ktoś ukradł. A to dla osób wchodzących na słowacką Łomnicę może okazać się fatalne w skutkach.
Całe zdarzenie pod Tatrami jest głośno komentowane i wszyscy podkreślają, że to w ostatnich czasach kolejny incydent w Tatrach. Tylko w te wakacje chuligani sprayami zamalowali szlak do Morskiego Oka, inni pijani turyści kąpali się w Czarnym Stawie nad Morskim Okiem. Czy fala chamstwa, głupoty i zwykłej chuliganerki dotarła i tutaj? Teraz – na Słowacji z kolei znika 40 metrów łańcucha zapewniającego turystom bezpieczeństwo. Choć pojawiają się i takie głosy, że mogli to zrobić słowaccy przewodnicy źli na polskich turystów, którzy na Łomnicę mimo nakazu – chodzą bez przewodnika górskiego. Słyszeliście zapewne wszyscy o trwającej akcji uświadamiającej turystom ciężki żywot koni zaprzęganych do wozów, które wywożą ludzi nad Morskie Oko. Protest na portalach społecznościowych, rozdawanie ulotek na Krupówkach ma skłonić ludzi do bojkotu tego środka transportu. Czy to się uda pokaże czas. Wczoraj właśnie dotarła do opinii publicznej kolejna drastyczna relacja, o cierpiącym, rannym koniu na drodze Balzera. Słynny jest już w internecie filmik ukazujący śmierć jednego z koni. Tylko od nas samych, wspólną pracą nad przemianą ludzkiej mentalności pomożemy zakończyć ten proceder.
Ludzie się zorganizowali i robią coś wspólnie, dla słusznej sprawy, chociażby tworząc stronę na ten temat na Facebooku. Może pora zorganizować się również i uświadomić władzom parków narodowych w Tatrach, że zamykanie szlaków w górach i niszczenie pomocnego turystom żelastwa nie prowadzi do niczego dobrego. Powinno być wręcz odwrotnie, dostępnych dróg i ścieżek powinno przybywać, żeby rozładować olbrzymi ruch turystyczny w tym rejonie górskim. Rekordowa liczba turystów w Tatrach w ostatni długi weekend, powinna zmusić ludzi na stanowiskach do myślenia! Bo niby dlaczego część Tatr ma być tylko dla wybrańców? Bo są tam rezerwaty…myślicie, że nie ma tam ścieżek? Są, ale oczywiście dostępne dla swoich. Góry mają być dla ludzi, a to co się dzieje ostatnio…ręce opadają. Na temat łańcuchów na Łomnicy fajnie wypowiedział się pewien wspinacz na jednym z forów:
Nigdy tym szlakiem nie wchodziłem, ale kilkanaście razy schodziłem – zawsze w pełni legalnie – po wspinaczce. Po deszczu lub w przy sporym zmęczeniu łańcuchy bywały pomocne, ale bez przesady – taternik poradzi sobie i bez nich. Nie mniej jednak, zdjęcie ich – to zwykłe chamstwo i elementarny brak zdrowego rozsądku wśród słowackich przewodników (nie oszukujmy się nikt inny tego nie zrobił, mało tego jakby poszukać to z pewnością łańcuchy leżą gdzieś pod ścianą bo oczywistym jest że nikt ich nie znosił, tylko odpiął i wywalił), którzy zdaje się zapomnieli że pogoda bywa różna, kolejka nie kursuje zawsze, a na Łomnicy cały czas jest kilka osób, dla których droga na Łomnickie Ramię jest praktycznie jedyną drogą zejścia. Niech któryś z pracowników dostanie choćby zapalenia wyrostka, w środku nocy i w szalejącej burzy – bez łańcuchów ani sam nie zejdzie, ani inni pracownicy go nie zniosą …
Nic dodać, nic ująć, niech zwycięży w końcu zdrowy rozsądek! Z górskim pozdrowieniem
Marcogor
Tak na chłopski rozum. Kto mógłby to zrobić. Turysta? Raczej nie, bo po wchodzącemu czy schodzącemu z nieznakowanego szczytu tatrzańskiego dodatkowe obciążenie (w tym przecinarka do cięcia łańcuchów). Moim zdaniem (jak w większości spraw) chodzi tutaj o pieniądze
Dokładnie – też uważam, że w tym wszystkim chodzi wyłącznie o pieniądze… niestety…
Tak, jak już wspomnieli poprzednicy, wszystko rozbija się o pieniądze. Łańcuchy nie zostały ukradzione tylko ściągnięte. Dzięki temu zabiegowi, turyści mają niejako zostać zmuszeni do korzystania z usług przewodników górskich. Wiadomość o kradzieży łańcucha jest tylko plotką 🙂 Pozdrawiam.