Spacer z Hervartova na szczyt Żobraka, czyli cuda Cergova
Blisko granicy z Polską, w trójkącie Muszyna- Bardejów- Preszów leży malownicze pasmo Gór Czerchowskich, czyli popularny Cergov. Góry nie za wysokie, typu beskidzkiego, do łazikowania przez cały rok. Bardzo lubię tam powracać, gdyż mam blisko z racji zamieszkania w Beskidzie Niskim, a walory jakie ma do zaoferowania Cergov, czyli spokój, dzikość, brak tłumów turystów są nie do przecenienia. Gdy po długiej przerwie mogłem znowu odwiedzić moją drugą, przybraną Ojczyznę, czyli Słowację, to pasmo stało się oczywistym pierwszym wyborem. Pojechałem na obrzeża Gór Czerchowskich, 60 kilometrów od domu, do miejsc, gdzie jeszcze o dziwo nie byłem…
Każdy zna stare i zabytkowe miasto Bardejów z przepiękną średniowieczną starówką, z centralnie położonym rynkiem, otoczonym obronnymi murami. Jednak już mało kto słyszał o wsi Hervartov, znajdującej się 10 km dalej w kierunku Preszowa. Tam właśnie udałem się tym razem na swoją krótką wycieczkę. Ta mała wieś gminna skrywa w sobie zabytek klasy 0. Właśnie obok niego , w samym centrum wioski, na małym parkingu zostawiłem samochód. W pobliżu jest wiata turystyczna, drogowskazy i kilka tablic edukacyjnych zawierających informacje o atrakcjach krajoznawczych regionu historycznego Szarysz. Od zwiedzania największej perły Hervartova rozpocząłem swoją wędrówkę. Mowa o drewnianym kościele katolickim pw. św. Franciszka z Asyżu z 1500 r., zapisany wraz z innymi drewnianymi świątyniami w słowackich Karpatach na listę światowego dziedzictwa UNESCO w 2008 r.
Obszedłem ją dookoła skrupulatnie fotografując, gdyż nawet jej wygląd i kubatura robią wrażenie. Zbudowana została na przełomie XV i XVI w., zapewne w 1500 r. Drewniany, budowany na zrąb z belek z drewna cisowego, z wieżą konstrukcji słupowej, stanowi klasyczny przykład gotyckiej architektury sakralnej Zachodnich Karpat. Dachy nad nawą i prezbiterium, namiotowy dach wieży oraz trzon wieży kryte są gontem, ściany nawy i prezbiterium oraz podstawy wieży i jej nadwieszonej izbicy szalowane zaś pionowymi deskami. Na kalenicy dachu nawy jest ośmioboczna wieżyczka sygnaturki. Wewnątrz znajduje się gotycki, malowany ołtarz skrzydłowy z lat 1460-1470 i obraz pt. „Ostatnia Wieczerza” z 1653 r. Na stropie występuje cenna polichromia z 1596 r. Malowidła na ścianach, nieco młodsze, pochodzą z 1665 r. i przedstawiają m.in. walkę św. Jerzego ze smokiem.
Zjeździłem już trochę Słowację wzdłuż i wszerz i ten kościołek należy zdecydowanie do najwybitniejszych zachowanych dzieł kultury sakralnej! Zresztą jest to jeden z najstarszych i najcenniejszych zabytków drewnianej architektury w tym kraju. Zwiedzanie wnętrza możliwe jest tylko z opiekunem świątyni w wyznaczonych godzinach przez cały tydzień. Numer telefonu znajdziecie na budynku. Akurat trafiłem na dobry czas tego sobotniego popołudnia… a potem ruszyłem w górę wioski, aby zrealizować drugą część planu, czyli zdobycia jakiejś górki!
Z samego parkingu przy kościele wychodzi czerwony szlak, który pokrywa się z drogą krzyżową, która kończy się na przełęczy pod szczytem. Zwieńczona jest krzyżem i ładnym rzeźbami Matki Bożej i Jezusa. A po drodze mamy stacje, czyli małe kapliczki na drzewach, jest też kilka miejsc na odpoczynek, w postaci zadaszonych wiat. Po wyjściu ponad wieś otworzyła się przede mną pierwsza panorama, w kierunku Stebnickiej Magury. Na skraju lasu postawiono krzyż z ławeczką, gdzie zapewne rozpoczyna się droga krzyżowa. Rzeczywiście z tego miejsca, zwanego Styrek mamy strome podejście, którego się nie spodziewałem…
Szedłem powoli do góry mijając kolejne kapliczki, na dole było sucho, ale im wyżej pojawiało się więcej śniegu, przecież to był marzec. Po jakimś czasie w gęstym lesie pojawiała się pierwsza wiata, gdzie mogłem odpocząć, nazwana Sklynaruv Laz. Tutaj podejście stało się dużo łagodniejsze, ale musiałem uważać na pojawiający się lód. Następna wiata turystyczna pojawiła się dość szybko, nazwano ją Jancikova. Odtąd już miałem blisko na siodełko w grzbiecie podpisane na drogowskazie jako sedlo Chvala Bohu. Stąd została mi 200 metrów prostego podejścia do wieży widokowej, ale najpierw skręciłem w prawo, żeby zdobyć właściwy wierzchołek Žobráka (921 m n.p.m.) Szczyt wznosi się na wschodnim skraju centralnej części Gór Czerchowskich. Jest to kulminacja kończąca grzbiet ciągnący się na północ od szczytu Čergov przez Bukový vrch. Jest zalesiony, ale na pobliskiej przełęczy Žobrák (910 m n.p.m.) odnajdziemy wspomniany punkt widokowy.
Z wierzchołka z tabliczką szczytową zbiegłem z powrotem i ruszyłem właśnie na właściwą przełęcz. Najpierw dołączył z prawej strony niebieski szlak z miejscowości Kriże, by po chwili obydwa doprowadziły mnie do celu wspinaczki. Pierwsze napotkałem miejsce kultu, będące wspomnianym zakończeniem drogi krzyżowej, a potem na otwartym terenie dojrzałem wieżę widokową, a właściwie to dwie, gdyż obok wyższej, nowej wybudowanej niedawno, stoi także stara wieża, na której jak się okazało byłem kiedyś dawno temu… ale podejściem z innej strony, jak to pamięć człowieka zawodzi, jednak latka płyną! Dookoła dwóch wież teren jest zagospodarowany fenomenalnie pod względem turystycznym.
Są wiaty, w tym nowa zadaszona, typu okraglak, z murowanym, opuszczanym grillem, mnóstwo ławek i stołów, także pod wieżą do wykorzystania na różne pikniki, w końcu z wioski bardzo tu blisko, bo tylko 3 km. Z boku wieży jest też wejście na małą zamykaną salę, gdzie może przenocować kilka osób! Tam też odnalazłem księgę wpisów. Dodam jeszcze, że przy starej wieży też są ławki i stoły oraz miejsce na ognisko. Mnóstwo również narąbanego drzewa, po prostu istny raj do biwakowania. Wszedłem w końcu na trzykondygnacyjną wieżę zobaczyć widoki, jakie oferuje. Przejrzystość może nie była za dobra, ale okoliczne szczyty Cergova były widoczne oraz wierzchołki Ondavskiej Vrchoviny, a także pobliskie miejscowości w dolinach.
Po zaspokojeniu swego górskiego głodu mogłem rozpocząć odwrót tą samą trasą. W dół schodziło się bardzo przyjemnie, więc cały spacer trwał trzy godziny, idealnie na popołudniowy wypad. Na koniec jeszcze pokręciłem się troszkę po wsi odkrywając piękne, stare mini spichlerze z piwniczkami, które stoją obok siebie niedaleko kościoła. Jak wyjaśnił mi napotkany tubylec do dziś służą mieszkańcom jako mini magazyny i piwnice na produkty rolne. Sympatyczny Słowak zabrał mnie nawet do środka jednej, by pokazać wnętrze, w której zachowały się żarna. Kto nie wie co to takiego, niech zapyta babcię lub dziadka… A w piwnicy już pod kłódką pan Janek przechowuje wino! Ale nie zdradzę w której to, żeby nie ściągnąć na ten malutki Hervartov nieprzebranej rzeszy turystów.
Tak się zakończyło to przyjemne popołudnie, w pierwszych nieśmiałych promieniach wiosennego słońca. Na koniec jak zawsze zapraszam Was do obejrzenia fotorelacji w eskapady, a także odtworzenia filmu z drona mojego kolegi, który był tu tydzień wcześniej i zrobił bardzo ładne ujęcia z lotu ptaka. Polecam też te góry, zawsze blisko i pod ręką na szybką wycieczkę, gdy nie macie planów… Cergov, godzinę jazdy z Gorlic to jest to! Kto ma ochotę może postawić mi kawkę, bym nie zasnął podczas długo godzinnych prac nad każdym artykułem. 🙂 Z górskim pozdrowieniem
Marcogor