Szlakiem Orlich Gniazd
Szlak Orlich Gniazd to szlak turystyczny przebiegający przez województwa małopolskie i śląskie. Rozpoczyna swój bieg w Krakowie, kończy w Częstochowie. Ma długość 163,9 km. Nazwę zawdzięcza leżącym na jego trasie ruinom zamków i warowni, nazywanych Orlimi Gniazdami ze względu na ich usytuowanie na skałach dochodzących do 30 metrów wysokości. Szlak ten został opisany i utworzony przez Kazimierza Sosnowskiego, jednego z najwybitniejszych polskich propagatorów turystyki pieszej, krajoznawcy, założyciela wielu schronisk, twórcy szlaków i autora przewodników. Widnieje pod numerem pierwszym w ogólnopolskim rejestrze znakowanych szlaków pieszych. Ta pozycja wynika z ukształtowania terenu, obecności licznych ostańców skalnych, jaskiń oraz zabytków.
Korzystając z okazji, że wycieczkę w te piękne rejony kraju organizowało miejskie koło PTTK postanowiłem zgodnie z planem wyjazdu zwiedzić kolejne cudne zamki na Jurze. Odwiedziłem już kilka razy Ojcowski Park Narodowy, co nawet opisałem tutaj. Tym razem miałem poznać ruiny i skałki bliżej Częstochowy, w płn-zach. części Wyżyny Krakowsko- Częstochowskiej. To właśnie tu znajdują się największe dawne warownie jak Ogrodzieniec, czy Olsztyn. Nasza grupowa wycieczka rozpoczęła się właśnie na wizycie w tym ostatnim, położonym najbliżej Częstochowy. Ze wzgórza zamkowego widać nawet klasztor na Jasnej Górze. Król Kazimierz Wielki podjął się zadania stworzenia systemu obronnego zabezpieczającego granice, ważniejsze szlaki handlowe i zaludnione obszary Małopolski. Co najmniej kilkanaście twierdz powstało właśnie na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej z konieczności obrony handlowego traktu z Krakowa do Wielkopolski, jak i pobliskiej granicy państwa.
Pierwsza wzmianka o zamku olsztyńskim pochodzi z 1306 r. Do dziś z zamku zachowały się mury części mieszkalnej, wieże: cylindryczna i kwadratowa, fragmenty murów budynków gospodarczych, częściowo także piwnice oraz odkryte w czasie badań archeologicznych fundamenty kuźnicy i ślady dymarek. Istnieje też podziemny, obecnie niedostępny tunel pod ruinami. Świetnie prezentuje się ze wzgórza zamkowego panorama okolicznych górek i skałek, gdzie bardzo często można spotkać wspinaczy. Wapienne skały, tzw. ostańce przybrały tu nieraz fantazyjne kształty, a ludzie nadali im bajkowe nazwy, jak Maczuga Herkulesa, czy Diabelskie Kowadło. Na wieżę kwadratową można obecnie wyjść za drobną opłatą i zobaczyć tereny zamkowe z wysokości. Przy ruinach stoi zajazd, gdzie jest także duży parking i stąd najszybciej dostaniemy się na teren ruin.
Po zwiedzaniu tego niezwykłe pięknego zamku ruszyliśmy naszym autokarem w dalszą podróż. Kolejnym punktem programu było przejście się Doliną Wiercicy. To bardzo spokojna dolina, gdzie można było się wyciszyć po emocjach na zamku. Wzdłuż biegu potoku Wiercica istnieją liczne stawy hodowlane pstrągów, które jeszcze dodają uroku przejściu tej trasy. Po drodze spotkamy też liczne jaskinie, z których najbardziej znana jest Jaskinia na Dupce. W pobliżu odnajdziemy również Bramę Twardowskiego, najbardziej rozpoznawalny ostaniec skalny. Na naszej drodze odkryliśmy też Grodzisko skalne Osiedle Wały, wywierzyskowe źródła, np. źródło spełnionych marzeń, czy Grotę Niedźwiedzią i na końcu trasy w miejscowości Złoty Potok – Pałac Raczyńskich, który kiedyś należał do Zygmunta Krasińskiego.
Po tym przyjemnym spacerze podjechaliśmy do następnego zamku, a konkretnie do Bobolic. To najlepszy przykład odrestaurowanego zamku. Budowla została odbudowana przez senatora Laseckiego i jego rodzinę, obecnych właścicieli zamku. W czerwcu 2011 r. relacja z rekonstrukcji pojawiła się w światowych mediach. Oficjalne otwarcie zamku po dwunastu latach prac nastąpiło 3 września 2011 r. Odbudowa została zrealizowana pomimo braku jakichkolwiek planów, szkiców czy rysunków zamku; jego kształt odtworzono na podstawie zachowanych ruin, posiłkując się wiedzą historyków i archeologów. W pracach wykorzystywano wyłącznie tradycyjne materiały (głównie kamień wapienny), opracowano też specjalną zaprawę murarską. Sama rekonstrukcja wzbudzała i nadal wzbudza spore kontrowersje i krytykę różnych środowisk. Obiekt jest określany jako Disneyland, specjaliści zwracali uwagę na brak zachowanych źródeł odnośnie dawnego wyglądu.
Mi akurat to co zobaczyłem bardzo się podobało, ale jestem zwykłym turystą, a nie historykiem. Dzięki odbudowie możemy zwiedzać teraz także komnaty zamkowe, ale za dodatkową opłatą. Wnętrze mogła wyposażyć firma http://www.grupainterio.pl/, która zajmuje się tym kompleksowo. Obok zamku znajdziemy olbrzymie zaplecze gastronomiczno- noclegowe, jest także duży parking. Zamek leży na stromym, skalistym wzgórzu (360 m n.p.m.). Składa się z dwukondygnacyjnego budynku mieszkalnego z cylindryczną basztą. Dach zamku jest pokryty czarną dachówką. Do zamku prowadzi most zwodzony ponad suchą fosą, a całość otaczają mury z blankami zbudowane z miejscowego białego wapienia. Zaledwie dwa kilometry dalej leżą ruiny zamku w Mirowie. Zamki połączone są pasem skałek mirowskich, ulubionym miejscem adeptów wspinaczki. Według legendy zamki połączone są także podziemnym tunelem, ale legend nie brakuje na żadnym zamku. Ruszyliśmy ścieżką poniżej grzbietu pasa mirowskich skałek. To była kolejna przyjemna przechadzka.
Ścieżka między zamkami wiodła wśród fantazyjnych ostańców i ciekawej roślinności. W połowie drogi obejrzeliśmy jaskinię Stajnię, znaną z odkrycia pozostałości człowieka kopalnego o cechach klasyfikowanych jako neandertalskie. A chwilę później ukazały się oczom kolejne bajkowe ruiny zamku w Mirowie, który również zakupił ród Laseckich. W 2006 r. rodzina Laseckich – obecnych właścicieli zamku – rozpoczęła prace zabezpieczające mające na celu ratowanie tego zabytku. Obecnie nie jest możliwe zwiedzanie wnętrza zamku, który ze względu na zagrożenie jakie stwarza dla turystów, musiał zostać ogrodzony. Docelowo zamek w Mirowie zostanie udostępniony dla ruchu turystycznego, planowana jest również częściowa rekonstrukcja zawalonych ścian. W zabezpieczonych i zaadaptowanych pomieszczeniach znajdzie się centrum obsługi turystycznej oraz muzeum. Ale jego stan obecny bardzo przypadł mi do gustu. To kolejny wspaniale prezentujący się na wzniesieniu, ze skałkami w tle zabytek na Szlaku Orlich Gniazd. Skojarzyło mi się w tym miejscu, jakże trafiona jest nazwa dla tego szlaku.
Stąd udaliśmy się do ostatniej atrakcji w planie wycieczki, tj. do Ogrodzieńca, największego i najwspanialszego zamku na całym jurajskim szlaku. Stoi we wsi Podzamcze, około 2 km na wschód od Ogrodzieńca. Zamek został wybudowany w XIV-XV w. przez ród Włodków Sulimczyków. Oprócz tego zamek leży na najwyższym wzniesieniu Jury Krakowsko-Częstochowskiej – Górze Zamkowej (Góra Janowskiego) wznoszącej się na 515,5 m n.p.m., więc i ten kąsek do korony udało się zaliczyć. Pierwsze umocnienia stanęły tu za panowania Bolesława Krzywoustego i przetrwały do 1241 r., kiedy to najazd tatarski zrównał je z ziemią. Na ich miejscu w połowie XIV w. zbudowano zamek gotycki – siedzibę rodu rycerskiego. Warownia była doskonale wkomponowana w teren: z trzech stron osłaniały ją wysokie skały, a obwód zamykał kamienny mur, wjazd prowadził wąską szczeliną między skałami.
Zwiedzanie zamku zajmuje trochę czasu. Przejście wszystkich komnat, na kilku poziomach, nieraz z wykorzystaniem metalowych schodów i poręczy musi tak wyglądać. Przewodnik, który nam towarzyszył przez cały dzień szczegółowo opisywał przeznaczenie wszystkich zrujnowanych pomieszczeń. Dzięki niemu poznaliśmy także słynną legendę zamkową. Zdaniem niektórych badaczy zjawisk paranormalnych zamek Ogrodzieniec jest miejscem nawiedzonym, gnieżdżą się tu siły mroczne i potężne. Słynny Czarny Pies z Ogrodzieńca pojawia się niekiedy nocami, biegnąc po murach i wokoło ruin zamku. Wedle relacji osób, które miały okazję widzieć owo widmo, jest to czarny pies, wielkością znacznie przekraczający rozmiary psa, nawet bardzo dużego, jego oczy płoną, a biegnąc ciągnie za sobą ciężki łańcuch. Zjawa ma ponoć być duszą kasztelana krakowskiego Stanisława Warszyckiego. Co ciekawe – kasztelan straszy także niedaleko ruin zamku w Dankowie jako jeździec bez głowy.
Przed samym zwiedzaniem ruin, co związane było z płatnym wejściem, z kolegą Mariuszem obeszliśmy zamek dookoła, podziwiając mnóstwo skałek o niezwykłych kształtach i nazwach, jak Niedźwiedź, Zakonnik, Gołębnik, Czubata, Dwie Siostry, czy wreszcie Mała i Wielka Cima. Skały te zostały nazwane tak przez pierwszych eksploratorów, gdyż kojarzyły się ze słynnymi Tre Cime Di Lavaredo we włoskich Dolomitach. Drogi na tych pięknych ostańcach należą do najtrudniejszych w całej Jurze. Podzamcze jest jednym z najpopularniejszych miejsc wspinaczkowych w Polsce. Znajduje się tu ponad 300 dróg wspinaczkowych o różnych stopniach trudności. Mogliśmy podziwiać nawet wspinaczy w akcji. Natomiast na koniec zwiedzania odwiedziłem jeszcze salę tortur, z ciekawą wystawą narzędzi tortur.
Obok zamczyska znajdują się tereny rekreacyjne, z różnorodnymi atrakcjami, więc można spędzić tu czas rodzinnie, co czynią miejscowi. W wiosce znajdziemy też bogatą ofertę gastronomiczną i właśnie zasłużonym obiadem na koniec dnia zakończyła się oficjalna część wycieczki. Pozostał tylko powrót autokarem do domu. Muszę przyznać, że polskie zamki i warownie oraz fantazyjne skały górujące nad spokojnymi dolinami także są bardzo atrakcyjne turystycznie. Zresztą nieraz schodzę z gór, żeby poznawać takie perełki. W końcu mam duszę krajoznawcy, który wszędzie chce być i wszystko zobaczyć na własne oczy. Jura oraz Szlak Orlich Gniazd to chyba najpiękniejsze regiony kraju dla miłośnika gór i natury. Na koniec zapraszam do obejrzenia fotorelacji z eskapady. Z górskim pozdrowieniem
Marcogor
Te zamki bardzo mi się podobają. W ogóle cała okolica jest bardzo urokliwa. Czytałam ostatnio, że jest też Szlak Orlich Gniazd w wersji rowerowej. Projekt do zrealizowania w niedalekiej przyszłości 🙂
Miałam kiedyś w planie wycieczkę rowerową Szlakiem Orlich Gniazd, ale skończyło się na Ojcowskim Parku Narodowym i Tenczyńskim Parku Krajobrazowym 🙂 Zdjęcia świetne, piękna wycieczka 🙂
Oj tak Szlak Orlich Gniazd i cała Jura Krakowsko Częstochowska to jeden z piękniejszych regionów w Polsce jakie widziałem. Niby blisko aglomeracji,a jednak bez problemu można znaleźć miejsca spokojne, z dala od ludzi. Mieliśmy okazję rowerem przejechać część śląską Jury i pomyślałem, że być może kogoś zainteresuje kilka praktycznych porad. Pozwolę sobie podrzucić, mam nadzieję, żę nie macie nic przeciwko: http://kolemsietoczy.pl/jura-krakowsko-czestochowska-ciekawe-miejsca-co-zobaczyc-szlaki-noclegi/