Wejście na Veľką Knolę i Šulerlocha w Słowackim Raju

Wejście na Veľką Knolę i Šulerlocha w Słowackim Raju

Kolejny wiosenny wypad z Gorlicką Grupą Górską zaowocował poznaniem wschodnich krańców Słowackiego Raju. Ale tym razem nie szwędaliśmy się po cudnych kanionach, pełnych wodospadów, ale weszliśmy na jeden z trzech najwyższych szczytów Veľką Knolę oraz zwiedziliśmy jedno z głównych miast Spisza – Nową Wieś Spiską, w historycznym regionie Spisz. Odkryliśmy też ciekawą wieżę widokową z genialną panoramą na niewielkim szczycie Šulerloch. Pierwszy wiosenny wypad z wesołą gromadką członków GGG zakochanych w górach tak jak ja dostarczył więc mnóstwo pozytywnych wrażeń. Ale opiszę po kolei jak to wyglądało bardziej szczegółowo.

centrum Spiskiej Nowej Wsi, widok z wieży

Dojechaliśmy do wspomnianego miasta będącego bramą Słowackiego Raju. Spišská Nová Ves to centrum turystyczne regionu i bardzo ładne miasteczko leżące w Kotlinie Hornadzkiej nad Hornadem. Miasto będące istotnym centrum kulturalnym posiada też godne uwagi zabytki, zlokalizowane przy głównym rynku i przylegającym do niego parkiem. Rankiem rozpoczęliśmy naszą wycieczkę właśnie od zwiedzania starówki. Po zaparkowaniu auta w rynku wszystko mieliśmy pod nosem. Wystarczyła godzinka na zobaczenie wszystkich atrakcji. Najpierw był to zbór ewangelicki z końca XVIII w. Murowany na planie krzyża greckiego o zaokrąglonych narożnikach, został zbudowany w stylu klasycystycznym w latach 1790-1796. W tym pięknym budynku na chórze muzycznym, za prospektem organowym, znajduje się cenna biblioteka dawnego gimnazjum ewangelickiego w Nowej Wsi Spiskiej. Wyszliśmy tam, by zobaczyć wnętrze kościoła z góry.

zbór ewangelicki

Kolejnym przystankiem był klasycystyczny ratusz z XIX w. Wolnostojąca, murowana, trzykondygnacyjna, klasycystyczna budowla na rzucie prostokąta, wzniesiona została w latach 1777-1779 na miejscu starszego domu handlowego. Za nią stoi rzymskokatolicki kościół pw. Wniebowzięcia NMP z XIV w. z najwyższą wieżą kościelną na Słowacji (87 m). Zbudowany w II połowie XIV w., następnie kilkakrotnie odbudowywany i przebudowywany. Ostatnia przebudowa miała miejsce pod koniec XIX w., w wyniku której zostało dodane strzeliste, neogotyckie zwieńczenie wieży, z galeryjką i pinaklami. W architekturze wnętrza dominuje neogotyk, w szczególności zwraca uwagę gotyckie sklepienie gwiaździste. Wieża kościoła, na rzucie kwadratu została przebudowana w latach 1892–1893. Na jej czterech ścianach znajduje się aż siedem tarcz godzinowych, napędzanych jednym, wspólnym mechanizmem zegarowym. Niestety tej niedzieli wejście na nią było zamknięte.

Reduta w Spiskiej Nowej Wsi

Następnym przystankiem była secesyjna tzw. „Reduta” z przełomu XIX i XX w. ; tj. okazała, wielozadaniowa budowla miejska. Jest to składająca się z wielu brył murowana budowla, usytuowana na planie prostokąta, którego narożniki podkreślają cztery wieże. Centralną część zajmuje dzisiejsza sala koncertowa, pełniąca dawniej rolę reprezentacyjnej sali miejskiej i sali balowej, nakryta częściowo dachem łamanym. Obecnie budowla, gruntownie remontowana w l. 80. XX w., jest siedzibą Teatru Spiskiego (słow. Spišské divadlo). Olbrzymia bryła zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Poszliśmy potem dalej w głąb rynku obejrzeć jeszcze rzymskokatolicki kościół pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny z lat 1727–1731.

dzwon na rynku ze słynnej szkoły ludwisarskiej

Później zawróciliśmy drugą stroną rynku by zobaczyć gotycki Dom Prowincyjny z XV w.; obecnie mieści się tam Muzeum Spisza. Takich ładnych budynków w rynku jest zresztą więcej, gdzie warto jeszcze odnaleźć barokową kolumnę maryjną z 1724 r. Oczywiście jest tu także wielki monument poświęcony żołnierzom Armii Radzieckiej- wyzwolicielom miasta… Miałem ochotę wpaść jeszcze do stylowej kawiarenki na gorącą czekoladę, ale pora była zbyt wczesna, żeby była otwarta. Zatem pojechaliśmy autami dalej zdobywać góry! Musieliśmy dojechać na przełęcz Grajnár, skąd planowałem wyjście na szczyt nazywany Veľká Knola.

Muzeum Spisza

Należało się kierować ze Spiskiej Nowej Wsi w kierunku Dobszyny, by licznymi serpentynami dotrzeć na wysoko położone siodło przełęczy, bo ponad 1000 m.n.p.m! Jest tu duży parking, bowiem w zimie startują tutaj liczne trasy narciarstwa biegowego. Na polanie nad siodłem przełęczy stała przez wiele lat leśniczówka, spalona w czasie słowackiego powstania narodowego. Później zbudowano na przełęczy niewielki gościniec „Javor” z kilkoma miejscami noclegowymi, od 1995 r. nieczynny, a od 2011 niestety w ruinie. Na przełęczy stoi również niewielki pomniczek, upamiętniający lotniczą tragedię, jaka wydarzyła się w tym rejonie wieczorem 6 listopada 2002 r., kiedy to zderzyły się tu w locie dwa samoloty MiG-29 Armii Słowackiej, Znajdziemy też tu wiatę turystyczną i oczywiście drogowskazy, gdyż przełęcz jest ważnym węzłem szlaków turystycznych.

na przełęczy Grajnar

Wychodzi stąd niebiesko znakowany szlak w grupę górską Knoli. Centralnym elementem grupy jest masyw Wielkiej Knoli (1266 m n.p.m.), który na północnym zachodzie poprzez przełęcz Pukanec łączy się z grupą Havranie Vrchy. Trasa ta nazwana jest Chodnikiem Arnosta Guldana, znamienitego członka Klubu Słowackich Turystów. Szeroka droga wyprowadziła nas szybko przez niski las na widokowe łąki poniżej wierzchołka Małej Knoli. Otwarła się tutaj niespodziewana panorama na morze chmur pod nami! Dlatego rozpocząłem dzień od zwiedzania miasta, gdyż jechaliśmy rano we mgle. Nagle byliśmy ponad nimi i wyglądało to obłędnie. Postanowiliśmy zdobyć Małą Knolę ścieżką na dziko, by mieć jeszcze lepsze widoki.

pod Małą Knolą

To nie było trudne, gdyż trzeba było zboczyć tylko dziesięć minut w bok, by cieszyć się do woli genialną panoramą ponad chmurami! Zabawiliśmy tam trochę i chmury zaczęły się przerzedzać ukazując nam także odwiedzone wcześniej miasto. Po tym boskim spektaklu, który smakował jeszcze lepiej, gdyż dzieliłem go z cudownymi kamratami z mojej grupy górskiej, wróciliśmy szybko na szlak. Droga doprowadziła nas do rozstaju w miejscu, gdzie stoi ambona strzelecka oraz kolejna wiata dla turystów. To tutaj odkryliśmy także duże połacie krokusów, które cieszyły nasze zmysły fotograficzne i nikt nam nie przeszkadzał w wąchaniu tych pięknych kwiatów szafranu spiskiego, gdyż byliśmy zupełnie sami!

Gorlicka Grupa Górska i krokusy

Po kolejnej długiej delektacji tym urokliwym miejscem i krajobrazami majestatycznej natury ruszyliśmy dalej. Odtąd naszą trasę wyznaczał żółty szlak prowadzący łagodnie pod górę grzbietem górskim do miejsca zwanego „Pod Veľkou Knolou”. Tutaj opuściliśmy szlak, by ścieżką oznakowaną żółtymi trójkącikami dotrzeć na wierzchołek. Rozległy szczyt posiada zarastającą polanę, na której było jeszcze dużo śniegu. Zresztą pojawił się on wcześniej, już powyżej 1100 m. Na wierzchołku stoi krzyż, słupek z metalową puszką, gdzie chowa się księga wejść, drogowskaz szczytowy oraz ławka ze stołem. Zatem mogliśmy się tu dość wygodnie posilić. Najbardziej zajmował nas jednak wspaniały widok na Kralovą Holę w Niżnych Tatrach, pięknie lśniący w słońcu na biało. Sesja zdjęciowa oczywiście była tutaj obowiązkowa, a koleżanka Magdalenka zrobiła świetny wpis w książce szczytowej.

widok na Kralovą Holę z Velkej Knoli

Po odpoczynku zeszliśmy do krzyżówki i kontynuowaliśmy wędrówkę żółtym szlakiem, aż do przełęczy „Pod Muráňom”. Tu złapaliśmy ponownie niebieski szlak i nim wróciliśmy na parking do aut. Utrudniały nam dość mocno zejście liczne wiatrołomy, które trzeba było obchodzić nieraz po zapadającym się śniegu. Zrobiliśmy jeszcze przerwę przy znanej już nam ambonie, gdzie spotkaliśmy parę Słowaków, jedynych turystów tutaj tego dnia oprócz nas. Dlatego zawsze polecam słowackie Rudawy jako puste i dzikie góry, idealne do wyciszenia… Po dojściu na parkingu zjechaliśmy z powrotem do Spiskiej Nowej Wsi obierając drogę na ulicę Sadovą, gdzie na jej końcu, mijając po drodze zoo odnaleźliśmy mały parking wraz z początkiem ścieżek dydaktycznych na kolejną atrakcję rejonu. Mowa o nowej wieży na szczycie Šulerlocha, otwartej w 2022 roku, którą wypatrzyłem przypadkiem i postanowiliśmy odwiedzić, gdyż mieliśmy tylko 11 km w nogach.

wieża widokowa na Sulerlochu

Z parkingu, gdzie jest tablica z planem tego terenu spacerowego wychodzą trzy, różnie znakowane trasy. Wszystkie są w formie pętli, więc ułatwiają planowanie. Ja wybrałem czerwoną trasę, jako najdłuższą, bo na ponad 6 km, łączącą wszystkie ciekawe miejsca tutaj. I tak ruszyliśmy wolno polną dróżką pod las, by podziwiać z tych pól fantastyczną panoramę Tatr, które przecież są blisko od pasma Słowackiego Raju. Pogoda w drugiej części dnia była już wyborna. Tak doszliśmy do polany leśnej z cudownym miejscem kultu. Mowa o kaplicy Maryi Panny Karmelskiej, pięknym drewnianym, małym kościółku ukrytym w tym lesie. Kaplica była zamknięta, ale obok jest kapliczka Matki Bożej z cudownym źródełkiem i licznymi wotami dziękczynnymi, gdzie pątnicy mogą się pomodlić o każdej porze. W pobliżu postawiono też drewniany krzyż i liczne ławeczki.

kaplica Panny Maryi Karmelskiej

Dalej prowadziła nas już wąska i stroma ścieżka przez las na szczyt Šulerlocha, gdzie w 2022 r. otworzono wspomnianą wieżę. Potężna metalowa konstrukcja wysoka na 24 m, położona jest na wysokości tylko 646 m, ale oferuje naprawdę wspaniałe widoki. Oprócz pobliskich Tatr, zobaczymy też większość pasm Rudaw słowackich, Slanskie Vrchy, czy Levocske Vrchy. Doskonale widać oczywiście pobliskie miasto, skąd wyszliśmy oraz Lewoczę z Mariańską Horą, a nawet Zamek Spiski. Naliczyłem 11 różnych pasm górskich widocznych tego cudnego dnia. Na dole postawiono ławki, stoły, stojaki na rowery, czy kosze, więc można tu urządzić mini piknik. W pobliżu jest też lotnisko, zatem mogliśmy obserwować chociażby szybowce w akcji!

widok na Tatry z wieży

Zeszliśmy w końcu w dół idąc stromym terenem w okolice strzelnicy, a potem pośród malowniczych pejzaży dotarliśmy do małej jaskini. Karasova Diera jest jedną z kilku w tym regionie, gdyż teren jest tutaj mocno krasowy. Liczne są też zapadliska, szczeliny i dziury w ziemi. Miejsce było bardzo klimatyczne, więc wymagało postoju na kolejną sesję zdjęciową. No ale pamiątki też muszą być z takich udanych wypadów! Zdjęcia także są elementem podróży… Stąd już prosto przez sielskie łąki trafiliśmy z powrotem do naszych samochodów na mini parkingu. To był już koniec kolejnej super przygody na Słowacji.

Karasova Diera

Odkrywanie nieznanego piękna ciągle kręci mnie najbardziej w życiu. Do tego bardzo cenię sobie spokojne i niezatłoczone góry, a tych w tym kraju nie brakuje! A Was na koniec zapraszam jak zawsze do obejrzenia galerii zdjęć z eskapady. I oczywiście czytania innych opowieści z gór i nie tylko. Bo kto podróżuje, ten żyje dwa razy. Sezon górski 2023 dopiero się rozpoczyna, zatem planujcie swoje wędrówki. Może nawet u mnie znajdziecie jakieś fajne pomysły na wycieczki. Obejrzyjcie także panoramę z wieży widokowej na Šulerlochu. Zatem do zobaczenia gdzieś na szlaku, z górskim pozdrowieniem

Marcogor

 

 Postaw mi kawę na buycoffee.to

O autorze

marcogor

Bloger z Gorlic, górołaz opisujący swoje górskie wyprawy, zakochany w Tatrach, miłośnik górskich wędrówek i wszystkiego piękna natury. Góry to moja pasja i mój drugi dom.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

TURYSTYKA – GÓRY – PODRÓŻE – BLOG ISTNIEJE OD II.2012

POSTAW KAWĘ MARKOWI

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Pasma Górskie

Translate »