Dziumbier, Chopok i Deresze – dwutysięczniki Niżnych Tatr

Dziumbier, Chopok i Deresze – dwutysięczniki Niżnych Tatr

Niżne Tatry są największym powierzchniowo oraz drugim pod względem wysokości pasmem Centralnych Karpat Zachodnich. Przebiega ono w kierunku wschód–zachód na długości ok. 75 km i maksymalnej szerokości blisko 30 km. Utworzono tutaj największy park narodowy na Słowacji – Park Narodowy Niżne Tatry. Nie wiem czemu, ale rzadko tu bywałem. Zapewne dlatego, że zawsze bardziej ciągnęło mnie w Wysokie Tatry. Jednak czuję, że w tym roku to się zmieni. Dziś chciałem Wam przybliżyć moją wędrówkę głównym grzbietem tych gór przez najwyższe szczyty. Kulminacja tego pasma górskiego przebiega od Dziumbiera, poprzez słynny Chopok, aż po Deresze. I wszystkie te wierzchołki wznoszą się ponad 2000 metrów. Zresztą jako jedyne, nie licząc niedostępnej szlakiem Štiavnicą, zwaną też jako Malý Ďumbier albo Predný Ďumbier.

Dziumbier widziany z wierzchołka Deresze

Na obszarze pasma istnieje około tysiąca kilometrów znakowanych szlaków turystycznych. Udostępniają one praktycznie wszystkie najwyższe i najbardziej widokowe kulminacje. Największe zagęszczenie znakowanych ścieżek jest w Dolinie Demianowskiej. Głównym grzbietem Niżnych Tatr prowadzi fragment czerwono znakowanej Cesty hrdinov Slovenského národného povstania (SNP) jako część europejskiego długodystansowego szlaku E8. I po nim duże mierze wędrowałem z kolegami z Gorlickiej Grupy Górskiej. Było to już dawno, bo w sierpniu 2014 roku. Wszyscy wiedzą, że Niżne Tatry dzielą się na dwie części: zachodnią, większą i skupiającą wszystkie szczyty przekraczające 2000 m. – tzw. Ďumbierske Tatry oraz wschodnią, niższą i nieco mniej rozległą – tzw. Kráľovohoľské Tatry. Obie części rozdziela ważna komunikacyjnie przełęcz Čertovica (1238 m).

panorama z Chopoka

W Tatrach Ďumbierskich wyróżnia się szereg podrzędnych jednostek jak Prašivá , Lúžňanská kotlina, Grupa Salatynów, Demänovské vrchy i w końcu Ďumbier. To jest najwyższa i najbardziej popularna turystycznie część, z fragmentami rzeźby wysokogórskiej (strome ściany skalne, kotły i jeziorka polodowcowe). Zatem bardzo duża część tych gór jest dzika, słabo dostępna i rzadko odwiedzana przez turystów. Nie musimy więc jechać do Rumunii, by poczuć smak przygody. Ja swoją rozpocząłem na południowych zboczach w Chacie Trangoška. Leży blisko Brezna, a dojedziemy tam przez miejscowość Mýto pod Ďumbierom. Najlepiej dotrzeć tam z autostrady Poprad – Liptowski Mikulasz, przez wspomnianą przełęcz Čertovica. W przysiółku Trangoška oraz sąsiednim Srdiečko są duże parkingi, gdzie możemy zostawić samochód.

bajeczny klimat Niżnych Tatrach z inwersją

To także zimowe centra do narciarskich szaleństw, gdyż w pobliżu startuje południowa kolejka gondolowa na Chopoka i jest dziesięć nartostrad. Oczywiście nie brakuje tutaj miejsc noclegowych, a że miałem trochę daleko od domu, to przyjechałem tu wieczorem dzień wcześniej, by rano po noclegu w hotelu górskim Trangoška móc wypoczęty wyruszyć na tą wymagającą trasę. Założyłem sobie bowiem zdobycie czterech szczytów, w tym trzy dwutysięczniki, a wśród nich kulminację pasma, czyli Dziumbiera do Korony Gór Słowacji. Zamierzenie się powiodło w stu procentach, choć nie obyło się bez perturbacji i chwilowego załamania pogody. Ale po kolei…

górski hotel Trangoška

Nocleg był w całkiem komfortowych warunkach, jak na standard turystyczny. Wcześnie rano po śniadaniu ruszyliśmy na zielony szlak, prosto przez Bystrą dolinę do znanego schroniska- Chaty generála Štefánika. Trasa wznosi się dość szybko pod górę, kawałek za krzyżówką z żółtym szlakiem dochodzimy do odejścia w prawo ścieżki do Jaskini Martwych Nietoperzy. Wejście do tej, jednej z największych na Słowacji jaskiń leży na wysokości 1520 m. Jaskinia rozwinięta jest w 14 kondygnacjach o pionowej rozpiętości 324 m! Łączna długość korytarzy w 2015 r. wynosiła blisko 21 000 m.
Nazwa jaskini pochodzi od znalezionych w niej licznych (setki tysięcy sztuk) kości nietoperzy, których wiek szacuje się na ok. 6 tys. lat.
Od 1996 r. jaskinia jest udostępniona do zwiedzania w niewielkich grupach, nie przekraczających 10 osób. Jaskinia posiada jedynie skąpe oświetlenie elektryczne i absolutnie niezbędne ułatwienia techniczne. Każdy zwiedzający otrzymuje kask i pas z krótką lonżą, przy pomocy której należy się asekurować z rozpiętych w chodnikach stalowych lin. Zwiedzanie trasą podstawową trwa ok. 1,5 godz.

Chata Stefanika

Moja grupa nie była na to gotowa, bo czekała nas długa droga przez góry. Ruszyliśmy dalej koło Halašovej jamy, kolejnej małej jaskini i po kilku minutach naszym oczom pokazały się pierwsze widoki. Staliśmy chwilę zauroczeni panoramą i morzem chmur pod nami… Stamtąd mieliśmy już rzut beretem do schroniska. Muszę jeszcze dodać, że cały czas towarzyszył nam pies bernardyn, który wyszedł z nami rano z Trangoški. Drogę znał lepiej od nas, zatem pewnie był stałym bywalcem tych miejsc! Uroczyste otwarcie obiektu miało miejsce 9 września 1928 r. Nazwano go „Chatą generała Milana Rastislava Štefánika – słowackiego astronoma, pilota z czasów I wojny światowej i polityka, bohatera narodowego Słowaków. W okresie II wojny światowej podczas słowackiego powstania narodowego w tej części operowali słowaccy, francuscy i radzieccy partyzanci (o czym przypomina pomnik stojący obok schroniska). Znajdziemy tu 48 miejsc noclegowych (tylko ze śniadaniem) w pokojach 8-osobowych, restaurację i pełny węzeł sanitarny. 

panorama z okolic schroniska na południe

Skorzystaliśmy z bufetu by zjeść drugie śniadanie i wypić kawę. Praktycznie wszystkie materiały i żywność są do schroniska wnoszone z Trangoški przez tragarzy zwanych tu nosiczami. Tragarz za jednym kursem wnosi przeciętnie 60 kg ładunku. W ciągu roku do schroniska wnoszony jest towar o wadze 40 tys. kilogramów. Niedaleko odnajdziemy stos kamieni, to pozostałości po pierwszym schronisku w tym miejscu. Rozpościerają się stąd już ładne widoki na główny grzbiet Niżnych Tatr, którym mieliśmy dalej podążać. Miejsce jest też dużą krzyżówką szlaków. Wybraliśmy zatem czerwono znakowaną Cesta hrdinov SNP. Odtąd szło się przyjemnie i łagodnie granią. Minęliśmy ” Rázcestie na Krúpové sedlo” , by szybko już dojść na wspomniane Krúpove sedlo. 

morze chmur w dolinach

Tutaj od czerwonego szlaku oddziela się odnoga w górę w tym samym kolorze, która wiedzie na najwyższy szczyt całego pasma – Dziumbier. Wejście trwa według drogowskazu 40 minut i wracamy z powrotem na czerwoną magistralę. Szczyt jest zbudowany z granitu, a pod jego północnymi stokami zobaczymy malownicze kotły polodowcowe. Niestety już dochodząc na wierzchołek wyprzedziła nas czarna chmura, która osnuła cały krajobraz ponurą mgłą i musieliśmy obejść się smakiem, jeśli chodzi o panoramy ze szczytu. Góra liczy sobie 2043 m, a niedaleko jest jeszcze druga niższa kulminacja – Štiavnica niedostępna szlakowo. Od strony południowej łagodne zbocza tego potężnego masywu pokryte polami głazów granitowych opadają do górnej części Bystrej Doliny. Natomiast od północnej strony opada ścianami, filarami i stromym zboczem do dwóch kotłów lodowcowych w najwyższej części Doliny Jańskiej. Ściany te mają wysokość niemal 500 m. Na dnie zachodniego kotła znajduje się niewielkie jeziorko Lukové pliesko widoczne ze szczytu Dziumbira. Stojąc tam czujemy potęgę tych gór!

na szczycie Dziumbiera- kolejnym do KGS

Na szczycie znajduje się dwuramienny drewniany krzyż oraz betonowy obelisk. W czasie końcowej fazy słowackiego powstania narodowego na przełomie października i listopada 1944 r. w rejonie przełęczy między szczytem Dziumbiera a Králičką miały miejsce walki pomiędzy słowackimi powstańcami a wojskiem niemieckim. Najważniejsze jednak są widoki, których mi tam wtedy zabrakło… Jest zatem powód, by w tym roku tam powrócić! A wiem, że ze szczytu rozciąga się szeroka panorama gór środkowej i północnej Słowacji. Widoki obejmują cały horyzont pokryty górami. Oprócz Tatr Niżnych widoczne są Tatry, Góry Choczańskie, Wielka Fatra, Mała Fatra, Jezioro Liptowskie i góry środkowej Słowacji. Jest po co wracać.. Zrobiliśmy tu kilka fotek i wróciliśmy na przełęcz, bo zrobiło się przeraźliwie zimno, mimo połowy sierpnia!

na szlaku w parku narodowym

Z siodła przełęczy zboczyliśmy na zielony szlak, by wejść na pobliską Krúpovą hoľę mierzącą 1927 m. Szczyt jest zwornikiem dla odgałęziającego się tu w kierunku północnym potężnego ramienia Krakowej Hali, rozdzielającego Dolinę Jańską (na wschodzie) od Doliny Demianowskiej (na zachodzie). Właśnie tu chmury się rozstąpiły i mogłem obejrzeć przebytą trasę za sobą. Ujrzałem potężne, budzące grozę urwiska Dziumbiera, na którym siedziałem godzinę wcześniej, nie zdając sobie z tego sprawy, bo we mgle ledwo mogłem zobaczyć najbliższe otoczenie. Zrobiłem kilka fotek i wróciłem na grzbietowy szlak, bo z przodu ukazał się następny cel tego dnia, czyli słynny Chopok. Najpierw musieliśmy się znacznie obniżyć na Demänovské sedlo. Trawiaste siodło jest najgłębszą przełęczą na grani między Chopokiem, a Dziumbierem

spojrzenie na Dziumbier i Konské

Po zejściu ponownie trzeba było się wspinać do góry trawersując szczyt Konské i kilka innych niewielkich garbów grzbietu. W końcu po skalistej grani dotarliśmy na kamienną piramidę Chopoka, liczącą sobie 2024 m. Podziwiać można z niego niesamowite widoki, a tablice z opisami z każdej strony umożliwiają orientację, co widzimy. Na wierzchołku spodziewać się możemy zawsze tłumu turystów, ale przecież z Jasnej wjeżdza się tu gondolą. Górną stację kolejki wraz z licznymi nartostradami widać stąd doskonale. Od tego nie uciekniemy, gdyż jest to największe centrum narciarskie Słowacji. Trasy narciarskie, o łącznej długości 45 km, obsługiwane są przez 3 koleje gondolowe, 1 kolej naziemną, 9 kolei krzesełkowych i 16 wyciągów narciarskich o łącznej przepustowości 32000 osób na godzinę. 

okolice wierzchołka Chopoka

Górna stacja gondoli znajduje się po zachodniej stronie szczytu. Obok niej jest budynek i maszt przekaźnika telekomunikacyjnego oraz stacja meteorologiczna. Na szczęście pod samą kopułą szczytową Chopoka wznosi się na wysokości 2000 m schronisko turystyczne Kamienna Chata. Tam klimat jest już trochę inny i mogliśmy zjeść schroniskowe jedzenie. Bo w budynkach kolejki są bufety i restauracja dla raczej spacerowych turystów. Nadal było pochmurno, ale widoki już całkiem niezłe, góra jest przecież również świetnym punktem widokowym. Panoramy zatem mieliśmy podobne do tych, których się spodziewałem na Dziumbierze. Po posiłku, odpoczynku i długiej delektacji pięknym krajobrazem rozpoczęliśmy podejście na czwarty, ostatni cel tej wędrówki.

nasz ostatni cel- Deresze

Trasa wiodła łagodnie grzbietem z coraz ładniejszymi widokami do tyłu na przebytą już trasę. Widoczność zdecydowanie się poprawiała w drugiej połowie dnia, więc mogłem napawać się ostatecznie do woli pejzażem z Chopokiem i Dziumbierem w rolach głównych. Na skalisty i pięknie wypiętrzony wierzchołek było zaledwie 30 minut marszu. Z magistrali SNP należało odbić w prawo i zdobyć szczyt wąską ścieżyną. Jako, że pozostało nam już tylko zejście długo oddawaliśmy się tutaj błogiemu lenistwu ciesząc oczy pięknem natury dookoła nas. Masyw Dereszy zbudowany jest z granitów, tworzących krystaliczne jądro Niżnych Tatr. Stoki południowe są dość strome, lecz słabo rozczłonkowane i opadają równomiernie ku przełęczy Przysłop. Natomiast stoki północne są bardzo strome i opadają pionowymi ścianami i głębokimi żlebami ku klasycznie uformowanym kotłom polodowcowym w zamknięciu doliny Zadniej Wody.

widok na Chopoka i Dziumbiera z drogi na Deresze

Rozpoczynając odwrót musieliśmy trochę zawrócić do czerwonego szlaku i zacząć schodzić żółtym w kierunku wspomnianego sedla Prislop. Trwały tu prace nad poszerzaniem nartostrady, gdyż pod Deresze podchodzi wyciąg krzesełkowy i po chwili zgubiliśmy szlak. Ścieżka została zniszczona, ale wyschniętą trawą na stoku także dobrze się schodziło. Szliśmy na przełaj na tzw. „czuja”, bo i tak musieliśmy kiedyś natrafić na niebieski szlak, które trawersuje południowe zbocza Niżnych Tatr. Tak też się stało i mijając ” Odbočka na Chopok” wiedziałem, że idziemy w dobrym kierunku. Po kilku minutach dotarliśmy do stacji przesiadkowej kolejki na Chopok, zwanej „Kosodrevina”. Wybudowano tam olbrzymi hotel dla narciarzy „Chatę Kosodrevina”. Jednak mnie bardziej zainteresowało muzeum Lanovky, które przybliża historię budowy kolejek górskich. Udało się go nam zwiedzić.

okolice ośrodka Srdiečko

Stąd pozostało nam tylko zejście już żółtym szlakiem do dolnej stacji kolejki Srdiečko, gdzie już można dojechać autem. To ośrodek przygotowany z myślą o narciarzach, których w sezonie jest tu tysiące. Znajdziemy więc tutaj hotele, restauracje i parkingi, czy wypożyczalnie nart. Obejrzeliśmy się za siebie na pokonane zbocza górskie i zmuszeni byliśmy przejść ostatni odcinek naszej trasy drogą jezdną, która doprowadziła nas do samochodu na parkingu przy Chacie Trangoška. Tak zakończyła się moja największa przygoda w tych górach. Przeszedłem najdłuższą trasę zgrabną pętelką, odwiedzając najurokliwsze i najwyższe tereny Niżnych Tatr. Na koniec jak zawsze zapraszam do obejrzenia fotorelacji z wycieczki pod postem. Szkoda tylko, że cały dzień było pochmurnie, bez słońca. To pasmo górskie jest rozległe, dzikie i mało oblegane przez turystów, poza rejonem Chopoka. Zdecydowanie więc polecam jako zamiennik i odskocznię dla zatłoczonych Tatr. Tu znowu poczujecie dzikość górskich eskapad… A mi wpadła następna perełka do KGS tego letniego dnia. Z górskim pozdrowieniem

Marcogor 

 Postaw mi kawę na buycoffee.to

 

 

O autorze

marcogor

Bloger z Gorlic, górołaz opisujący swoje górskie wyprawy, zakochany w Tatrach, miłośnik górskich wędrówek i wszystkiego piękna natury. Góry to moja pasja i mój drugi dom.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

TURYSTYKA – GÓRY – PODRÓŻE – BLOG ISTNIEJE OD II.2012

POSTAW KAWĘ MARKOWI

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Pasma Górskie

Translate »