











Tegoroczny długi weekend nie nastrajał optymistycznie przez wybryki pogody. Ale udało się jakoś mądrze zagospodarować czas wolny. Jeden dzień majówki poświęciłem na kolejne odwiedziny jednego z moich ulubionych pasm górskich Słowacji- Cergova. Są blisko, pod ręką, a przecież bardzo malownicze i urokliwe, z bajecznymi widokami na wiele horniejszych gór. To była już siódma wędrówka po ich spokojnych, rzadko odwiedzanych przez turystów bezdrożach. Dzięki temu udało mi się wejść na wszystkie znaczące szczyty tych gór. To już piąte słowackie pasmo, które mogę odhaczyć sobie zaliczone w całości. Podobnie jak Tatry, Pieniny, Słowacki Raj, czy Mała Fatra. Podczas wycieczki już po raz czwarty zdobyłem ich najwyższy szczyt – Mincol, który słynie z rozległych panoram na wszystkie strony świata. A że na ten wypadzik wybrałem najładniejszy dzień pogodowy z całego weekendu, to mogłem kontemplować je do woli! Ale po kolei… gdzie one w ogóle leżą?
Czytaj dalej»Początek tegorocznej majówki nie nastroił mnie optymistycznie. Deszcz, a nawet opady śniegu w niektórych rejonach przed długim weekendem, a do tego zagrożenie powodziowe spowodowały u mnie stan lekkiej depresji i podłamania nerwowego. Moje plany podróżnicze musiały zostać zweryfikowane, co nie wywołało we mnie radości. Zastanawiałem się przez chwilę, czy nie wyląduje na kozetce u http://www.doktorpsychiatra.pl/, by uzewnętrzniać swoje rozczarowanie metrowymi zaspami w Tatrach, wielkim zagrożeniem lawinowym, czy śniegiem nawet na niektórych drogach. Dwoje moich planów poszły precz, ale są przecież inne niższe góry, które dały mi satysfakcję, gdy przemierzałem ich tereny, przyglądając się cichemu nadejściu wiosny… O tych wędrówkach poczytacie już wkrótce, gdy tegoroczna majówka odejdzie w zapomnienie. Dzisiaj postanowiłem przypomnieć sobie i Wam, jak wspaniałą sprawą jest wędrówka przez góry i spędzanie czasu wśród piękna natury, gdzie możemy zapomnieć o całym złu tego świata. Słowa poety niech teraz oddadzą lepiej czym jest wędrowanie i tęsknota za górami! Bo tam jest ten lepszy kawałek świata…
Czytaj dalej»Kto interesuje się himalaizmem, słyszał zapewne o pierwszej polskiej wyprawie w Himalaje, odbytej jeszcze przed wybuchem drugiej wojny światowej. Wyprawa ta zakończona połowicznym sukcesem została opisana przez jednego z uczestników, ale dopiero po latach staraniem jego córki została wydana drukiem, wraz z innymi wspomnieniami z górskich ekspedycji, które w tamtym czasie były dziewiczymi, jeśli chodzi o Polaków. Historia Jakuba Bujaka, bo o nim mowa jest niezwykła z tego też powodu, że dopiero niedawno po tylu latach została odkryta przed szerszym gronem odbiorców. Wcześniej fakty z początków polskiego himalaizmu, w okresie międzywojennym były bardzo mało znane. Mi wpadła w ręce niedawno ta książka opisująca właśnie te fascynujące historie sprzed prawie osiemdziesięciu lat i przeczytałem ją jednym tchem! Dzisiaj chciałbym gorąco polecić tę lekturę na chociażby obecne zimne i deszczowe dni.
Czytaj dalej»Czasami gdy nie ma się zbyt dużo czasu lub gdy pogoda jest niepewna robię sobie krótkie wycieczki po okolicy. Ważna jest każda aktywność fizyczna, byle nie siedzieć w domu. Więc, gdy nagle w niedzielne południe wyszło słońce postanowiłem skorzystać z propozycji kolegi i powłóczyć się po lokalnych paryjach. Dzięki temu odkryłem niezwykłe miejsca, z prześlicznymi wodospadami, kaskadami i bystrzycami. Niezawodny kumpel Waldemar pokazał mi te cudeńka w odległości zaledwie 25 km od domu. I wystarczyło cztery godziny szwędania po dzikich ostępach Beskidu Niskiego, by wrócić do domu zadowolonym i szczęśliwym. A cała akcja miała miejsce w Dragaszowie.
Czytaj dalej»Dzisiaj kilka złotych myśli mojego ulubionego autora Paulo Coelho. On chyba najlepiej wyraził to co czuję i myślę. I jak podchodzę do spraw świata i swego życia. I dobrze mi z tym…
„Bądź niczym bijące źródło, nie zaś jak staw, w którym zawsze stoi ta sama woda. Musisz uważać na znaki. Bóg wyznaczył na świecie dla każdego z nas szlak, którym musimy podążać. Wystarczy odczytać tylko to, co zapisał dla ciebie. Świat należy do ludzi, którzy mają odwagę marzyć i ryzykować, aby spełniać swoje marzenia. I starają się robić to jak najlepiej. Ciesz się każdą chwilą, abyś potem nigdy nie żałował, że utraciłeś młodość. Zawsze trzeba podejmować ryzyko. Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim cudem jest życie, gdy będziemy gotowi przyjąć niespodzianki jakie niesie nam los. Co jest najśmieszniejsze w ludziach? Zawsze myślą na odwrót: spieszy im się do dorosłości, a potem wzdychają za utraconym dzieciństwem. Tracą zdrowie by zdobyć pieniądze, potem tracą pieniądze by odzyskać zdrowie. […] Żyją jakby nigdy nie mieli umrzeć, a umierają, jakby nigdy nie żyli. „
P. Coelho
Czytaj dalej»
Święta Wielkanocne to zazwyczaj czas, gdy mamy go więcej dla siebie. Oprócz typowego świętowania możemy zrobić wtedy coś, co długo odkładamy właśnie z powodu braku czasu. Często robimy coś dla siebie, co sprawia nam przyjemność i w końcu możemy się tym zająć! Taką czynnością dla mnie jest na pewno czytanie książek, gdyż od małego uwielbiam czytać. Na ten czas ostatnich świąt znalazłem sobie świetną lekturę, napisaną przez znakomitego autora książek podróżniczych Marka Fiedlera. Nawet tytuł był „na czasie”, bo mowa o jego nowej powieści pt. ” Mała wielka Wyspa Wielkanocna”, czyli w poszukiwaniu rozwiązania jednej z najbardziej intrygujących zagadek świata.
Czytaj dalej»Rok temu pierwszy raz usłyszałem o ekstremalnej drodze krzyżowej jaką organizują w całej Polsce przed świętami wielkanocnymi. Nie zdecydowałem się wtedy na pójście, ale po roku, gdy o EDK zrobiło się głośno i ja postanowiłem spróbować swych sił. Powodów było oczywiście wiele, nie będę tutaj się nam nimi rozwodził, bo to osobiste i każdy przeżywa je inaczej, ale skupię się na samym górskim przejściu, bo to blog górski. Chęć przeżycia ekstremalnej przygody i sprawdzenia się w czasie całonocnej, trudnej, wybitnie górzystej wędrówce także była jednym z nich. Jak się okazało, przez warunki pogodowe, wyrypa była jeszcze większa, gdyż w czasie 15 godzinnego marszu prawie cały czas padało, chwilami sypało śniegiem i wiało dość mocno na grzbietach górskich. Nocne przejście z Gorlic do Wysowej-Zdroju liczyło ostatecznie 51, 5 km z powodu kilku zmyłek na szlaku, którymi przez cały czas prowadziła moja trasa EDK. No cóż, noc bywa ciemna i mglista podczas deszczu, więc o pomyłki w lesie nie było trudno, bo światło czołówek nie sięga aż tak daleko, by oświetlić wszystkie rozejścia dróg.
Czytaj dalej»Polowanie na krokusy kwietniową porą w Tatrach to już tradycja. Jeżdżę podziwiać te niezwykłe, fioletowe dywany tych kwiatów od kilku lat, w końcu zjawisko to zdarza się tylko raz do roku. Nie dziwią więc coraz większe tłumy turystów chcących również zobaczyć te kwiaty na własne oczy, w otoczeniu cudownej tatrzańskiej przyrody i pośród dumnych, przykrytych wciąż zimową kołderką szczytów. To wszystko razem prezentuje się wspaniale i z roku na rok przyciąga coraz więcej turystów, zwabionych też przez potężną promocję takiego sposobu spędzania czasu wolnego. Po prostu nagle stała się moda na krokusy i wypada tam być, więc przyjeżdżają ludzie z całej Polski, by je zobaczyć i pochwalić się, że byłem i ja… nie potępiam tego, bo każdy ma prawo do zachwytu nad pięknem natury i wzruszeń nad dziełami jakie tworzy Matka Natura. Głównym celem wycieczek jest oczywiście słynąca z fioletowych dywanów Dolina Chochołowska. Relacje z moich poszukiwań tam przeczytacie także tutaj lub tu.
Czytaj dalej»Wiosna przyszła na dobre, ale tylko w doliny i na niziny. W górach zima nadal trzyma się mocno i tak zapewne będzie jeszcze przez dwa tygodnie, póki słońce mocniej nie przygrzeje i nie roztopi śniegów w beskidzkich lasach. W Tatrach prawdziwa wiosna nadejdzie zapewne dopiero połową maja… Ale w cieplejsze dni, gdy słońce wysoko operuje i ogrzewa nasze zmarznięte i przygnębione lekko długą zimą ciała i dusze, nachodzi nas wszystkich zapewne ochota, by wyruszyć gdzieś z dala od domu i przypomnieć sobie smak przygody. Na odległe podróże pewne przyjdzie lepsza pora, ale na długi, rekreacyjny spacerek czas jest w sam raz. I takowy postanowiłem sobie zrobić, by uczcić moje kolejne urodziny. A jak świętować radośnie to tylko w gronie oddanych przyjaciół, którym także nie jest obojętny smak wędrówki. To był też dobry trening przed ekstremalną drogą krzyżową, w której postanowiłem w tym roku uczestniczyć. Bo życie człowieka nie może być puste i jałowe, tylko pełne pasji i pójścia pod prąd. Zrobiłem więc z towarzyszami 33 km przez urokliwe pasmo Pogórza Ciężkowickiego.
Czytaj dalej»Byłem tam wiele razy, o różnych porach roku, przy różnorodnej pogodzie, z różnymi ludźmi. Tym razem miało być inaczej… nie liczyły się widoki, które i tak spowiła gęsta mgła, ani warunki atmosferyczne, które nie rozpieszczały tego dnia. Na dole deszcz, u góry opady śniegu i porywisty wiatr! Liczyła się jednak tylko droga do celu, przejście w ciszy i skupieniu, rozważając i myśląc nad swoim życiem. Ludzie, którzy szli obok byli ważni, bo wspieraliśmy się nawzajem w drodze do celu. Był pot, zmęczenie i zwątpienie, ale większość z nas dała radę i przeszła swoją pokutną drogę krzyżową. Mimo błota na dole i lodu w lesie dałem radę i ja. Nie było panoramy ze szczytu, co się nieraz zdarzało, ale były piękne cuda natury w zimowym lesie i była w końcu nagroda, czyli niesamowity, zjawiskowy krzyż na szczycie Tarnicy ubrany cały śniegiem i lodem, jako doskonałe dzieło Stwórcy.
Czytaj dalej»
Najnowsze komentarze